Eksperci PIU i Crawford o likwidacji szkód i pożarach „elektryków”

0
1175

13 lutego Warsaw Enterprise Institute opublikował raport „Pod prąd #2. Samochody elektryczne spowodują wzrost cen ubezpieczeń OC?”. Podczas prezentacji dokumentu Andrzej Maciążek, wiceprezes zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń, został zapytany o to, czy w ostatnich latach można było zauważyć pewne trendy, jeśli chodzi o koszty likwidacji szkód związane z samochodami elektrycznymi.

– Przedstawiciele zakładów ubezpieczeń analizują to nowe ryzyko. Obserwujemy, że udział samochodów elektrycznych dynamicznie rośnie, jednak nadal jest niewielki w porównaniu do samochodów spalinowych. To póki co nie pozwala przesądzać o wartości odszkodowań. Oczywiście zakłady ubezpieczeń biorą pod uwagę fakt, że ze względu m.in. na konstrukcję tych aut czy koszty części zamiennych może wystąpić większa liczba tzw. szkód całkowitych, czyli takich, w których koszty naprawy są zbyt wysokie w stosunku do wartości rynkowej auta. Na przykład wymiana baterii uszkodzonej w wypadku samochodu elektrycznego może stanowić kilkadziesiąt procent wartości całego auta. Koszty napraw przekładają się na składki ubezpieczeń. Póki co nie ma tu zmian. Składki są kalkulowane na podstawie indywidualnej oceny ryzyka dokonywanej przez ubezpieczycieli, podobnie jak w przypadku pojazdów spalinowych – powiedział Andrzej Maciążek.

Pożary e-aut są faktem

O kwestii gaszenia pożarów samochodów elektrycznych mówił także Tomasz Wiśniewski, Fire & Explosion Investigator Expert Crawford Polska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekspertów Dochodzeń Popożarowych. W jego ocenie stwierdzenie, że temat związany z pożarami elektryków nie istnieje, byłoby ukrywaniem prawdy. Podobnie jak pogląd, że samochody elektryczne (BEV) są pod tym względem niebezpieczne w codziennym użytkowaniu. Ekspert zwracał uwagę, że nowe technologie, z którymi mamy do czynienia w obcowaniu z elektromobilnością, wzbudzają emocje i każda informacja na ten temat porusza wyobraźnię.

– Problemy, o jakich mówimy w przypadku gaszenia pożarów samochodów elektrycznych, to nie tylko kwestia sprzętowa, bo generalnie straż pożarna posiada doskonały sprzęt i wyposażenie do likwidacji różnych pożarów, natomiast utrudnieniem jest samo wyszkolenie kadry w pożarach pojazdów elektrycznych. Najbardziej poważnym problemem i wyzwaniem jest ten moment, gdy pożar zaczyna się rozwijać wewnątrz baterii trakcyjnej – nasi strażacy nie są przeszkoleni do gaszenia takich pojazdów. Ostatnio strażacy z Piotrkowa Trybunalskiego przez ponad 5 godzin gasili pożar Tesli, zużywając do tego prawie 11 czy 12 tys. litrów wody – podkreślił Tomasz Wiśniewski.

Brak dostępu do akumulatora utrudnia gaszenie pojazdu

Ekspert wskazał, że głównym zadaniem w celu stłumienia pożaru EV jest obniżenie temperatury akumulatora, która wzrasta w niekontrolowany sposób. Dostęp do niego jest ograniczony, ponieważ większość akumulatorów do pojazdów elektrycznych jest uszczelniona, aby zapobiec przedostawaniu się do nich wody i pyłu oraz zapewnić ochronę przed wpływem czynników zewnętrznych.

– Zewnętrzne zastosowanie wody wpływa zatem tylko na widzialne płomienie, zewnętrzną powierzchnię akumulatora i otaczające go materiały, co wymaga znacznej ilości wody. Warto dodać też, że są tylko dwa kontenery, w których można skutecznie zgasić taki pożar, ale jeden jest w Warszawie, a drugi w Krakowie . Ponadto pożaru pojazdu elektrycznego nie przewiduje się dziś w warunkach wewnątrz obiektu, np. w garażu podziemnym, a taki pożar jest dużo bardziej niebezpieczny niż ten, do którego dochodzi na zewnątrz – wskazywał ekspert.

Szkody po pożarze wewnętrznym – samo OC nie wystarczy

Tomasz Wiśniewski zwrócił uwagę, że newralgicznym momentem jest ładowanie pojazdu. Z pożarem samochodu na zewnątrz strażacy są w stanie sobie poradzić, choć zajmuje to bardzo dużo czasu, angażuje bardzo dużo ludzi i dużo infrastruktury pożarniczej.

– Jeśli zaś chodzi o pożar wewnątrz obiektu, to zagraża on innym pojazdom znajdującym się w pobliżu oraz będzie oddziaływał na konstrukcję budynku. Szkody wtórne, jakie mogą powstać w takiej sytuacji, mogą być ogromne i nie sądzę, by polisa OC była w stanie je pokryć – dodał.

(AM, źródło: WEI)