Pozwalam ludziom kupować ubezpieczenia

0
2090

Rozmowa z Mirosławem Kurkiem, konsultantem ds. planowania finansowego w Pru*, Oddział Katowice

Aleksandra E. Wysocka: – Mirku, za nami chwila nieformalnej rozmowy i miłe zaskoczenie. Oto poważny konsultant zagaja w pięknym języku śląskim, nie siląc się na sztywne formułki.

Mirosław Kurek: – Bo dla mnie szczerość jest zawsze najważniejsza, a mój język jest częścią mojej śląskiej duszy. Chcę ją w sobie pielęgnować, bo z niej płynie siła i w niej tkwią moje korzenie. Poza tym to nie ubezpieczenia jako takie były moim wyborem, ale pomaganie ludziom. Zaczynałem jako pracownik socjalny i to było moje powołanie. Nigdy nie dotarłbym do ludzi, nie będąc autentycznym.

To skąd pomysł na taką zawodową zmianę?

– Paradoksalnie nie jest to duża zmiana. Po prostu zobaczyłem, że system, w którym funkcjonowałem, ogranicza mnie w realizowaniu tego, co definiowałem jako pomoc. Zacząłem więc się rozglądać i zobaczyłem, że tutaj też mogę pomagać poprzez pokazywanie ludziom, jak ważne jest samodzielne myślenie i działanie na rzecz własnej przyszłości. I oczywiście bezpieczeństwa rodziny. Zauważyłem, że brak świadomości roli ubezpieczeń jest olbrzymi, bo wymusza myślenie o zdarzeniach, o których raczej nie chce się myśleć.

Mimo wszystko to chyba jest jednak zmiana w sposobie organizacji pracy, sposobie działania…

– U mnie chyba nie do końca. Nadal jestem nieposkładany, działam pod wpływem impulsów i emocji. Znalazłem jednak sposób na porządkowanie tego swojego świata. Przez cały dzień zapełniam blat biurka kolorowymi karteczkami z notatkami. Najbliżsi nazywają mnie (od nazw karteczek) mister POSTman. Taki tryb oznacza, że kolejny dzień zaczynam od sprzątania biurka wypełnionego tym kolorowym chaosem. A to wszystko po to, by zrobić miejsce na nowy chaos. I tak to jakoś działa.

Mirku, wiem, że nie tylko Twoje biurko jest kolorowe, ale Twoje życie jest pełne barwnych pasji. Historycznych i współczesnych.

– O! Widzę, że podpytałaś tu i ówdzie, i teraz już nie mam wyjścia. Fakt. Historycznie działam w grupie zajmującej się badaniem i przybliżaniem ludziom czasów wczesnosłowiańskich. Tak jak jestem przywiązany do swoich śląskich korzeni, tak samo uważam, że my wszyscy, a przede wszystkim dzieci, powinniśmy też dotknąć czasów, które rozpoczęły kształtowanie nas jako społeczności. Poprzez te działania przywracamy także do życia stare rzemiosło i pozwalamy ludziom dosłownie go dotknąć poprzez lepienie z gliny czy przędzenie lnu. Takie doświadczenia pozwalają nam też na powroty do natury – do drzew, do wody, do ognia.

Cieszę się, gdy widzę, jak dzieciaki są zachwycone prostą formą zabawy, prostymi czynnościami. Zresztą dzieciaki i ich edukacja to mój konik. I stąd moja druga misja, skupiona na współczesności i przyszłości. Zakładam fundację dla dzieci z domu dziecka, której celem jest uświadamianie młodych ludzi w temacie finansów, żeby gdy już zaczną żyć na własną rękę, miały łatwiejszy start.

Gdybyśmy zaczęli drążyć, pewnie pojawiłoby się jeszcze kilka Twoich inicjatyw. Skąd u Ciebie taka energia, by szukać ciągle dodatkowych obowiązków, misji…?

– Taki jestem. Taką drogę obrałem od początku. Dostrzegam, czego ludziom brakuje, i chcę im to dawać. Idąc za radą mojego taty, wierzę, że wszystko dzieje się po coś. Jeżeli więc mam przestrzeń, by sprawić, aby to się zadziało, to… robię swoje.

I czegokolwiek się dotkniesz, staje się sukcesem?

– No nie… Tak to nigdy nie jest. Ale wierzę, że wszystko ma swój sens. Trudne momenty też są po coś, jeżeli umiemy je wykorzystać, by się czegoś nauczyć, zrozumieć lepiej siebie i innych.

Jest w Tobie jakaś intrygująca sprzeczność. Z jednej strony niespożyta energia, a z drugiej filozoficzna refleksja…

– Pewnie sprzeczność pozorna. Gdy pomyślę sobie o książkach, do których wracam i z których czerpię, to pewnie wspomniałbym trzy: Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi Dale’a Carnegiego, Sztuka wzbogacania się Wallace’a D. Wattlesa i Rozmyślania Marka Aureliusza. Stanowią one połączenie skrajnych biegunów, czyli teorii sekretu (wszystko jest możliwe, jeśli sobie to wymyślimy) oraz stoicyzmu (zakładanie wszystkiego, co najgorsze). Ale przecież życie jest walką sprzeczności, a jednak możemy je przeżyć w harmonii.

A jak tę harmonię budujesz w swoim zawodowym życiu?

– Po pierwsze, jestem zawsze sobą. Zawodowo trochę inaczej się ubieram, ale jestem szczęśliwy, że moja firma pozwala mi być takim – jak mówi mój menedżer – „MDRT z lasu”. Nikt mnie na siłę nie próbował ociosać. Od początku uprzedziłem, że będę mówił ze śląskim akcentem i ta śląska tożsamość jest moją siłą.

Ale źródłem harmonii jest przede wszystkim podejście do zawodu. Już na rozmowie rekrutacyjnej powiedziałem, że chcę pozwolić ludziom kupować ubezpieczenia, a nie je sprzedawać. To podejście przekonało mojego menedżera do zatrudnienia mnie i ta filozofia towarzyszy mi do dziś.

Ale przecież istotą sukcesu w sprzedaży jest sprzedaż. To na niej opierają się rankingi, konkursy, wynagrodzenie. Jak więc definiujesz sukces?

– Jako zaufanie klientów. Oczywiście rankingi i towarzyszące im benefity są miłe, ale najważniejsza jest świadomość, że wykonuję dobrą robotę i że zaproponowane przeze mnie rozwiązania są dobrze dopasowane. Wymiarem tak rozumianego sukcesu jest też nagroda, jaką otrzymałem za rok 2023 – „Pru Quality Award”, czyli nagroda za utrzymywalność portfela. Dla mnie jest ona dowodem na to, że dobrze wykonuję swoją robotę.

Praca, fundacje, działania charytatywne… Dużo tego. Powiedz, jak wobec tego odpoczywasz (choć sądząc po Twoich wcześniejszych wypowiedziach, raczej nie zakładam leżenia na hamaku).

– Leżenie zostawiam sobie na późną emeryturę. Gdy już będę takim starzykiem, to wtedy ten hamak i jak w śląskiej piosence: pyk, pyk, pyk z fajeczki. Ale żeby tak się stało, to muszę ten hamak gdzieś zawiesić. Dziś, w ramach odpoczynku, remontuję dom i oporządzam ogród. Kupiliśmy z żoną dom z 1939 r. z dużym ogrodem, który nazywamy Alabamą. Jest tam co robić, ale gdy widzę, jak się zmienia ten nasz mikrokosmos, to – mimo fizycznego zmęczenia – sprawia mi to dużo satysfakcji.

Czyli plany na emeryturę masz. A co z planami na teraz?

– Pewnie czasem chciałbym powstrzymać moje osobiste chciejstwo. Ale że trudno mi poskromić marzenia, to założyłem, że poprawię swój hiszpański i zdam egzamin na patent sternika. Kiedyś dostałem też radę, że w biznesie trzeba dbać, by stać mocno na dwóch nogach, więc będę mocno wspierał żonę w prowadzeniu jej nowego biznesu, czyli hotelu dla psów. Będę nadal aktywny w fundacjach i stowarzyszeniach i nadal będę podnosił sobie ubezpieczeniową poprzeczkę.

Życzymy więc, by Twój czas był z gumy i pozwolił Ci na realizację wszystkich zamierzeń.

Aleksandra E. Wysocka

* W Polsce firma jest obecna z przerwami od 1927 r., a teraz funkcjonuje pod nazwą Prudential International Assurance plc Spółka Akcyjna Oddział w Polsce, proponując rozwiązania zapewniające ochronę ubezpieczeniową połączoną z możliwością oszczędzania na dowolny cel. Od 2022 r. Prudential w Polsce działa pod marką Pru jako część grupy M&G. M&G należy do grona największych pod względem kapitalizacji rynkowej grup finansowych na świecie.


Sprawdź, czy kariera w sprzedaży Prudential jest dla Ciebie: www.pru.pl/kariera-w-sprzedazy/