Kto(ś) zostaje?

0
1011

Za nami skumulowany termin wdrożenia PPK w firmach zatrudniających co najmniej 50 pracowników i co najmniej 20 pracowników – czyli tury II i III. Ten etap wdrażany był w zupełnie innych okolicznościach niż tura I, która była w erze „przed koronawirusem”. Czego się dowiedzieliśmy po tym etapie?

Czy coś się zmieniło? Czy wszyscy tłumnie zaczęliśmy oszczędzać na emeryturę?

Partycypacja

Temat rzeka w przypadku PPK. Jak sytuacja u naszych klientów? Nie mam pojęcia.

Nie dlatego, że mnie to nie interesuje, ale dlatego, że pierwsze potrącenia składek u większości klientów odbędą się w grudniu. Do tego czasu mogą rezygnować osoby, które nie chcą pozostać w PPK, a nawet grudzień nie będzie dobrym momentem na chwalenie się liczbą uczestników PPK.

I tura w wielu firmach pokazała, że druga fala rezygnacji następuje już po uruchomieniu programu i po potrąceniu pierwszych składek, kiedy część pracowników zauważa niższe wynagrodzenie i wtedy dopiero udają się do kadr z rezygnacjami.

Dlatego w przypadku tego etapu podanie jakichkolwiek informacji o partycypacji moim zdaniem ma sens w lutym. Niemniej oczywiście gratuluję wszystkim, którzy już dziś wiedzą, że partycypacja u ich klientów wyniosła 40–60%.

Zdalne wdrożenie – PPK jak grupówka?

Ten etap przyniósł na pewno zmiany w sposobie komunikacji z klientem i pracownikami. U części klientów wykonywaliśmy spotkania wdrożeniowe na miejscu, przy zachowaniu zasad bezpieczeństwa – maseczki, zachowanie odstępu, podzielenie zespołu na mniejsze grupy. Niektóre firmy nie wróciły jednak do spotkań i wszystkie etapy wyboru i wdrożenia PPK odbywały się zdalnie.

Dla nas nie jest to żaden problem, w tej sytuacji zdecydowanie przydaje się doświadczenie z wdrożeń ubezpieczeń grupowych i dziesiątek przeprowadzonych prezentacji. Cel takiego wdrożenia jest dokładnie taki sam – dotarcie do pracowników z pełną informacją oraz podjęcie przez nich świadomej decyzji.

Kampania edukacyjna – dalej brak

Powtórzę się po raz trzeci już na łamach „Gazety Ubezpieczeniowej”. Brak ogólnopolskiej kampanii EDUKACYJNEJ, a nie promocyjnej jest największym problemem w temacie PPK.

Mieliśmy kampanie „W sumie się opłaca”, mamy teraz „Ja zostaję” – problem polega na tym, że mechanik samochodowy mówiący „Ja zostaję” na YouTube ma dość marne szanse wpłynąć na decyzję pracownika, bo brakuje najważniejszej informacji – po co jest ten program.

Mam niestety wrażenie, że mamy do czynienia z problemem zaklinania rzeczywistości. Ten program jest potrzebny, ponieważ system emerytalny w Polsce nie ma żadnych szans na wydolność za kilkanaście–kilkadziesiąt lat, tylko że nikt w kampaniach tego programu o tym nie mówi.

Słyszymy, że to będą dodatkowe pieniądze na emeryturę, jakby miały zapewnić każdemu emerytowi wakacje na Malediwach, a tak naprawdę chodzi tylko o to, żeby za 30 lat dzięki tym środkom była jakakolwiek szansa na przeżycie do końca miesiąca.

Wiem, że to gorzka prawda, wiem, że ciężko mówić to obywatelom, ale to moment, w którym ludzie zrozumieją, że albo zabiorą się za dodatkowe oszczędzanie na emeryturę już teraz, nawet mając dwadzieścia kilka lat, albo będą mieli ogromny problem, bo ich składki, które odprowadzają, nie wystarczą na nic.

Jeżeli ktoś zrozumie ten problem, to nawet jeśli nie ufa PPK i boi się, że te pieniądze znikną, to może skorzysta z IKE czy IKZE – taki efekt kampanii edukacyjnej byłby naprawdę wymarzony.

IV etap – budżetówka i ci, których nikt nie chce

Przed nami ostatni etap, czyli IV tura – budżetówka i pozostałe już firmy, czyli zatrudniające do 20 osób. Etap na pewno trudny z co najmniej dwóch powodów.

Po pierwsze, wdrożenie w jakimkolwiek samorządzie czy innych jednostkach budżetowych będzie wymagało ogromnego nakładu pracy. Mamy za sobą doświadczenia we wdrożeniach ubezpieczeń grupowych w firmach zatrudniających kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt tysięcy pracowników. Jeżeli ma być to zrobione porządnie, to dotarcie z informacją do każdej szkoły/urzędu/domu dziecka będzie wymagało poświęcenia bardzo dużej ilości czasu.

Druga sprawa to małe firmy, które zostały dołożone do budżetówki – umówmy się, tutaj nikt się o nich nie będzie bił. Część instytucji finansowych już poinformowało brokerów, którzy pobierają za uczestników prowizję, że nie będzie wypłacanych pieniędzy w tym etapie za małe firmy, wszystkie ręce na pokład do walki o budżetówkę… Te małe firmy naprawdę będą miały ciężką batalię przy wyborze i wdrożeniu PPK, zabiegając o uwagę.

Podsumowanie

Wygląda na to, że wyczerpał się u mnie optymizm w temacie PPK. Wdrożyliśmy kolejne etapy u naszych klientów, zgodnie z ich oczekiwaniami i z tego, co wiem, zebraliśmy za naszą pracę całkiem dobre noty.

Dla nas jako brokera to kluczowe, od samego początku widzieliśmy w tym programie dodatek mogący wzmocnić relację z klientem, którego możemy odciążyć chociaż częściowo w tym trudnym temacie.

Po drodze troszkę uwierzyłam, że to będzie pretekst w Polsce do rozmowy o finansach osobistych, potrzebie oszczędzania i niewydolności systemu, ale już mi przeszło. 

Marta Zdzińska
koordynator współpracy z klientem strategicznym