Jeśli zdecydujesz się na wakacje zagraniczne

0
537

Nie wybieram się w tym roku na zagraniczne wakacje z wiadomego powodu. Przeczekam, mam nadzieję w dobrym zdrowiu, trudne czasy i jeśli będzie to możliwe, pomyślę o tym w przyszłym roku. Taka moja decyzja.

Rządy poszczególnych krajów europejskich, atrakcyjnych turystycznie, coraz chętniej zapraszają obywateli innych krajów, niekoniecznie akurat z Polski, by pobudzić turystyczny biznes w zapaści. Widziałem film, na którym wypowiadający się do kamery obywatele kraju wyspiarskiego, będącego już poza Unią Europejską, nie mogą wręcz doczekać się odblokowania wyjazdów do najbliższej ich duszy wypoczynkowej Hiszpanii. Jedyne, co budzi ich niepokój, to brak możliwości imprezowania tego lata jak dawniej.

No właśnie, ten teoretyczny zakaz imprezowania jest tym, co we mnie budzi szczególne obawy. Nie wierzę bowiem, że będzie przestrzegany, jak nie są przestrzegane nakazy zachowania dystansu społecznego w Polsce – w sklepach, w miejscach publicznych, nad morzem, na weselach. Nie tylko zresztą u nas, o czym można się przekonać, oglądając relacje telewizyjne z ciepłych krajów Europy.

Ryzyko zakażenia

Ministerstwo Spraw Zagranicznych apeluje o unikanie podróży zagranicznych, które nie są konieczne, argumentując, że na obecnym etapie rozwoju pandemii koronawirusa żadne miejsce na świecie nie jest wolne od ryzyka zakażenia się nim, a w niektórych regionach świata sytuacja zmienia się niezwykle dynamicznie.

Z danych pochodzących z różnych źródeł wynika, że 90% Polaków zamierza tegoroczne wakacje spędzić w kraju, a ponad 3/4 planuje wyjazd wypoczynkowy pomimo zagrożenia zakażeniem koronawirusem. Jednak otwarcie granic sprawiło, że coraz więcej osób zaczęło myśleć o wakacjach za granicą, szczególnie bliską. Jak liczna będzie to grupa, pokażą statystyki po upływie sezonu letniego.

Ci, których opuścił strach przed zarażeniem koronawirusem, winni zwrócić szczególną uwagę na inne zagrożenie, a mianowicie na wyłączenia odpowiedzialności towarzystwa zawarte w ogólnych warunkach ubezpieczenia turystycznego. Nie wszyscy ubezpieczyciele wszakże akceptują podwyższone ryzyko w związku z wystąpieniem epidemii na obszarze tego czy innego państwa pobytu, nie wspominając już o pandemii.

Można się zatem zdziwić, iż mimo wykupienia ubezpieczenia i w razie pobytu w szpitalu w związku z Covid-19, nie daj Boże śmierci z tej przyczyny, ubezpieczyciel odmówi wypłaty świadczenia.

To samo zastrzeżenie dotyczy umów ubezpieczenia na życie, które „działają na całym świecie” i których nieliczni, szczęśliwi posiadacze w Polsce winni się upewnić w kwestii odpowiedzialności ich zakładu ubezpieczeń na wypadek zarażenia się koronawirusem.

Bo to, że „działają na całym świecie”, nie czyni oczywistym, że w razie zarażenia jakimś paskudztwem w kraju wypoczynkowego pobytu objętym epidemią świadczenia zostaną wypłacone. Uwagi powyższe nie dotyczą zdarzenia zachorowania na poważną chorobę, w tym wypadku Covid-19, bo ona do tej pory nie jest ujęta w katalogach poszczególnych towarzystw ubezpieczeniowych.

Nieubezpieczenie mimo ubezpieczenia

Na te kwestie zwraca uwagę biuro Rzecznika Finansowego. W komunikacie podkreśla, że ryzyko zakażenia, konieczność hospitalizacji w obcym kraju czy kłopoty z powrotem do Polski to potencjalne zagrożenia, z którymi mogą zmagać się osoby planujące wakacje za granicą.

Pandemia lub epidemia w kraju pobytu może wyłączać ochronę ubezpieczeniową, dlatego też należy dokładnie analizować ogólne warunki ubezpieczenia w umowach i szukać tych ubezpieczeń, które takich wyłączeń z ochrony ubezpieczeniowej nie posiadają. W razie wątpliwości można skorzystać z pomocy ekspertów Rzecznika Finansowego.

Należy zwrócić szczególną uwagę na definicje stosowane przez poszczególnych ubezpieczycieli operujących na polskim rynku. Niektórzy ubezpieczyciele bowiem nie wprowadzają rozróżnienia na epidemię i pandemię w zapisach umów i obejmują je ochroną. Zarówno w przypadku stanu pandemii, jak i epidemii będziemy chronieni polisą, jeżeli ogłoszenie pandemii lub epidemii – również koronawirusa – nastąpiło po zakupie ubezpieczenia.

Inni ubezpieczyciele wyłączają ochronę w okresie pandemii, a świadczą ochronę w związku z epidemią, których precyzyjne definicje zawierają wzorce umowne. Niektóre zakłady ubezpieczeń oferują ochronę, ale pod pewnymi warunkami, na przykład ogłoszenia epidemii już po zakupie przez nas ubezpieczenia. Część towarzystw zupełnie inaczej traktuje już samą epidemię i wyłącza odpowiedzialność w przypadku występowania epidemii w kraju, do którego się wybieramy. Oznacza to, że jeżeli wybierzemy się do kraju, gdzie jest ogłoszona epidemia koronawirusa, ubezpieczyciel nie pokryje za nas kosztów leczenia związanych z zakażeniem wirusem.

Krótko mówiąc, oprócz ryzyka zarażenia koronawirusem i choroby Covid-19 przed decydującymi się na zagraniczne wojaże stoi kolejne ryzyko nieubezpieczenia mimo ubezpieczenia.

Utrata bagażu

To jednak jeszcze nie koniec ewentualnych zagrożeń związanych z ubezpieczeniem turystycznym. Czytam niedawno opublikowany wyrok sądowy z 2020 r. (sygn. akt VI C 582/19), w którym ubezpieczona domagała się wypłaty odszkodowania z tytułu utraty bagażu podróżnego, a ubezpieczyciel – odmawiając jego wypłaty, uznał, że co prawda treść torby podróżnej została rozkradziona, ale torba jednak pozostała. Wniosek: przypadek nie spełnia kryteriów kradzieży przewidzianych w o.w.u.

Ubezpieczona, a wkrótce powódka, po wylądowaniu na lotnisku, stwierdziwszy, że w torbie zamiast jej rzeczy znajdują się butelki wypełnione wodą oraz koce, niezwłocznie zgłosiła ów fakt pracownikom linii lotniczej oraz lokalnej policji. Bagaż był ubezpieczony na 10 000 zł, jednak wartość skradzionych przedmiotów znacząco przekraczała tę kwotę. Po powrocie do kraju zgłosiła zdarzenie ubezpieczycielowi, a ten odmówił wypłaty jakiejkolwiek sumy pieniędzy, uznając, że owszem, odpowiada – ale tylko za szkody polegające na zaginięciu całego bagażu podróżnego wraz z jego zawartością. Natomiast powódka straciła wszystkie rzeczy, które przewoziła, ale nie straciła torby, w której one się pierwotnie znajdowały. Wszystkiemu winna okazała się zatem torba, której nie chcieli ukraść lotniskowi złodzieje.

Pozwany ubezpieczyciel w zakresie wysokości roszczenia wskazał jedynie, że nie neguje faktu zajścia zdarzenia oraz że kwota żądania przewyższa sumę ubezpieczenia; zakwestionował wyłącznie zasadę swojej odpowiedzialności. Sąd rozpatrujący sprawę uznał, że powódka wykazała się należytą zapobiegliwością, aby przed podróżą ubezpieczyć zarówno siebie, jak i swój bagaż. Przed podpisaniem umowy nie wytłumaczono jej, że ubezpieczenie bagażu zaktywizuje się wyłącznie wtedy, gdy utraci dokładnie wszystkie rzeczy, włącznie z torbą, czy walizką, w której rzeczy się znajdują. Tak skonstruowana umowa ubezpieczenia jest więc de facto w sprzeczności z celem, dla którego została stworzona. Jak często ginie nam w podróży absolutnie wszystko, co ze sobą zabraliśmy? W związku z tym należy zastanowić się, jaki w ogóle jest sens zawierania umowy ubezpieczenia bagażu, gdy o.w.u. są skonstruowane na takich zasadach jak w niniejszej sprawie.

Sławomir Dąblewski

W tej sytuacji sąd uznał, że niespełnienie przez pozwanego jego obowiązku informacyjnego, poziom skomplikowania i braku logiki zapisów o.w.u., jak również nierównomierne rozłożenie ryzyka ubezpieczeniowego na strony spornej umowy, prowadzi do „znaczącej nierównowagi praw i obowiązków stron ze szkodą dla konsumenta”. Ubezpieczyciel ostatecznie poległ – sąd nakazał wypłatę 10 000 zł, czyli górnej kwoty ubezpieczenia. W wyroku ani słowa o niesmaku.

Wakacje zagraniczne Anno Domini 2020 mogą okazać się szczególnie ryzykowne. Jeśli jednak taki nasz wybór, warto uprzednio zapoznać się z komunikatami zamieszczonymi na stronie MSZ, ale i z warunkami ubezpieczenia, które ma zapewnić ochronę, a nie utratę nerwów i świadczeń.

Sławomir Dąblewski
dablewski@gmail.com