Jak odpowiadać na trudne pytania dotyczące suszy i co warto o niej wiedzieć?

0
1307

Mierzymy się z gwałtowną pogodą, burzami, podtopieniami i gradem, ale w najbliższych latach to susza może zdominować zestawienia najgroźniejszych i najbardziej kosztownych ryzyk. I nie oznacza to też wcale, że z gwałtowną pogodą, silnymi opadami czy powodziami nie będziemy mieć już do czynienia. Na szczęście już to dostrzegamy, ale czy to wystarczy?

Bezśnieżne zimy, coraz dłuższe okresy bez opadów sprawiają, że niedobór wody będzie narastał. Ale nie tylko zmiana klimatu jest tego przyczyną.

Na suszę zapracowaliśmy sami

Na suszę, z jaką mamy dziś do czynienia, w dużej mierze zapracowaliśmy sami. To nie tylko zjawisko naturalne, ale wynik synergii naturalnych warunków klimatycznych oraz naszej działalności, która bardzo wpływa na obieg wody.

Zaskoczeni? Im więcej betonu, tym gorzej. Im mniej krzewów i drzew na polach, tym gorzej. Ułatwiliśmy jałowienie gleby, zasypaliśmy rowy melioracyjne, przez lata likwidowaliśmy zbiorniki retencyjne. Mamy więc efekty.

Susza nie jest zjawiskiem ostatnich lat

Susze występowały w latach 1976, 1982, 1983, 1984, 1989. Ekstremalna susza to epizod trwający od stycznia 1982 do stycznia 1983, w trakcie którego ponad 50% powierzchni kraju znajdowało się w warunkach suszy intensywnej, w tym blisko 30% – w warunkach suszy ekstremalnej.

Susze występują z różnym natężeniem w różnych okresach i miejscach. Charakteryzują się określonym cyklem rozwoju. Mogą być dość dynamiczne, choć powstają powoli – najpierw rozwijają się jako susze meteorologiczne. Są związane z niedoborami opadów, czyli występują podczas przedłużających się okresów bezopadowych lub gdy wysokość opadów kształtuje się poniżej średniej wieloletniej. Sprzyja im wysoka temperatura.

Gdy taka susza utrzymuje się długo, staje się suszą hydrologiczną. Przejawia się ona długotrwałym obniżeniem zasobów wód powierzchniowych rzek i jezior. Przepływ w rzekach spada wówczas poniżej poziomu przepływu granicznego charakterystycznego dla normalnych warunków wilgotnościowych.

Suszy hydrologicznej towarzyszy zazwyczaj susza hydrogeologiczna, podczas której następuje obniżenie zasobów wód podziemnych.

Susze zmieniają charakter

W ostatnich 20 latach susze zmieniły też swój charakter. Występują lokalnie, ale mają charakter susz błyskawicznych (np. w roku 2006 czy 2011). Pojawiły się też susze trwające niemal cały okres wegetacyjny. Tak było w 2015 i 2018 r.

W ciągu ostatnich lat mieliśmy też do czynienia z bezprecedensową, w porównaniu z poprzednimi okresami, liczbą przypadków suszy intensywnej i ekstremalnej. Takie susze, według specjalistów, oznaczają, że zakłócone zostało odbudowywanie się zasobów wodnych.

Zmiana charakteru susz wpisuje się w zmiany, jakie powoduje ocieplenie klimatu. Mamy coraz więcej gwałtownych, lokalnych zjawisk, które wcale nie wykluczają tych o długotrwałym charakterze.

Co to oznacza?

To oznacza, że susza jest ryzykiem 100-procentowo pewnym. Mało tego, są scenariusze, które mówią, że w skrajnych przypadkach susza może objąć obszar całego kraju i trwać nawet do kilku lat. A to przyniesie duże straty społeczne i gospodarcze. Czy zdajemy sobie z nich sprawę?

Już w 2018 r. w raporcie „Klimat ryzyka. Jak prewencja i ubezpieczenia mogą ograniczyć wpływ katastrof naturalnych na otoczenie?” pokusiliśmy się o oszacowanie kosztów suszy z 2018 r. Całkowity koszt suszy w tym roku dla polskiej gospodarki wynosił 2,6 mld zł. To stanowiło ok. 0,13% PKB. Wynikało to przede wszystkim z utraconej wartości dodanej (a więc głównego składnika PKB) w handlu, usługach profesjonalnych, usługach finansowych i ubezpieczeniowych, przetwórstwie spożywczym, usługach komunalnych oraz przemyśle chemicznym. Ponieważ straty w rolnictwie generowały kolejne straty pośrednie i indukowane. Zakładaliśmy, że te 2,6 mld jest i tak niedoszacowane, gdyż wpływ suszy nie ograniczał się do strat rolnictwa i powiązanych z nim branż oraz zatrudnionych.

Niedostatek opadów negatywnie oddziałuje na sektor energetyczny, turystykę wodną czy leśnictwo. Ograniczenie dostępnych zasobów wodnych może się przełożyć również na wzrost kosztów za pobór wody i inne usługi wodne (dla niektórych grup odbiorców), co stanowi ryzyko biznesowe dla wodochłonnych gałęzi gospodarki.

Trudne pytanie

Czy można więc ubezpieczyć się na okoliczność takich strat? I jak? Muszę przyznać, że to najtrudniejsze pytania, na jakie przyszło mi jako rzecznikowi PIU odpowiadać. Bo przecież stuprocentowo pewnych strat ubezpieczyć się nie da.

Susza powinna nauczyć nas pokory i zupełnie innego podejścia do ryzyka. Coraz bardziej gwałtowna pogoda również. Ryzyka pogodowego nie unikniemy, ale możemy znacząco ograniczyć jego skutki. I do tego ograniczania potencjalnych skutków zdarzeń musimy gorąco wszystkich namawiać. W przeciwnym wypadku rzeczywiście jako branża najpewniej rozłożymy ręce i powiemy – nie da się. Nie ma takiej pojemności. Bez prewencji, bez naszej codziennej zapobiegliwości faktycznie tak może się stać.

Namawiajmy więc, by m.in.:

  • nie betonować każdego skrawka ziemi
  • nie wycinać krzewów i drzew na polach
  • uprawiać ziemię mądrze – wracając do tradycyjnych sposobów uprawy (rolnictwo regeneratywne)
  • usprawniać kanalizację burzową
  • dbać o wyspy zieleni w miastach
  • dbać o system melioracji
  • oszczędzać wodę i dbać o to, by nie zakłócać jej obiegu w przyrodzie
  • planować mądrze przestrzeń – nie budować bez planów zagospodarowania
  • budować mądrze i dbać o stan techniczny budynków
  • reagować na alerty RCB

I to jedyna dobra odpowiedź na trudne pytania o susze, ale też na wszystkie inne dotyczące ryzyka pogodowego – ubezpieczenia dadzą radę i pomogą, ale jeśli sami nie zadbamy o to, by potencjalne straty ograniczać, będzie je coraz trudniej ubezpieczyć.

Agnieszka Durska
menedżerka zespołu komunikacji i PR PIU


Nieustająco polecamy lekturę raportów PIU: https://tiny.pl/d4z1h