Ubezpieczenia na cztery łapki

0
1594

Widać wyraźnie, jak w ostatnich latach zmienił się stosunek do popularnych zwierząt domowych. Psy, koty, króliki, myszy hodowlane, kawie (świnki morskie), chomiki, szynszyle, fretki, papużki i rybki są dzisiaj nie tylko zwierzakami, ale stają się członkami naszej rodziny. Coraz częściej otoczone są opieką podobną do tej, jaką ludzie okazują swoim dzieciom.

Wraz ze zmianą stosunku do zwierząt ewoluuje nawet język, dla przykładu słowo „suka” źle się kojarzy i często zastępowane jest określeniem „suczka” lub „dziewczynka”, a zwierzęta domowe już od jakiegoś czasu nie „zdychają”, lecz „umierają” lub zwyczajnie „odchodzą”, nie są już „usypiane”, lecz „poddawane eutanazji”. Niedawno w Krakowie podniesiono publicznie temat konieczności budowy cmentarza miejskiego dla małych zwierząt domowych.  

Za zmianą tego stosunku do zwierzaków podąża oczywiście rynek, produkując niezliczone akcesoria – ubranka, zabawki, smakołyki, maty sensoryczne i inne gadżety. Tuż obok rozwija się gałąź usług przeznaczonych dla zwierząt i ich właścicieli – psi fryzjer, rehabilitant. Można zamówić dla zwierzaka tort urodzinowy z odpowiednich składników, psie SPA albo wybrać się na specjalnie przygotowany wybieg lub zrobić mu foto sesję. Coraz częściej kliniki weterynaryjne wyglądają tak, że niekiedy nie mamy szpitali na takim poziomie i z taką obsługą dla ludzi.

Sama dałam się kilka lat temu wciągnąć dziecku w hodowlę myszy domowej. Ilość karm, akcesoriów, a przede wszystkim koszty opieki weterynaryjnej – bo tak, myszy też chadzają do lekarza, chorują, leczą się, bywają operowane – daje do myślenia. Jest fantastycznym zjawiskiem, że nasz stosunek do zwierzaków uległ aż takiej zmianie. Widać też wyraźnie, że wraz z tymi zmianami powstaje przestrzeń na nowe usługi i produkty także w naszej branży.

Członek rodziny czy składnik majątku?

Pies, kot czy inne zwierzę domowezgodnie z art. 1 ust. ustawy o ochronie zwierząt (Dz.U. 1997 nr 111, poz. 724), mimo że jako istota żywa nie jest rzeczą, to w sprawach nieuregulowanych w tej ustawie traktowany jest tak samo jak rzeczowy składnik majątku i zastosowanie mają do niego przepisy odnoszące się do rzeczy, z wymogiem – by każdorazowo uwzględniane były zasady z ustawy o ochronie zwierząt.

Jednym słowem w ubezpieczaniach kot, pies czy kanarek stanowić będą nasze ruchomości domowe. Jako składnik ruchomości domowych objęte są ochroną, np. na polisie mieszkaniowej w takim samym zakresie co nasze meble, tj. co najmniej od ognia i innych zdarzeń losowych, a także kradzieży z włamaniem i rabunku, jeśli wykupiono taką opcję.

Ubezpieczyciele szybko jednak dostrzegli, że wobec zmieniających się potrzeb rynku takie traktowanie zwierząt to za mało. Dzisiaj właściciele zwierzaków mogą już wybierać spośród produktów przeznaczonych specjalnie dla ich pupili.

Klauzula „pupil” zyskuje na popularności

Prawie w każdym większym produkcie mieszkaniowym znalazły się już zapisy dotyczące szczególnego rodzaju majątku, jakim jest kot czy pies. Rozszerzenia ochrony dostępne za dopłatą albo w wariancie all risk oferują co najmniej pokrycie kosztów leczenia zwierząt po wypadkach (np. potrącenie przez samochód), pogryzieniu przez inne zwierzęta, celowej próbie otrucia. Uwzględniają też koszty poszukiwania zaginionego zwierzęcia lub koszt zbiorowej kremacji w przypadku jego śmierci.

Sama w minionym roku miałam u swoich klientów dwa takie przypadki, gdzie doszło do pogryzienia małego pieska przez większego, skutkiem czego powstały koszty związane z leczeniem poszkodowanego zwierzaka. Zrefundowane zostały z polisy mieszkaniowej właścicielki poszkodowanego, gdyż jak się można domyślić, psi sprawca nie tylko się nie przedstawił i nie podał numeru polisy w zakresie OC, ale także zbiegł z miejsca zdarzenia.

To właśnie koszty leczenia weterynaryjnego zwierząt przysparzają ich właścicielom najwięcej problemów. Dlatego chociaż jeszcze rzadko, ale jednak spotkać można już produkty na kształt pakietów medycznych dla zwierząt.

Nie dla psa kiełbasa, a pakiet nie dla kota?

Zapewne wynika to ze specyfiki samego zwierzęcia. Pies żyjący w domu jest ciągle pod okiem właściciela. Koty to czasem włóczykije. Dlatego najpopularniejszy na rynku produkt ubezpieczeniowy na cztery łapki ostatecznie przeznaczony został wyłącznie dla psów. Mimo początkowych zapowiedzi dotyczących prac nad ubezpieczeniem dla kotów nie widać, by miało się ono pojawić w najbliższym czasie w takim samym lub podobnym kształcie co ubezpieczenie kosztów leczenia psa.

Przy okazji tego produktu warto zwrócić uwagę, że cała szata graficzna i merytoryczna przygotowana została ze szczególną dbałością o dobór odpowiedniego słownictwa. Nawet sformułowania w OWU przywodzą na myśl ubezpieczenie grupowe/medyczne dla człowieka. Przyznaję, że ciągle jestem pod wrażeniem, mimo że produkt jest już z nami blisko trzy lata.

Przeprowadziłam małe śledztwo i okazuje się, że na rynku funkcjonuje również ubezpieczenie o podobnym charakterze skierowane do właścicieli kotów. Abonament miesięczny pozwala zawrzeć ubezpieczenie w zakresie zwrotu kosztów leczenia (z niewielkim udziałem własnym po stronie właściciela), kosztów opieki nad zwierzęciem, kosztów jego poszukiwania, a także świadczenie w przypadku zaginięcia, kradzieży lub śmierci kota. Niestety pakiety nie są dostępne do sprzedaży w kanale agencyjnym, ale zobaczymy, co przyniesie nam przyszłość.

Na razie nie ma w ofertach produktowych nic, co zaspokoiłoby potrzeby właścicieli innych zwierzaków pod kątem kosztów leczenia, szczególnie dotyczy to gryzoni hodowlanych, które są wysoce podatne na zachorowania, w tym na nowotwory, a szanse na ich leczenie są często tak małe, jak samo zwierzę.

Problemem wydaje się być także ubezpieczenie obejmujące zwierzęta egzotyczne. Kilka lat temu miałam pytanie o możliwość ubezpieczenia emerytowanego lwa cyrkowego, niestety nie udało się w żaden sposób objąć ochroną ubezpieczeniową ani zwierzęcia, ani jego właściciela w zakresie OC od szkód, które zdenerwowany emeryt mógłby poczynić.

Wierzę jednak, że rynek ubezpieczeń przeznaczonych dla właścicieli zwierząt domowych będzie się rozwijać, oferując nam coraz bardziej rozbudowane produkty.

Katarzyna Barszcz-Mrozicka
właścicielka KBM Ubezpieczenia