Ubezpieczenia, czyli pieniądze niewyrzucone w błoto

0
991

Tragedia, która dotknęła mieszkańców południowo-zachodniej Polski, po raz kolejny pokazuje, w jaki sposób człowiek przegrywa z naturą. Z problemami, jakie przyniosła ze sobą powódź, jeszcze przez długie miesiące, jeśli nie lata, będą musieli poradzić sobie wszyscy: państwo, samorządy, a przede wszystkim ci, którzy ucierpieli bezpośrednio, tracąc dobytek nierzadko całego życia.

Polska Izba Ubezpieczeń opublikowała dane, z których wynika, że w pierwszej połowie tego roku ubezpieczyciele wypłacili Polakom prawie 24 mld zł świadczeń oraz odszkodowań. O ile w przypadku ubezpieczeń na życie łączne wypłaty były mniejsze, o tyle w ubezpieczeniach majątkowych zanotowano wzrost. Jest to w dużej mierze skutek rosnącej w ostatnich latach liczby nagłych i coraz bardziej odczuwalnych zjawisk pogodowych, których apogeum, w postaci powodzi, można było zaobserwować.

Czy można im zapobiec? Można, o ile globalnie zostaną podjęte działania zmierzające do opanowania i przeciwdziałania zmianom klimatycznym dotykającym wszystkich – niezależnie od miejsca, gdzie żyją. Są to jednak działania, które nawet jeśli zostaną wdrożone, przyniosą efekty w dłuższej perspektywie.

To, co można zrobić doraźnie, aby zapobiec chociaż częściowym skutkom i problemom, jakie pojawią się w przypadku takich żywiołów, jak woda, ogień, huragany czy trzęsienia ziemi, to zadbanie o bezpieczeństwo finansowe dla poszkodowanych. Pomocy powinni oni szukać w instytucjach państwowych, ale prawda jest taka, że wiele zależy również od nich samych i nie wymaga wiele wysiłku ani dużych nakładów finansowych.

Bardzo dobrze ilustrują to dane, które PIU publikuje w ostatnich latach, a dotyczące przykładowych wypłat dokonanych przez ubezpieczycieli klientom kupującym różnorodne polisy – zarówno chroniące ich zdrowie i życie, jak i posiadane mienie. Kwoty otrzymanych świadczeń lub odszkodowań czasami były na poziomie „tylko” kilkuset czy tysiąca złotych, ale często były jednak dość znaczące, wynosząc kilkadziesiąt lub ponad 100 tys. zł, kiedy dochodziło do naprawdę dużych szkód.

Warto zwrócić uwagę w tych zestawieniach na dwie wartości: zapłaconą składkę za polisę i wypłacone przez ubezpieczycieli pieniądze, które na pewno przydały się poszkodowanym, aby złagodzić skutki mniej lub bardziej poważnych zdarzeń. Np. za uszczerbek na zdrowiu w wyniku urazu ręki (NNW szkolne) wypłacono 2,1 tys. zł przy zapłaconej składce 87 zł rocznie, a za zdiagnozowanie nowotworu (grupowe ubezpieczenie na życie) wypłata wyniosła 70 tys. zł za składkę 50 zł miesięcznie. Inne wypłaty dotyczyły szkód w mieniu, np.: wypłata 117,6 tys. zł za pożar (ubezpieczenie domu) za składkę 230,68 zł rocznie lub 52,1 tys. zł za kradzież z włamaniem (ubezpieczenie domu) przy składce 771 zł rocznie.

Dlaczego zestawienie tych dwóch kwot jest takie ważne? Pokazuje bowiem, że bezpieczeństwo finansowe wcale nie kosztuje aż tak dużo, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Za kilkadziesiąt czy kilkaset złotych rocznie można otrzymać ochronę i w rezultacie wypłatę pozwalającą, jeżeli nie całkowicie, to przynajmniej w pewnej części pokryć likwidację szkód. Pieniądze te nie rozwiążą oczywiście wszystkich problemów, np. w sytuacji, w której znaleźli się mieszkańcy miejscowości, którzy ucierpieli w wyniku powodzi, ale mogą chociaż w minimalny sposób pomóc w trudnej sytuacji życiowej, kiedy złotówka nabiera ogromnej wartości.

Grzegorz Piotrowski

gpiotrowski@o2.pl