PPK: Bieg z przeszkodami w instytucjach samorządowych

0
903

Ostatnia tura uruchamiania pracowniczych planów kapitałowych objęła największą grupę pracodawców – jednostki samorządu terytorialnego. Miało być łatwo i przyjemnie, bo już poprzednie grupy przetarły szlak. Ale najpierw pandemia, a później reakcja na nią spowodowały, że wdrożenie PPK w instytucjach samorządowych było drogą przez mękę.

Pomysł na PPK przyszedł do nas z Zachodu, gotowy i sprawdzony. I jako taki mógł zostać ujęty w precyzyjnej i jednoznacznej ustawie, która chociaż raz pozwoliłaby pracodawcom odetchnąć od ciężaru nowej legislacji.

Uczestnicy rynku stosunkowo szybko przygotowali się do wyścigu po klientów, co zasługuje na uznanie, biorąc pod uwagę skalę innowacji, która wiązała się z wdrożeniem PPK (np. zawieranie umów w formie elektronicznej). Jak zawsze, dopiero gdy istotną rolę zaczęły odgrywać szczegóły, zaczęły się komplikacje.

Lista trudności

Ponieważ w rezultacie podpisanej przez pracodawcę umowy instytucja finansowa będzie zarządzała prywatnymi środkami pracowników, ustawodawca wymagał włączenia strony społecznej w proces decyzyjny. Otworzyło to pole do spekulacji, czy wystarczy zaangażować związki zawodowe, bez względu na poziom uzwiązkowienia danego zakładu pracy.

Problematyczne stało się też działanie w sytuacji braku wyodrębnionej struktury związkowej. I tutaj niektóre samorządy, interpretując zdawkowe przepisy, decydowały się na wariant maksymalny, to jest organizację wyborów reprezentacji zatrudnionych do celu selekcji instytucji do zarządzania PPK.

Dodatkową trudnością w samorządach był fakt, że wielu pracodawców stwierdziło u siebie działanie międzyzakładowych organizacji, które z kolei miały różne wyobrażenie swojej roli w tym procesie.

Dalej było już tylko trudniej, bowiem wyłoniona strona społeczna musiała zmierzyć się z problematyką oceny ofert w ramach kryteriów zaproponowanych przez ustawę. I tu także zabrakło jednoznacznej wykładni, jak należy te kryteria rozumieć. Jak łatwo się domyślić, pojawiły się również przy tej okazji próby narzucenia swojej narracji przez największe podmioty dopuszczone do oferowania PPK.

Webinaria, webcasty i tarcza

Pandemia, która położyła się cieniem na życiu społecznym i gospodarczym, oczywiście nie została bez wpływu na wysiłki związane z wdrożeniem PPK. W wymiarze organizacyjnym wywróciła do góry nogami tradycję szkoleń i spotkań zainteresowanych pracodawców i pracowników.

Tutaj stosunkowo szybko wszystkie strony dostosowały się do trybu zdalnego i można się nawet pokusić o opinię, że ta zmiana w ogóle umożliwiła zapoznanie się z ofertami w inny sposób niż za pośrednictwem strony internetowej. Dlaczego?

W IV turze PPK pracodawców było po prostu za dużo, by w tak krótkim czasie zapewnić wszystkim możliwość spotkania z przedstawicielami instytucji finansowych. W konsekwencji, kiedyś obce słowa stały się codziennością i wszyscy zaczęli umawiać się na webinaria i webcasty.

Podmiotom sektora finansów publicznych miała też pomóc tzw. tarcza antykryzysowa, która uwzględniła postulaty pracodawców i dopuściła możliwość wspólnego wyboru instytucji finansowej przez kierownika samorządu dla wszystkich jednostek organizacyjnych.

Tutaj wiele samorządów skorzystało z wypracowanych wcześniej mechanizmów wspólnych zakupów i ułatwiło przejście przez proces zwłaszcza najmniejszym jednostkom organizacyjnym, które często pozbawione są odpowiedniego zaplecza kadrowego do samodzielnej realizacji przedsięwzięć na miarę pracowniczych planów kapitałowych.

Tarcza antykryzysowa jak betonowe koło ratunkowe

Niestety, działanie rzeczonej tarczy miało także niebagatelne, negatywne reperkusje w sferze samego sposobu wdrożenia PPK u pracodawców z sektora finansów publicznych. Mianowicie, z niewiadomych powodów ten akt prawny wprowadził zmianę w zakresie stosowania przepisów Prawa zamówień publicznych w stosunku do umów o zarządzanie PPK.

W czerwcu 2020 r. sektor finansów publicznych dowiedział się, że jest zobligowany rozpoznać, czy wartość zamówienia związanego z PPK jest mniejsza niż tzw. progi unijne. W przypadku, gdy poprawnie oszacowana wartość zamówienia jest równa progom unijnym lub wyższa od nich, dla przedmiotowych zamówień, należy stosować przepisy nowej ustawy Prawo zamówień publicznych.

Problem polegał na tym, że próżno było szukać jednoznacznej interpretacji tego, jak tę wartość ustalać. Spowodowało to przyspieszenie działań w wielu samorządach, które za wszelką cenę chciały zdążyć przed wejściem w życie przepisów nowego Prawa zamówień publicznych. Finalnie, planowane harmonogramy wdrożeniowe skurczyły się i zamiast granicznej daty 26 marca 2021 r. dla wielu samorządów nowy „deadline” oznaczał 31 grudnia 2020 r.

W następstwie nagłej zmiany scenariuszy działań pojawiły się nowe komplikacje. Otóż, część instytucji związkowych zajęła stanowisko, że skoro ustawa o PPK definiuje, że wobec sektora finansów publicznych obowiązek uruchomienia PPK pojawia się po 1 stycznia 2021 r., to wszelkie wcześniejsze działania w tym zakresie są pozbawione podstaw.

Oznaczało to, że niektóre samorządy znalazły się w tak kłopotliwym położeniu, że musiały ważyć racje i argumenty, aby w odpowiednim stopniu uwzględnić zarówno słuszny interes swoich pracowników wraz z samą ideą programu PPK, jak również nowe regulacje z materii zamówień publicznych ze szczególnym naciskiem na szacowanie wartości zamówienia.

Laurka i czerwona kartka

Nie piszemy tego tekstu, by wychwalać samorządy, ale z naszej perspektywy wygląda to tak, że tylko dzięki wyjątkowej elastyczności i zdolności do mobilizacji pracowników sektora finansów publicznych dzisiaj nie czytamy o masowych upomnieniach wysyłanych przez PFR (operatora PPK) do miast, uczelni wyższych czy szpitali w całej Polsce.

Z szacunków Instytutu Emerytalnego opublikowanych w kwietniu 2021 r. wynika, że na 42 tys. zobowiązanych do podpisania umów o zarządzanie PPK jednostek sektora finansów publicznych umowę podpisało 40 tys. Jednocześnie dane wskazują, że partycypacja w samorządach była znacznie niższa niż zakładane przez organizatorów PPK 50%.

Zasadnie można w tym miejscu postawić pytanie, dlaczego PPK w sektorze finansów publicznych osiągnęły tak niską partycypację. Zarówno szacunki ustawodawcy, jak i uczestników rynku były wyższe niż te, które możemy obserwować dzisiaj.

Z oczywistych powodów należy wspomnieć pandemię i zakłócone funkcjonowanie działalności zakładów pracy w trakcie obowiązujących obostrzeń. Sporą część zatrudnionych w samorządach stanowią nauczyciele, którzy w większości pracowali zdalnie, z ograniczonym kontaktem z pracodawcą czy współpracownikami.

Na pewno nie pomogło też stosunkowo krótkie okienko, jakie ustawodawca przewidział na wdrożenie PPK w IV turze, i dodatkowo opisane wyżej zmienne, które ten czas jeszcze skróciły. Pośpiech na pewno przyczynił się do tego, że pracodawcy skupiali się po prostu na tym, by spełnić swój obowiązek. Dobrać stronę społeczną, ocenić oferty, podpisać umowy. Zabrakło czasu na pogłębioną akcję informacyjną i dialog z pracownikami.

Nie pomogły też stosunkowo wąskie kadry instytucji finansowych. Oczywiście najwięksi gracze na czas wyborów i wdrożenia PPK zwiększyli zatrudnienie albo przesunęli do tego zadania siły sprzedaży normalnie odpowiedzialne za np. prowadzenie ubezpieczeń grupowych (z różnym skutkiem, tak dla zapisywania umów PPK, jak i realizacji planów sprzedażowych produktów ubezpieczeniowych), ale i tak powstały wąskie gardła, jak zwykle w podobnych sytuacjach.

Najtrudniej było zainteresowanym pracodawcom dodzwonić się do swoich opiekunów, uzyskać aneks do umowy czy po prostu zadać pytanie techniczne. Z zewnątrz wyglądało to tak, jakby te instytucje zmuszone były podjąć decyzję, zgodnie z którą najważniejsze było podpisanie umów o zarządzanie, a partycypacja, zaangażowanie w akcje informacyjne i kontakt z klientem po podpisaniu umowy zostawiono sobie na później.

Maciej Demko
broker z kilkunastoletnim doświadczaniem w branży ubezpieczeniowej i w obsłudze jednostek sektora finansów publicznych


Ponad 5,3 mld zł oszczędności w PPK

Systematycznie rośnie liczba uczestników pracowniczych planów kapitałowych gromadzących środki, a także znacząco zwiększa się wartość aktywów funduszy zdefiniowanej daty – wynika z raportu KNF. Według danych opublikowanych przez KNF w I półroczu 2021 r. liczba uczestników gromadzących środki na rachunkach PPK wyniosła 2,31 mln osób. Dla porównania: na koniec I kwartału było to 1,78 mln osób, co oznacza, że w ciągu trzech miesięcy do PPK dołączyło ponad pół miliona pracowników.

Wartość aktywów netto funduszy zdefiniowanej daty na koniec I połowy 2021 r. wynosiła 5,3 mld zł. 56% wpłat to środki finansowane przez uczestników PPK, 42% wpłaty podstawowe finansowane przez podmiot zatrudniający, 1% wpłaty dodatkowe finansowane przez uczestników PPK i 1% wpłaty dodatkowe finansowane przez podmioty zatrudniające. Trzy miesiące wcześniej wartość tych aktywów wynosiła 3,94 mld zł.

W I półroczu 553 osoby zdecydowały się na dokonanie wypłaty środków zgromadzonych w PPK z racji poważnego zachorowania lub sfinansowania wkładu własnego do kredytu hipotecznego. Odnotowano też 1482 wypłat transferowych związanych ze zmianą pracy, 28 090 zwrotów, 470 konwersji i 1557 zamian.