Nie ma przepisów, które umożliwiłyby wypłacenie zadośćuczynienia bliskim dwóch polskich żołnierzy Legionu Międzynarodowego, którzy niedawno zginęli w walkach z Rosjanami. W zgodnej opinii prawników rodziny mogłyby otrzymać świadczenie jedynie w przypadku dobrowolnej decyzji władz, tak jak po upadku rakiety w Przewodowie – informuje „Rzeczpospolita”.
Gazeta zwraca uwagę, że w normalnych okolicznościach bliscy ofiar przestępstw, błędów medycznych czy wypadków drogowych mogą starać się o świadczenia od sprawcy lub jego ubezpieczyciela, np. z OC. W przypadku tych dwóch żołnierzy jest inaczej. Adwokat Leszek Kieliszewski mówi „Rz”, że nawet po uzyskaniu zgody MON na służbę w obcym wojsku Polska nie ponosi odpowiedzialności za następstwa podjęcia takiej służby. A to oznacza, że polegli obywatele RP nie mogą liczyć na jakiekolwiek odszkodowanie ze strony polskiej. Prawnik zaznacza, że jedyną opcją są warunki, na których polegli żołnierze pełnili służbę w Międzynarodowym Legionie Obrony Terytorialnej Sił Zbrojnych Ukrainy, ale te są niejawne.
Prof. Marcin Orlicki z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu zwraca uwagę, że w przypadku angażującego się w udział w wojnie w innym kraju nie ma klasycznego sprawcy (z wyłączeniem zbrodni wojennej), od którego na podstawie prawa cywilnego można żądać zadośćuczynienia. Zgoda MON gwarantowała mu z kolei jedynie to, że nie będzie ścigany karnie w Polsce za służbę w obcej armii.
„Rz” podkreśla, że jeśli polegli mieli ubezpieczenie na życie, to i ono im nie pomogło. Aktywny udział w działaniach wojennych jest bowiem standardowym wyłączeniem w tego typu umowach.
Więcej:
„Rzeczpospolita” z 7 grudnia, Marek Domagalski „Kto pomoże bliskim Polaków poległych w Ukrainie”
(AM, źródło: „Rzeczpospolita”)