Blog - Strona 783 z 1482 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 783

Jak podczas wdrażania agenta dbać o jego nawyki

0
Adam Kubicki

Każda osoba, która zmagała się z tematem nawyków w życiu prywatnym, wie, jak silny wpływ mają one na jego jakość. Głównie zmagamy się z eliminacją nawyków niepożytecznych oraz próbą uruchomienia tych, które nam pomagają.

Zastanówmy się przez chwilę, jak ważne są nawyki w pracy agenta ubezpieczeniowego. Czy również mają tak silny wpływ na nasze efekty pracy, jak w życiu prywatnym? Na początku warto odpowiedzieć na pytanie: w ramach sprzedaży ubezpieczeń, po co w ogóle zajmować się nawykami sprzedawcy?

Po pierwsze, sprzedaż to statystyka. Im więcej prób sprzedażowych, tym lepszy wynik. Praktyka pokazuje, że tego zjawiska nie da się wyeliminować. Każdy, kto regularnie osiąga wysokie wyniki sprzedażowe, jest osobą, która kontaktuje się z określoną liczbą klientów. Po pewnym czasie można nawet, obliczając swoją średnią skuteczność sprzedażową, przewidzieć, ilu potencjalnych klientów powinienem odwiedzić, żeby osiągnąć zakładany cel sprzedażowy.

Oczywiście wynik pojawi się wtedy, jeśli agent będzie wykonywał każdego dnia określone czynności. Ta powtarzalność ich wykonywania będzie wynikała z nawyków sprzedażowych, które w sobie wytworzył.

Koncentracja na nawykach daje jeszcze jeden pozytywny efekt. Jest nim stabilność sprzedaży agenta i wynikająca z niej jego dobra sytuacja finansowa. Osoby działające nieregularnie i akcyjnie mają sinusoidalny przepływ prowizji. Taka sytuacja nie sprzyja stabilności emocjonalnej i poczuciu panowania nad biznesem.

Niestety tylko wąska grupa agentów pracuje regularnie, korzystając z nawyków, które w sobie wytworzyli. Czemu tak się dzieje? Oczywiście, jeśli mają swojego menedżera, to właśnie on powinien im pomóc w zaszczepieniu właściwego stylu pracy. Niestety wielu menedżerów stosuje nieefektywne metody w tym zakresie.

Pierwszym błędem, z jakim często się spotykam, jest próba uruchomienia wielu nawyków naraz. Taki styl działania może niestety przytłoczyć nowego współpracownika, który został zmuszony do tego, żeby działać na wielu frontach.

Drugi błąd, który może się pojawić, jest związany z poziomem wymaganej aktywności. Warto zapamiętać, że nawyki wytwarza się powtarzalnym działaniem, które niekoniecznie od razu musi być bardzo intensywne i na ambitnym poziomie. Zalecane jest wręcz, żeby zacząć od małych kroków. Okazuje się, że wystarczy mała porcja działania wykonywana każdego dnia, żeby już po trzech miesiącach zaszczepić w głowie współpracownika nowy nawyk. Jeśli jednak zmuszamy go w pierwszy krokach do wykonywania na przykład 50 telefonów dziennie do potencjalnych klientów, to może się okazać, że po dwóch lub trzech dniach nasz współpracownik zacznie unikać tej czynności. Jeśli przerwie jej wykonywanie, to jednocześnie zastopuje proces wytwarzania nawyku.

Następnym błędem, o którym warto powiedzieć, jest wykonywanie danej czynności raz na jakiś czas. Na przykład jedna sesja telefoniczna w tygodniu jest dużo gorszym pomysłem niż podzielenie jej na małe porcje i telefonowanie każdego dnia. Z punktu widzenia budowania nawyku mała codzienna czynność będzie dużo lepsza niż duża porcja wykonywana raz w tygodniu. Oczywiście nie zawsze istnieje taka możliwość, żeby nasz nowy współpracownik wykonywał dane działanie każdego dnia. Zadbajmy wtedy o to, żeby wykonywał je jak najczęściej i z minimalnymi przerwami pomiędzy kolejnymi aktywnościami.

Jak zaplanować rozwój współpracownika oparty na właściwych nawykach? Po pierwsze, trzeba stworzyć listę takich nawyków, które chcemy mu zaszczepić. Na tej liście mogą pojawić się takie elementy, jak: pytanie o polecenia klientów podczas prowadzenia rozmowy handlowej, codzienne aktywności związane z poszukiwaniem klientów, na przykład wykonywanie telefonów czy odwiedzanie firm w terenie.

Ważnym i pożytecznym nawykiem jest również codzienne planowanie zadań, które chcemy zrealizować, oraz wyznaczanie sobie celów krótko-, średnio- i długoterminowych. Mamy też nawyki związane z prowadzeniem rozmów z klientami. Może to być kwestia zadawania odpowiednich pytań, nawyk związany z badaniem potrzeb klientów czy reagowaniem na ich zastrzeżenia.

Wszystkie te elementy wymagają ingerencji menedżera sprzedaży. Trudno sobie wyobrazić, żeby osoba, która nie ma doświadczenia, wiedziała o tym, jakie nawyki powinna uruchomić.

Kiedy stworzyliśmy już taką listę, kolejnym wyzwaniem będzie opracowanie działań, które mają na celu wspomaganie nowego współpracownika w tworzeniu nawyków. Niestety bardzo często menedżerowie nie pilnują konsekwentnie w pierwszych miesiącach jego pracy realizacji określonych zadań.

Pamiętajmy, że nawyk oparty na działaniach sprzedażowych nie tworzy się tak szybko, jak nawyki związane z przyjemnościami życia prywatnego. Jeśli jednak menedżer przypilnuje pracy swojego nowego agenta przynajmniej przez pierwsze trzy miesiące, to zwiększa w dużym stopniu szanse na jego sukces w roli agenta ubezpieczeniowego.

Adam Kubicki

adam.kubicki@indus.com.pl

Cyfrowy bliźniak w przewidywaniu niepożądanych zdarzeń produkcyjnych

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Czwarta rewolucja przemysłowa nadaje zupełnie nowe oblicze automatyzacji, monitorowaniu i analizie łańcucha dostaw poprzez wykorzystanie inteligentnych technologii, takich jak przemysłowy internet rzeczy (IIoT) i systemy cyberfizyczne. Układy te, dzięki algorytmom komputerowym, mogą monitorować fizyczne otoczenie, a także nim sterować. Stosowanie takich technologii sprawia, że każdy element łańcucha dostaw może być inteligentny i przejrzysty, a co za tym idzie przynosić wiele korzyści producentom.

Biomanufacturing to rodzaj produkcji lub biotechnologii, który wykorzystuje systemy biologiczne do wytworzenia biomateriałów i biomolekuł. Są one stosowane przede wszystkim w lekach, przetwórstwie żywności i napojów, ale pełnią także istotną funkcję w przemyśle. Oczekuje się, że Przemysł 4.0 (ang. Industry 4.0) zrewolucjonizuje bioprodukcję i sposób, w jaki firmy wytwarzają, ulepszają i dystrybuują swoje produkty. Opracowywanie np. farmaceutyków czy leków nowej generacji jest czasochłonne i kosztowne, a do tego ryzyko, że praca nad nimi skończy się niepowodzeniem, jest dość wysokie. Zintegrowanie systemów i wprowadzenie sztucznej inteligencji może przyczynić się do znacznego zminimalizowania tych skutków, a co za tym idzie doprowadzić do zwiększenia efektywności w procesach bioprodukcji.

Rozwiązań z zakresu Przemysłu 4.0 jest na rynku coraz więcej. Pomagają przeprowadzić cyfryzację łańcucha dostaw przedsiębiorstw, a więc usprawnić ich działanie. Jeśli będą implementowane w odpowiedni sposób, to przyniosą wiele korzyści, w tym:

  • zrównoważenie produkcji – dzięki zastosowaniu lepiej dopasowanych rozwiązań;
  • polepszenie elastyczności – dzięki przewidywaniu i opracowywaniu najefektywniejszych alternatyw;
  • zdalne monitorowanie w realnym czasie;
  • szybszą ocenę ryzyka i zwiększenie produktywności – dzięki dokładnemu monitorowaniu danych i dopracowanym prognozom.

Technologie czwartej rewolucji przemysłowej

Najczęściej wśród technologii rewolucji przemysłowej wymienia się sztuczną inteligencję (AI), przemysłowy internet rzeczy (IIoT), rozszerzoną rzeczywistość (AR), Big Data i Digital Twin. Chociaż koncepcja tej ostatniej została zaprezentowana przez Michaela Grievesa już w 2002 roku, to pierwsza praktyczna definicja cyfrowego bliźniaka pochodzi z NASA – została opracowana w celu ulepszenia symulacji modelu fizycznego statku kosmicznego w 2010 roku.

Cyfrowy bliźniak – co to jest?

Cyfrowy bliźniak (ang. digital twin) to określenie wirtualnej repliki istniejących już obiektów, produktów, procesów czy systemów. Model jest właściwie połączeniem fizycznego obiektu oraz jego cyfrowego odwzorowania. Przeprowadzenie wiarygodnej symulacji jest możliwe tylko dzięki przetwarzaniu szerokiego zbioru danych z czujników IoT w czasie rzeczywistym i bieżącej aktualizacji stanu wybranych procesów.

Cyfrowy bliźniak jest w pewnym sensie symulacją, która może posłużyć operatorowi do zidentyfikowania potencjalnych problemów, na przykład związanych z wahaniami parametrów. Częścią cyfrowego bliźniaka może być zatem monitoring wilgotności oraz temperatury. Przy bioprodukcji otrzymywanie bieżących informacji na temat tych parametrów jest właściwie niezbędne, jeśli producent chce otrzymać wysokiej jakości produkt. Stały monitoring ogranicza ryzyko związane z nieprzewidzianymi awariami, które mogą doprowadzić do opłakanych skutków i strat finansowych – komentuje Daria Roszczyk-Krowicka, Sales and Marketing Director w Blulog, firmie dostarczającej nowoczesne rozwiązania służące monitoringowi i zoptymalizowaniu łańcucha dostaw.

(KS, źródło: Dotrelations.pl)

Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzega przed mocnym spowolnieniem

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

W kwietniu Międzynarodowy Fundusz Walutowy oczekiwał, że aktywność w światowej gospodarce, mierzona produktem krajowym brutto, wzrośnie w tym i w przyszłym roku o 3,6 proc., zamiast – odpowiednio – o 4,4 i 3,8 proc., jak oceniał w styczniu. Teraz nawet te kwietniowe przewidywania jawią się jako nadmiernie optymistyczne – czytamy w podsumowaniu najnowszych prognoz gospodarczych MFW w „Parkiecie”.

Opublikowane w środę prognozy MFW sugerują, że globalny PKB zwiększy się w tym roku o 3,2 proc., a w kolejnym o 2,9 proc., po zwyżce o 6,1 proc. w 2021 r. Ta rewizja prognoz wskazuje na gasnący wzrost w trzech największych gospodarkach świata – USA, Chinach i strefie euro, jak tłumaczy cytowany przez „Parkiet” główny ekonomista MFW Pierre-Olivier Gourinchas.

Wśród zagrożeń dla wzrostu gospodarczego eksperci MFW wymieniają m.in. dalszy wzrost cen surowców energetycznych oraz spadek ich podaży, a także uporczywość inflacji i konieczność bardziej zdecydowanego zacieśnienia polityki pieniężnej w głównych gospodarkach, kryzys zadłużeniowy w niektórych gospodarkach wschodzących oraz klęskę głodu i niestabilność polityczną, do której mogłaby doprowadzić.

Więcej: parkiet.com z 27 lipca, Grzegorz Siemończyk, „2023 może być w światowej gospodarce jednym z najsłabszych w ostatnim półwieczu”

(KS, źródło: parkiet.com)

Cyberubezpieczyciele kontra cyberwymuszenia

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Nowy raport Geneva Association podkreśla znaczenie roli prywatnych ubezpieczycieli i reasekuratorów, jaką odgrywają obok rządów państw w zwiększaniu odporności społeczeństw na ataki z użyciem oprogramowania wymuszającego i zapewnianiu realizowania korzyści z cyfryzacji.

Raport analizuje wartość dodaną cyberubezpieczeń poza transferem ryzyka w kontekście toczącej się debaty dotyczącej tego, czy zabronić płacenia okupu, oraz tego typu ochrony ubezpieczeniowej.

Częstotliwość ataków ransomware rośnie, jak również zmienia się wielkość i charakter żądań. Cyberprzestępcy stosują coraz bardziej wyrafinowane metody podejścia do wziętych na cel rządów, firm i jednostek, co przynosi poważne i kosztowne skutki. Rozwój modelu biznesowego ransomware jako usługa (ransomware-as-a-service) umożliwił również zagrożenie wysoce destrukcyjnymi atakami podmiotów o ograniczonych możliwościach technologicznych.

Cyberubezpieczenia zapewniają konkretną ochronę finansową i wsparcie operacyjne na wypadek ataku, ale z jednocześnie ataki ransomware przyczyniły się do pogorszenia się wyników działalności ubezpieczeniowej cyberubezpieczycieli. Roszczenia z tytułu ransomware stanowiły 75% wszystkich roszczeń z cyberubezpieczeń w 2020 r. (wg AM Best) i była to prawdopodobnie najkosztowniejsza kategoria zdarzeń szkodowych w 2021 r. (wg WTW).

Raport analizuje złożone kwestie polityki wobec ransomware i możliwe rozwiązania służące przeciwdziałaniu epidemii tej formy cyberprzestępczości, włącznie z wkładem ubezpieczeń w zwiększanie cyberodporności firm.

Wnioski płynące z raportu są następujące.

  • Cyberubezpieczenia nie tylko zapewniają pokrycie okupu. Mogą też pokryć straty poniesione przez ofiary ataku (np. przerwy w działalności, odzyskiwanie danych i przywracanie funkcjonowania systemów, pomoc kryminalistyczna i prawna), jak również zapewnić wsparcie eksperckie w zarządzaniu incydentami. Pomagają podmiotom identyfikować i redukować słabe punkty w cyberbezpieczeństwie oraz stosować prewencję cyberryzyka w szybko zmieniającym się otoczeniu.
  • Zakaz wypłacania okupu byłby tępym, nieskutecznym narzędziem polityki wobec ryzyka ransomware. Zakaz zapłaty albo zwrotu sumy okupu z ubezpieczenia mógłby przynieść niepożądany skutek w postaci utajnienia tego typu transakcji i zachęcenia przestępców do stosowania nowych, jeszcze szkodliwszych form wymuszenia.
  • Rządy powinny robić więcej dla przeciwdziałania atakom ransomware: uniemożliwiać realizację cyberprzestępczych modeli biznesowych, zwalczać nielegalne wykorzystywanie kryptowalut i promować cyberhigienę w biznesie i w społeczeństwie.

Na przykładzie ransomware widzimy wagę prewencyjnej i łagodzącej roli ubezpieczycieli jako zarządzających ryzykiem. Mają oni krytyczną zdolność do motywowania klientów do zachowywania standardów cyberbezpieczeństwa, przyczyniając się do zmniejszenia podatności firm na ataki i zwiększenia ich cyberodporności – powiedział Jad Ariss, dyrektor zarządzający Geneva Association.

AC

Generali: Manlio Lostuzzi dyrektorem regionalnym dla Europy Środkowo-Wschodniej

0
Manlio Lostuzzi

Generali powołało Manlio Lostuzziego na stanowisko dyrektora regionalnego Europy Środkowo-Wschodniej, ze skutkiem od 1 września 2022 r. Nominacja jest następstwem zmian organizacyjnych ogłoszonych 22 czerwca 2022 roku, które mają na celu wsparcie realizacji priorytetów strategii „Lifetime Partner 24: Driving Growth”.

Nowa struktura organizacyjna obejmuje rozszerzenie zasięgu geograficznego International Business Unit o region Europy Środkowo-Wschodniej. Jednostka ta, którą kieruje CEO International Jaime Anchústegui, będzie podzielona na trzy regiony:

  • Międzynarodowy – Azja, na czele którego stoi Robert Leonardi;
  • Międzynarodowy – Europa Środkowo-Wschodnia, którego dyrektorem zostanie Manlio Lostuzzi;
  • Międzynarodowy – Morze Śródziemne & Ameryka Łacińska, kierowany przez Santiago Villę.

Manlio Lostuzzi do Generali dołączył w 1986 roku, pełnił różne funkcje kierownicze w Grupie. Ukończył studia w zakresie statystyki, nauk aktuarialnych i ekonomicznych na Università degli Studi di Trieste. Od 2019 r. jest dyrektorem generalnym Generali Corporate & Commercial, a  od 2022 r. także szefem GBL Insurance Technical Coordination.

International Business Unit obejmuje teraz region Europy Środkowo-Wschodniej, zwiększając koordynację i synergię operacyjną w całej naszej działalności, a jednocześnie w pełni wspierając priorytety planu strategicznego „Lifetime Partner 24: Driving Growth”. Manlio wnosi sprawdzone międzynarodowe doświadczenie i wiedzę, które będą niezbędne, aby stawić czoła obecnej sytuacji ekonomicznej i społecznej, jednocześnie realizując nasze cele strategiczne – powiedział Jaime Anchústegui.

Manlio Lostuzzi tymczasowo do odwołania będzie też pełnił funkcję CEO Generali Global Corporate & Commercial.

(KS, źródło: Generali)

Ubea: Korzystanie z dróg bocznych również pod ochroną ubezpieczeniową

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Podczas wakacji boczne drogi kuszą nie tylko miłośników spacerów na łonie natury. Część takich dróg ma charakter prywatny. Bywają one nieoznaczone i zaniedbane, co niestety sprzyja wypadkom. W razie szkód związanych ze złym stanem drogi można jednak kierować roszczenia względem jej właściciela, co potwierdził niedawny wyrok Sądu Okręgowego w Katowicach.

W rozumieniu obowiązujących przepisów drogi wewnętrzne to „drogi, drogi rowerowe, parkingi oraz place przeznaczone do ruchu pojazdów, niezaliczone do żadnej z kategorii dróg publicznych i niezlokalizowane w pasie drogowym tych dróg”. A do zarządcy terenu lub właściciela działki (w razie braku zarządcy) należy budowa, przebudowa, remont, utrzymanie, ochrona i oznakowanie dróg wewnętrznych, a także zarządzanie nimi w pozostałym zakresie i pokrywanie niezbędnych kosztów (związanych chociażby z remontami). – Natomiast w gestii zarządcy drogi publicznej leży utrzymanie połączeń drogi wewnętrznej oraz dróg publicznych – wyjaśnia Andrzej Prajsnar, ekspert porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl.

Strefa ruchu lub zamieszkania wprowadza drogowy ład

Co najmniej jedna droga wewnętrzna pod warunkiem odpowiedniego oznaczenia wjazdu i wyjazdu może stanowić strefę ruchu. Strefa zamieszkania natomiast składa się z dróg publicznych i/lub dróg wewnętrznych. Zarządzanie ruchem na drogach wewnętrznych (w tym na terenie strefy ruchu i strefy zamieszkania) należy do podmiotu sprawującego nadzór nad tymi drogami, czyli zarządcy lub właściciela.

Utworzenie strefy ruchu oznacza zastosowanie na drodze wewnętrznej standardowych zasad ruchu drogowego. Natomiast strefa zamieszkania przyznaje szczególne uprawnienia pieszym. Na drodze wewnętrznej niebędącej wyznaczoną strefą ruchu lub zamieszkania obowiązują natomiast tylko przepisy ruchu drogowego w zakresie koniecznym do zapewnienia bezpieczeństwa oraz wynikającym z zastosowanych znaków i sygnałów. Oznacza to między innymi stosowanie ruchu prawostronnego. Niestety, wiele dróg wewnętrznych (poza wyznaczoną strefą) nie posiada odpowiedniego oznakowania. – Dlatego kierujący pojazdami mogą nie mieć świadomości, że znaleźli się poza drogą publiczną – komentuje Andrzej Prajsnar.

Wyrok katowickiego sądu korzystny dla motocyklisty

Zły stan utrzymania dróg wewnętrznych może być przyczyną wypadków. W razie takich sytuacji pojawia się pytanie o odpowiedzialność właściciela terenu. Pewną wskazówką może być wyrok Sądu Okręgowego w Katowicach z dnia 16 grudnia 2021 r. (sygnatura akt II C 345/21). Mowa o powództwie motocyklisty, który doznał poważnych obrażeń na odcinku zaniedbanej drogi należącej kiedyś do spółki węglowej. Wspomniana spółka została zlikwidowana, więc poszkodowany skierował powództwo do jej następcy prawnego. Katowicki sąd uznał argumentację motocyklisty. Powód twierdził, że złe utrzymanie mostu, na którym zdarzył się wypadek, naruszało przepisy prawa budowlanego. – W efekcie na rzecz poszkodowanego zasądzono niemal 100 000 zł i odsetki – mówi Paweł Kuczyński, prezes porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl.

Na drodze wewnętrznej nadal obowiązuje OC kierowcy

Opisywany powyżej wyrok na pewno może być przestrogą dla właścicieli zaniedbanych i nieoznakowanych dróg wewnętrznych. Szczególną ostrożność na nich z pewnością powinni zachowywać właściciele pojazdów mechanicznych. Na całe szczęście, po zjechaniu z drogi publicznej takie osoby nadal chroni obowiązkowe OC dla kierowców. Dzieje się tak mimo faktu, że poruszanie się tylko po drogach wewnętrznych nie obliguje do wykupienia obowiązkowej polisy OC. Posiadacz OC nie traci jednak ochrony po opuszczeniu drogi publicznej, strefy ruchu lub strefy zamieszkania. – Taką interpretację przepisów podsuwa między innymi wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 28 listopada 2017 r. o sygnaturze C-514/16 – podaje Andrzej Prajsnar.

Orzeczenie TSUE sugeruje, że obowiązkowe OC kierowców powinno zapewniać ochronę również poza drogami publicznymi. Teoretycy zwykle potwierdzają, że ochrona wynikająca z OC obejmuje wszystkie drogi wewnętrzne, w tym także place przeznaczone do ruchu pojazdów, a nawet place budowy

(KS, źródło: Ubea.pl)

TUW PZUW: Obiekty sakralne słabo chronione przed pożarem

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Powód pożaru bardzo często jest prozaiczny. Pożar w warszawskim kościele bł. Władysława z Gielniowa spowodowała świeczka, która spadła ze ściany na ławkę obitą materiałem. W Radogoszczy w okolicach Tarnowa rozłożony w świątyni dywan zajął się od piecyka. Często obiekty sakralne nie są odpowiednio chronione przed tego rodzaju zagrożeniami – zauważają eksperci TUW PZUW.

W minionym roku średnio co drugi dzień wybuchał pożar w kościele lub innym obiekcie sakralnym. Przyczyną tego jest – według przedstawicieli straży pożarnej – niefrasobliwość podczas posługiwania się ogniem, nieprawidłowe użytkowanie urządzeń grzewczych oraz ich usterki, a także zwarcia i wady urządzeń oraz instalacji elektrycznych.

Ponad 20 milionów złotych – tyle wyniosły straty po pożarze katedry w Gorzowie w 2017 roku. Przyczyną było zwarcie instalacji elektrycznej, której nie sprawdzano od 20 lat. Konsekwencje były surowe. Dwóch proboszczów katedry sąd skazał na rok więzienia w zawieszeniu i wysokie grzywny. Zostali ukarani za wieloletni brak przeglądu instalacji elektrycznej, a także za to, że w świątyni nie działał system powiadamiania pożarowego i nie było procedur związanych z ewakuacją.

Spośród prawie 400 skontrolowanych w zeszłym roku obiektów sakralnych, straż pożarna stwierdziła nieprawidłowości w ponad połowie z nich.

TUW PZUW przypomina, że regularne przeglądy instalacji i urządzeń, a także stanu technicznego budynków to ustawowy obowiązek właścicieli. Raz na rok muszą zlecić uprawnionym specjalistom kontrolę przewodów kominowych, a także instalacji gazowych, urządzeń przeciwpożarowych i gaśnic. Co cztery lata wymagany jest przegląd stanu technicznego kotłów, a co pięć lat – instalacji elektrycznej i piorunochronnej. Natomiast jeśli spodziewane są huragany, należy sprawdzić dach, z kolei gdy nadciąga burza, warto zainteresować się instalacjami odgromowymi.

TUW PZUW chroni majątek archidiecezji i diecezji, większości zgromadzeń zakonnych oraz Konferencji Episkopatu Polski, Caritas, kościelnych fundacji i stowarzyszeń. Ubezpiecza je na zasadzie wzajemności, opartej na solidarności i współpracy.

(KS, źródło: beinsured)

Brokerzy muszą uważać, na czym pracują

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Brokerzy boją się kontroli KNF w sprawie spełniania wymogów prawnych dotyczących chmury obliczeniowej i analizy potrzeb klienta. Nie wszystkie programy do przetwarzania informacji w chmurze są odpowiednie dla tej branży. Nie wszystkie też pozwolą na sprawne i w pełni zdalne przeprowadzenie APK. Jakie więc rozwiązania systemowe są bezpieczne i zgodne z wytycznymi regulatora?

Wielu brokerów czuje niepokój, słysząc o kontrolach systemów, na jakich pracują. Programy CRM czy inne bazy kontaktów i danych, jakimi się posługują w codziennej pracy, muszą spełniać określone warunki bezpieczeństwa. Zawierają bowiem dane wrażliwe, które generują ryzyko kradzieży przez pracowników bądź hakerów, dla których niezabezpieczone bazy to łakomy kąsek.

Dochodzi do tego również kwestia przerabiania z klientami analizy potrzeb klienta i jej archiwizacja, co oznacza, że takie badanie obowiązkowo musi się odbyć i musi zostać po nim ślad w kartotece klienta. Przy tym wymagane jest potwierdzenie klienta, że analiza została wykonana. Nie ma więc zmiłuj, wszystko musi być na tip top, według wytycznych KNF.

Na domiar złego rozwiązań systemowych dla branży brokerskiej i nie tylko jest tak wiele, że nie każdy rozumie, na czym polega różnica i co tak naprawdę jest najistotniejsze w tym, żeby KNF nie miała do czego się przyczepić.

Na czym pracują brokerzy

Drogą do osiągnięcia spokoju jest poznanie rozwiązań, na których pracują firmy brokerskie, i skonfrontowanie ich z tym, czego na pewno nie zaleca albo wręcz zakazuje regulator w Komunikacie Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego dotyczącym przetwarzania informacji w chmurze obliczeniowej opublikowanym 23 stycznia 2020 r.

Są brokerzy czy kancelarie brokerskie, które lubią trzymać się tradycji. Tacy z reguły wychodzą z założenia, że co swoje, to swoje, więc zatrudniają programistów, którzy stawiają im indywidualnie dopasowany system CRM. Potem samodzielnie go obsługują – począwszy od zakupu serwerów po wszelkie modernizacje i naprawianie błędów. Kluczowe w tym przypadku jest to, aby serwer, na którym zainstalowany jest program, był w 100% ich, tzn. musi to być fizyczna maszyna odseparowana od innych serwerów, również pod względem sieciowym. I to według KNF jest w porządku. Są to serwery prywatne, do których nie są stosowane przepisy regulacji.

– Tworzenie własnych rozwiązań jest jednak dobre tylko do tego momentu, do kiedy autorzy rozwiązania dbają o jego utrzymanie. Czyli jeśli serwery są bezpieczne, gwarantują backup danych w razie ich zniszczenia i do kiedy programista, który posiada całą tajemną wiedzę o oprogramowaniu, które stworzył, jest wciąż na pokładzie. Poza tym firma co miesiąc generuje ogromną ilość kosztów związanych z utrzymaniem i obsługą takiego systemu. Takie rozwiązanie jest więc po prostu drogie – zauważa Marcin Konopka, prezes Berg System.

Marcin Konopka

Kontrą do systemów opartych na posiadaniu własnych serwerów w firmie są rozwiązania chmurowe. Usługi takie pozwalają firmom korzystać ze specjalistycznych narzędzi przeznaczonych np. dla ubezpieczeń i brokerów, bez inwestowania w kosztowną dla nich infrastrukturę IT.

Przykładowo, w modelu SaaS-owym, gdzie nie ma nawet obowiązku wykupienia licencji programu, wystarczy wykupić abonament na dostęp do CRM oraz zasobów obliczeniowych wybranego dostawcy i można od razu działać. Wszystko odbywa się za pośrednictwem internetu, więc nie trzeba dodatkowych sprzętów typu serwery czy routery, firewall itp.

Wszystkie zadania, które dotyczą utrzymania systemu, leżą po stronie dostawcy usług chmurowych. To on odpowiedzialny jest za modernizację sprzętu, jego bezpieczeństwo, rozbudowę czy konserwację infrastruktury. Broker płaci tylko za zasoby, które są mu potrzebne, i za liczbę użytkowników korzystających z programu.

W momencie, gdy jego system zaczyna pracować wolniej i potrzeba mu więcej mocy czy pamięci, usługa zostaje natychmiast przeniesiona na większy serwer. Proces przełączania między maszynami, który normalnie spowodowałby przestój w usługach i wywołanie nielubianego przez wszystkich komunikatu: „Przepraszamy, trwają prace serwisowe”, jest w tym przypadku ultraszybki i liczony w ułamkach sekund.

Chmura publiczna, hybrydowa czy prywatna?

Brokerzy, których działanie systemu CRM oparte jest na chmurze publicznej, współdzielą przestrzeń chmurową z innymi klientami dostawcy. To według KNF wyklucza takie programy z przechowywania w nich danych prawnie chronionych.

Podobnie jest z chmurą hybrydową, która choć teoretycznie jest bezpieczniejsza, bo zobowiązuje brokerów do tego, żeby dane wrażliwe i aplikacje hostowali na własne serwery, a zasoby zewnętrzne wykorzystywali tylko do bieżących potrzeb, to i tak na takie rozwiązanie nie zgadza się UKNF.

Jedyną słuszną drogą jest pójście w kierunku chmury prywatnej. Z perspektywy biznesu ubezpieczeniowego tylko to rozwiązanie zapewnia najwyższy poziom bezpieczeństwa oraz kontroli, bo zasoby wykorzystywane są wyłącznie przez jedną firmę, a sama chmura jest w rękach brokera lub u zewnętrznego dostawcy. Oznacza to, że wszystkie usługi i infrastruktura informatyczna znajdują się w sieci prywatnej, do której dużo trudniej się włamać.

– W Berg System mamy usługę, dzięki której możemy zapewnić firmom ubezpieczeniowym warunki gwarantujące spełnianie wytycznych KNF w kontekście chmury obliczeniowej prywatnej – mówi Marcin Konopka.

W ramach usług dodatkowych Berg System może zapewnić klientowi serwer fizycznie odseparowany od innych klientów. Oznacza to, że na jednej maszynie nie będzie równocześnie danych różnych podmiotów. Dodatkowo system w takim przypadku odseparowany jest również sieciowo od innych klientów – każdy ma swoją sieć przesyłu danych.

– Nasze rozwiązanie można wdrożyć wraz z CRM, ale można również zakupić u nas samą usługę serwerową, skrojoną stricte pod wymogi regulatora – dodaje Daniel Kisiel, wiceprezes Berg System.

Daniel Kisiel

Otwarte podejście do tworzenia i rozwijania środowisk pracy dopasowanych do potrzeb to domena Berg System, który działa w zasadzie jako hybryda Software House’a i Saas-a. Tu rozwiązanie pudełkowe nigdy nie jest zamknięte.

Co z tym APK?

Osobnym przepisom podlega obowiązek przeprowadzania przez agentów ubezpieczeniowych i brokerów analizy potrzeb klienta. Tu należy patrzeć na wytyczne ustawy o dystrybucji ubezpieczeń z 2018 r. i na zaostrzenia, które wprowadza KNF.

– Żeby zaspokoić wymogi KNF, Berg System przygotował osobne narzędzie do APK, w które można w ramach dodatkowej usługi doposażyć swój CRM. Dzięki niemu badanie zatwierdzone przez klienta (np. za pomocą podpisu SMS) trafia do jego kartoteki i jest tam bezpiecznie zarchiwizowane.

Możemy też udostępnić pracownikom jednolitą listę pytań do APK, które z naszego doświadczenia są najistotniejsze w procesie badania i dają najszerszą wiedzę o kliencie, co wpływa pozytywnie na wyniki dosprzedaży kolejnych produktów – tłumaczy prezes Berg System.

CRM jeden drugiemu nierówny

Rozwiązania chmurowe i środowiska CRM-owe, które są na nich oparte, gwarantują wiele ułatwień i pozwalają przyspieszyć pracę. Systemy do zarządzania relacjami z klientami nie są jednak sobie równe. Jak to bywa w życiu – „Jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego”.

Te przeznaczone dla ubezpieczeń ze względu na restrykcje ustawowe i regulacyjne muszą gwarantować jego posiadaczowi pełną legalność działania. Rozbudowane dodatkowo o moduły takie jak APK mogą wspierać pracę agentów i brokerów ubezpieczeniowych.

Dlatego tak ważne w wyborze odpowiedniego oprogramowania jest to, żeby nie naciąć się na nieprzystosowane narzędzia i nie martwić się potem wejściem do firmy urzędu kontroli.

Sukcesja to sposób na budowę wielopokoleniowego dobrobytu

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

W poprzednich artykułach wskazaliśmy wiele ryzyk finansowych, z jakimi zetknie się klient lub jego najbliżsi w związku z brakiem odpowiednio przygotowanego planu sukcesji. Wierzymy, że odpowiednio mocno wybrzmiało, że ryzyka te można zmitygować w procesie pracy z doradcą, wybierając właściwe rozwiązania ubezpieczeniowe.

Same ubezpieczenia nie załatwiają sprawy przejścia przez życiowe problemy w przypadku choroby, kalectwa czy też śmierci.

W tym artykule skupimy się na rozwiązaniach, które z biegiem czasu zaczęliśmy określać w Phinance SA mianem „pakietu bezpieczeństwa”. Pełna usługa doradcza w zakresie sukcesji łączy bowiem w sobie w równym stopniu rozwiązania finansowe, jak i prawne.

Ktoś mógłby zapytać – po co taki pakiet? Zdecydowana większość rodziców buduje swój majątek w dwóch celach. Pierwszy to zapewnienie sobie godnej przyszłości na emeryturze. Drugi to pozostawienie dla dzieci majątku po swojej śmierci. Aby ten drugi cel zrealizować, warto się do tego też odpowiednio przygotować.

Nie oznacza to wcale, że dopiero na emeryturze nadchodzi czas, aby dokonać porządków. Po drodze może wydarzyć się wiele sytuacji, które skutecznie utrudnią realizację planu. Właśnie w tym celu niezbędne jest wyposażenie się w narzędzia prawno-finansowe.

Po pierwsze, pełnomocnictwo i dyspozycja

Absolutną podstawą jest pełnomocnictwo na wypadek niezdolności (trwałej i czasowej) do wyrażenia swojej woli. Jest ono potrzebne do wykonania dowolnej czynności cywilnoprawnej w ramach prowadzonej działalności gospodarczej, obsługi kredytów i rachunków bankowych, składania dyspozycji dotyczącej posiadanych rozwiązań inwestycyjnych, wykonywania praw głosu z udziałów w spółkach, obsługi leasingów, zbywania nieruchomości czy wreszcie wypełnienia wniosku o wypłatę świadczenia ubezpieczeniowego, co w przypadku zawału, udaru czy przebywania na oddziale zamkniętym w szpitalu jest wręcz niezbędne do szybkiego otrzymania środków z polisy i np. szybkiego sfinansowania leczenia (warto w tym momencie wspomnieć, że każdorazowo stroną umowy, a więc osobą upoważnioną do podpisywania ww. dokumentów jest klient, a nie członkowie jego rodziny).

Wartą wspomnienia instytucją dostępną dla osób należących do pierwszej grupy spadkowej klienta jest zapis bankowy/dyspozycja wkładem na wypadek śmierci posiadacza rachunku. To mało popularne, a kompletnie darmowe narzędzie umożliwia wybranej osobie podjęcie z rachunku bankowego zmarłego kwoty odpowiadającej 20-krotności średniego wynagrodzenia bez czekania na rozstrzygnięcia spadkowe. Są to czasami środki niebagatelne i bardzo potrzebne do zachowania przez rodzinę zmarłego bieżącej płynności finansowej.

Andrzej Kowerdej

Po drugie właściwy testament i spis majątku

Absolutnie podstawowym narzędziem z zakresu planowania dziedziczenia jest testament! I to sporządzony w formie aktu notarialnego. Dlaczego tak? Ponieważ testament spisany odręcznie i tak wymaga potwierdzenia przez sąd, co zajmuje długie miesiące, jeśli nie lata. Natomiast testament notarialny i notarialnie otwarty daje możliwość natychmiastowego działania zaraz po wystawieniu przez notariusza notarialnego poświadczenia dziedziczenia.

Poza tym ekstremalnie rzadko w przypadku notarialnie sporządzonych testamentów podnoszony jest zarzut fałszerstwa bądź wpływu osób trzecich na jego treść. Podstawową funkcją testamentu powinno być takie rozporządzenie składnikami majątku, aby doprowadzić do dziedziczenia rzeczowego, a nie ułamkowego właściwego dla polskiego prawa spadkowego, tzn. aby każdy powołany do dziedziczenia otrzymał konkretne składniki majątku, co pozwoli uniknąć wieloletnich sporów czy kłótni w rodzinie oraz żeby w miarę możliwości najważniejsze składniki majątku nie były dziedziczone przez małoletnich. W takim bowiem przypadku opiekun prawny wykonuje tylko czynności w ramach wspomnianego już zarządu zwykłego, natomiast wszystko, co poza zarząd zwykły wykracza, wymaga zgody sądu rodzinnego albo kuratora.

Kiedy już rozmawiamy o rozrządzeniach dotyczących majątku zmarłego klienta, dobrze jest wspomnieć, że w ramach zwykłej zapobiegliwości powinniśmy już za życia dokonać dla naszych spadkobierców jakiegoś rodzaju spisu majątku, bo przecież nie zawsze nasi spadkobiercy mają świadomość, co tak naprawdę posiadamy. Mam tutaj na myśli zarówno spis składników czynnych, jak i zobowiązań.

A co ze zobowiązaniami po śmierci?

Jak powszechnie wiadomo, polskich przedsiębiorców do tego stopnia pochłania bieżączka, że zapominają często zadbać o odpowiedź na najbardziej podstawowe pytanie: A co się stanie z moją firmą po mojej śmierci? No właśnie, co? Co stanie się ze zobowiązaniami? Te ostatnie są czasami nawet dla samych przedsiębiorców mało intuicyjne, a co dopiero dla ich spadkobierców.

Pozwolimy sobie pokrótce wskazać najważniejsze: otóż działalność gospodarcza prowadzona jest i nierozerwalnie związana z samym przedsiębiorcą i całym jego majątkiem, kiedy więc umiera osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą, do masy spadkowej wchodzą i wymagalne stają się:

  • należności z tytułu wypowiedzenia umów o pracę wraz z odprawami
  • należności podatkowe i ZUS
  • należności z tytułu właśnie wypowiedzianych umów najmu
  • wszystkie niezapłacone faktury
  • w chwili śmierci przedsiębiorcy wypowiedziane umowy kredytów i leasingów
  • kary umowne wynikające z niewykonania prac (a firma właśnie przestała istnieć)
  • nierozliczone dotacje
  • dodatkowo wygasają wszystkie udzielone imiennie przedsiębiorcy zezwolenia, licencje, koncesje oraz zablokowane zostają rachunki bankowe.

Odpowiedzią na taką sytuację oprócz przekształcenia firmy w spółkę miał być w zamyśle ustawodawcy i jest wpisany do CEIDG zarządca sukcesyjny, mający prawo prowadzić przedsiębiorstwo w imieniu spadkobierców przez okres dwóch lat. Niestety, pomimo że jest to kolejne darmowe rozwiązanie, nie jest on ustanawiany zbyt często.

Gaweł Gałkiewicz

Czy będziemy mieć siłę na żal?

Skoro wspomnieliśmy o takich darmowych rozwiązaniach, jak spis bankowy czy możliwość ustanowienia zarządu sukcesyjnego, to dobrze będzie przypomnieć osobom prowadzącym działalność gospodarczą, że możemy, logując się do serwisu biznes.gov.pl, ustanowić prokurenta w naszej działalności, a także pełnomocnika do jej zawieszenia czy zamknięcia, kiedy sami nie możemy tego zrobić.

Może to być zbawienne, zwłaszcza jeśli chodzi o rozmiar ewentualnych roszczeń dotyczących braku zapłaconego podatku, składek ZUS czy kar z tytułu nieterminowego składania JPK, czy deklaracji podatkowych, co może nastąpić, kiedy klient nie dopełni tych obowiązków, leżąc w szpitalu na skutek poważnego zachorowania czy wypadku, o śpiączce nie wspominając. Tak, wiem, że można potem pisać błagalne pisma, sprostowania i składać „czynne żale”, ale po co? Czy naprawdę doświadczając, takich jak wymienione, przejść zdrowotnych, będziemy mieli na to siły, czas, nerwy i ochotę?

Jeśli mówimy o przeprowadzeniu sukcesji dla wspólników spółek, to – ze względu na rozległość tego zagadnienia – tylko zasygnalizujmy, że umowa spółki powinna zawierać, często pomijane, zapisy dotyczące dziedziczenia udziałów, oraz to, że już od dłuższego czasu funkcjonują w Polsce rozwiązania ubezpieczeniowe dla spółek i członków zarządów chroniące klientów i ich spadkobierców przed roszczeniami ze strony organów państwa czy kontrahentów, a zgodnie z przepisami k.s.h. i ordynacji podatkowej członkowie kierownictwa spółek odpowiadają posiłkowo w stosunku do majątku spółki wspólnie i solidarnie za zobowiązania zarządzanych podmiotów, natomiast wynikające z tej odpowiedzialności należności wchodzą do ich masy spadkowej.

Podsumowując i w pewien sposób wracając na koniec tego artykułu do praktyki ubezpieczeniowej, możemy wskazać, że narzędzia, takie jak pełnomocnictwa, prokury, powinniśmy łączyć z ubezpieczeniami od poważnych zachorowań, kalectwa, niezdolności do pracy czy samodzielnej egzystencji, obsługą bieżącą kredytów, rachunków bankowych czy inwestycyjnych, a testament, zarząd sukcesyjny, zapis bankowy czy spis majątku – z ubezpieczeniami na życie.

Andrzej Kowerdej
kierownik Działu Ubezpieczeń na Życie i Ubezpieczeń Zdrowotnych Phinance SA

Gaweł Gałkiewicz
regionalny koordynator Działu Ubezpieczeń na Życie i Ubezpieczeń Zdrowotnych Phinance SA

Dzwonić, pisać, chodzić czy networkować?

0
Ivan Kravchenko

Najczęstszym w ubezpieczeniach pomysłem na poznanie potencjalnego klienta jest dzwonienie do niego, budowanie marki osobistej w internecie, a jeśli ktoś działa w branży dłużej – praca „na portfelu”. Jak zatem wykorzystać networking?

Świat się zmienia i cały czas będzie się zmieniać. Przyszłością są spotkania biznesowe zamiast sesji telefonicznych.

Telefonowanie

Gdy zaczynałem swoją przygodę w ubezpieczeniach w 2014 r., dostałem zadanie od menedżera, by przygotować listę 100 kontaktów, po czym na każdą sesję telefoniczną bazę 50 firm lub osób prywatnych.

Z telefonowaniem do potencjalnych klientów nie jest tak prosto, jak mogłoby się wydawać. Czasem myślimy, że osoba, która odbierze telefon, zakocha się w naszym głosie i od razu zechce się spotkać, poznać szczegóły proponowanych rozwiązań.

Pamiętam doświadczenie kolegi, który wykonywał po 100 telefonów dziennie do firm, nie poddawał się przez kilka miesięcy i praktycznie nic z tego nie wyszło. Słyszał najczęściej: „nie…; potem; mamy; pana firma to nie…” itd.

Jedna z właścicielek, z którą miałem kontakt podczas spotkania, powiedziała mi: „dzisiaj odbieram siódmy telefon z propozycją handlową i z automatu mówię NIE. I tak co kilka dni”.

Internet

Gdy pojawił się internet, ruszyliśmy z zakładaniem profili na Facebooku, LinkedInie, tworzeniem www jako pomysłami na sprzedaż i promocję swojej marki osobistej. Oczywiście o tym też trzeba mieć jakieś pojęcie – wiedzieć, co i jak napisać, podszkolić się, jak działa ten świat.

Pisząc swój pierwszy post na Facebooku, osobiście odczuwałem lęk, miałem wiele obaw – co powiedzą osoby po drugiej stronie? Czy mój przekaz ma sens? A jak zaczną mnie atakować hejterzy? Często słyszę, że osoby, które piszą w internecie, od negatywnych komentarzy zaczynają mieć stany depresyjne.

Jeżeli sam nie chcesz zająć się swoimi social mediami, nie masz na to czasu, oczywiście możesz to zlecić profesjonalistom. Tutaj rodzi się pytanie, ile to kosztuje i czy to będzie miało sens. Jeśli ktoś posiada stabilny portfel klientów, działa długo na rynku i szuka nowych możliwości, to warto. Dla osób początkujących, które mają stałe koszty, wydatek rzędu 1000 zł miesięcznie lub więcej na rozbudowaną strategię nie zawsze jest możliwy.

Butting

To może jednak lepszy okaże się kontakt osobisty? Część agentów (w tym i ja) przekonała się, że gdy dzwonisz, osoba po drugiej stronie potrafi być impertynentem, bo nie ma nic do stracenia – nie widzi cię, zapewne nigdy nie spotka. Natomiast podczas osobistej rozmowy nie jest tak odważna jak przez telefon. Gdy dzwonimy, nie wiemy, w jakim otoczeniu w danej chwili ta osoba przebywa, jaki ma humor, czy pije kawę, czy też załatwia pilne sprawy.

Jak uprawiać „butting” i co to daje? Przede wszystkim taki bezpośredni kontakt jest wyjściem ze strefy komfortu i owocuje zmianą nawyków. Warto zaplanować wyjazd do miejsca, gdzie znajduje się sporo firm, np. wieżowiec, centra handlowe, ulice poza centrum. Można przy okazji, będąc u swojego klienta, wejść do firmy obok i wspomnieć, że w tej okolicy obsługuję daną osobę, a jak to wygląda u was?

Wchodzę i pytam o osobę decyzyjną, widzę otoczenie, pracowników. Mogą mnie zobaczyć, ocenić, zapamiętać i skojarzyć przy następnych spotkaniach. Jeśli zastaniemy osobę decyzyjną, do której chcemy dotrzeć, to już połowa sukcesu, a jeśli nie, możemy dopytać, kiedy bywa, co mają, i wymienić dwa zdania. Ten sposób nie jest dla każdego, ale jeżeli coś jest bardziej skuteczne i działa, to do dzieła!

Networking, spotkania biznesowe

W 2014 r. podczas szkolenia Sandlera trener wspomniał o porannych spotkaniach biznesowych, na których można poznać przedsiębiorców z różnych branż, i każdy ma 30 sekund na prezentację siebie i swojego biznesu. Pomyślałem: wow! Jechać gdzieś tam na godz. 6.30, żeby w ciągu pół minuty opowiedzieć, czym się zajmuję…

Jak się okazało, właściciele firm mają swoje wyzwania. Oferując produkty i usługi, są zainteresowani sprzedażą, chcą zaprezentować swój biznes i zwiększać obroty, a co za tym idzie – więcej zarabiać.

W 2019 r. szukałem doradcy kredytowego. Miałem już za sobą dwa spotkania z osobami znalezionymi w internecie. Mój klient, słysząc, że szukam sprawdzonego doradcy, polecił mi Witolda. Podczas samodzielnych poszukiwań zastanawiasz się, czytasz, badasz rynek, marki i myślisz, czy ta osoba zna temat, czy nie stracisz, czy dobrze doradzi. A w międzyczasie działa magia polecenia… Spotkałem się z panem Witoldem i zostałem zaproszony na zebranie przedsiębiorców z różnych branż. Polecali kolegów z grupy swoim klientom, gwarantując, że zostaną dobrze obsłużeni, a porady spełnią ich oczekiwania.

Po jednym spotkaniu o godz. 6.30 wiedziałem, że ta idea mi odpowiada – tego szukałem. Zainwestowałem swój czas i pieniądze. Poznałem organizację BNI (Business Network International), której członkowie co tydzień spotykają się i poznają nowych przedsiębiorców, którym zależy na polecaniu się i którzy chcą rozwijać swój biznes. Co tydzień poznaję więc potencjalnych klientów, kontrahentów, przedsiębiorców prowadzących biznesy na różną skalę. Mają czas, by porozmawiać i podzielić się swoimi doświadczeniami.

Zrozumieć przedsiębiorców

Środowisko i otoczenie, w którym przebywamy, jest bardzo ważne. Klient indywidualny porusza w rozmowach zupełnie inne tematy, ma inne wyzwania i styl zachowania. Poznając przedsiębiorców, zaczynasz rozumieć, jak oni myślą, funkcjonują, jakie mają nawyki. Przestajesz się obawiać bezpośredniego kontaktu.

Często wyzwaniem staje się rozmowa z prezesem, bo on – w naszym odbiorze – ma „supermoc”, jest niedostępny i bardzo wymagający. Tymczasem okazuje się, że to normalny człowiek, który ma wiele spraw do załatwienia w ciągu dnia i w życiu podejmuje decyzje, opierając się na innych wartościach. Zupełnie inaczej przebiega rozmowa, gdy rozumiesz takie typy osobowości – konkretne, zapracowane, które cenią swój czas i od razu chcą wiedzieć, czy rozmawiają z odpowiednią osobą.

Co taki BNI dał mi w ubezpieczeniach i czym zaowocował w moim biznesie? Przede wszystkim zrozumiałem przedsiębiorców, traktuję ich po partnersku i chcę im pomagać rozwijać ich firmy. Gdy nastała pandemia Covid-19, sytuacja mnie nie załamała, bo nie byłem sam – pomagaliśmy sobie wzajemnie w tych trudnych chwilach.

Zmieniłem nastawienie i podejście do klienta biznesowego i dzięki temu przepracowałem swoje przekonania. Teraz chętniej rozmawiam z przedsiębiorcami, którzy mają więcej potrzeb ubezpieczeniowych, ryzyk przy prowadzeniu biznesu.

W 2021 r. 77% mojej sprzedaży pochodziło z poleceń z BNI, co dało mi jej dwukrotny wzrost wobec lat, kiedy działałem sam i nie interesowałem się ideą networkingu. Teraz, dzięki takiej szkole biznesu, jaką jest dla mnie BNI, nie szukam klientów, tylko branż, które mają moich klientów i mogą mnie polecać.

To tak, jakbyś prowadził hurtownię materiałów budowlanych i przyjmował tylko klienta detalicznego, który chce kupić garść śrubek i 1 litr farby do malowania.

Ubezpieczenia to biznes i produkt, ty jesteś od strategii, pomysłu, zarządzania. Tylko że nikt o tym nie mówi. BNI to szkoła biznesu dla właścicieli firm, która pokazuje kierunek i możliwości rozwoju.

Co zatem wybrać i praktykować – dzwonienie, pisanie postów, wchodzenie „z ulicy” do firm czy networking? W naszej branży kontakt osobisty, rozmowa z drugą osobą daje możliwości nawiązania współpracy. Zakup OC auta może natomiast odbyć się bez udziału człowieka po jednej ze stron. Wybór ostatecznie należy do nas.

Ivan Kravchenko
agent ubezpieczeniowy od 2014 r.
Specjalizuje się w ubezpieczeniach grupowych, indywidualnych oraz PPK.

18,329FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie