Okrucyusz i ubezpieczenia behawioralne

0
770

Kiedy król Okrucyusz, bohater jednej z Bajek robotów Lema, podstępem zwabił sławnych konstruktorów Klapaucjusza i Trurla na swą planetę, obiecał im, że dostaną wszystko, albowiem niczego im nie będzie żałował. Ale… do czasu! A jeśli nie spełnią królewskich zachcianek, krótko mówiąc, utnie im głowy.

Tak dziwnie nam przychodzi na myśl owe „do czasu”, kiedy słyszymy kolejne odcinki dyskusji o sztucznej inteligencji i jak to fajnie będzie. Do czasu.

Niestety, w oczekiwaniu masy pożytków płynących z rozwoju tej technologii ci, którzy krytycznie ważą nie tylko korzyści, ale i ryzyka, są traktowani już nie nawet jak pesymiści, ale po prostu dziwacy.

Nieustannie natomiast natrafiamy na „analizy” tej czy innej firmy konsultingowej, która powołując się na dane historyczne (sic!), dowodzi, że automatyzacja wcale nie powoduje spadku zatrudnienia, tylko zmienia jego „strukturę”. To prawdy empiryczne i niepodważalne, ale… pamiętacie Okrucyusza? Do czasu.
Rzeczywiście, np. oddziały bankowe znikają i sprzedaż przechodzi do sieci, a to wymaga zatrudniania ekspertów IT. Co potem jednak, gdy już się finanse w pełni zalgorytmizuje, a co gorsza, co nieuchronne, algorytmy będą tworzyć algorytmy? Co dalej będzie się działo z ludźmi? A gdzie, skoro o tym mowa, znajdą pracę zwalniani już sprzedawcy?
Więc – do czasu.

Oczywiście, dzielne firmy konsultingowe spieszą z wyjaśnieniem, że bać się nie ma czego, znikają „stare” zawody, wnet pojawiają się „nowe”. To już jest znacznie trudniej udowodnić, a co gorsza, nie wiadomo, o jakie „nowe” zawody chodzi. Jednak by wzmocnić argumentację, przywołuje się rewolucję przemysłową z maszynami parowymi, które zastąpiły konie. Woźniców zwolnili, lecz pojawili się maszyniści.

Argument to w przypadku AI zupełnie bezsensowny, bo algorytmy nabywają w ekspresowym tempie ludzkich możliwości i nawet jeśli (jeszcze) nie potrafią wzruszyć się w filharmonii czy na koncercie Nergala (zależy, co lubicie), to samą muzykę komponować już potrafią.

Już czytelnik na pewno się domyśla, że dalej będzie o ubezpieczeniach, gdzie sztuczna inteligencja też zrobi wiele dobrego. Ale tak, tak… do czasu. Na razie epokowy przełom szykują ubezpieczenia behawioralne.

Żeby była jasność, technologia ta, jeżeli jeszcze nie jest gotowa, to na pewno na wyciągnięcie ręki. Nie roztaczając barwnych, ale bynajmniej nie futurystycznych wizji (mowa jest o perspektywie nie dłuższej niż dziesięć lat), dzięki już trwającemu masowemu i globalnemu pozyskiwaniu naszych danych behawioralnych możliwe stało się opracowanie oferty ubezpieczeniowej skrojonej nie tyle nawet na miarę potrzeb, co zachowań każdego oddzielnego klienta.

Najczęściej w tym kontekście wymienia się ubezpieczenia komunikacyjne i chyba nie bez powodu, bo najłatwiej zapewne przekonać ludzi, żeby warunki polisy powiązać z ich charakterystyką behawioralną właśnie dla bezpieczeństwa na drodze.

Kto będzie zbierał te dane? Ależ! Już od co najmniej kilku lat zbiera je Wielka Przeglądarka, zbiera The Social Network, Wielki Sklep i wiele innych urządzeń i mechanizmów, które złośliwi nazywają łącznie kapitalizmem inwigilacji. Nawet opaski fitness, które was monitorują i przekazują w świat, firmom „trzecim” wasze dane, lokalizacyjne, fizjologiczne. Nie wiedzieliście?

Takie masowe zbieranie danych behawioralnych w połączeniu z sensorami w obserwujących nas pojazdach umożliwia (już) konstruowanie dynamicznych polis, których składka będzie się zmieniała dynamicznie na przykład w zależności od naszego stylu jazdy czy nastroju. A nawet „zaproponują” nam inną, bezpieczniejszą trasę, obniżającą składkę. Albo inną, podwyższającą ją odpowiednio.

Algorytmizowana i automatyzowana będzie likwidacja szkód i reasekuracja także. I na początku sam proces sprzedaży, choć jak się zastanowić, nie będzie on potrzebny, bo oferta dla nas powstanie, zanim sami o tym pomyślimy.

Przyszłość z AI rysuje się jasno także dla branży ubezpieczeniowej. A firmy konsultingowe uspokajają, gdy spytać, co z agentami na przykład? Maszyny parowe i konie są zawsze w pogotowiu. Będą nowe zawody i możliwości, dla każdego.

Do czasu.

dr Jerzy Podlewski