Ile jest wart święty spokój?

0
709

Według danych rynkowych istnieją dwie najczęściej wybierane (albo raczej polecane) umowy dodatkowe w produktach typu ubezpieczenia na życie. I nie są to ani umowa na wypadek poważnych zachorowań lub na wypadek pobytu w szpitalu, ani też na wypadek niezdolności do pracy. Natomiast są to umowy dodatkowe: zgon w wyniku nieszczęśliwego wypadku i śmierć w wypadku komunikacyjnym.

Skąd pomysł na to, żeby zawierać umowę, która ma o wiele węższy zakres niż umowa główna? Zanim wejdę w szczegóły, wytłumaczę, przed czym chronią te rozwiązania.

Umowa ubezpieczenia na życie ma za zadanie wypłacić świadczenie pieniężne osobom wskazanym w polisie w przypadku najbardziej tragicznego zdarzenia, jakim jest śmierć ubezpieczonego. Stąd też trudno sobie wyobrazić, że zakres tej umowy będzie bardzo ograniczony. Poza wyłączeniami zapisanymi w Kodeksie cywilnym, czyli wykluczenia na wypadek samobójstwa oraz zatajenia informacji o stanie zdrowia, coraz rzadziej towarzystwa wpisują tam inne przypadki.

Gdy ryzyko wypadku jest większe

A jak ma się do tego zakres śmierci w wyniku wypadku lub wypadku komunikacyjnego? W każdych ogólnych warunkach znajdziemy definicję obu zdarzeń. Nieszczęśliwy wypadek jest to zdarzenie nagłe, spowodowane przyczyną zewnętrzną i niezależne od woli poszkodowanego. Warto podkreślić czynnik zewnętrzny w tej definicji. Oznacza to wyłączenie z odpowiedzialności każdej przyczyny chorobowej. Z kolei wypadek komunikacyjny jeszcze bardziej zawęża zakres umowy, do wypadków tylko w ruchu drogowym, powietrznym lub morskim.

Gdy zadaję pytanie, dlaczego w takim razie polecać umowę ubezpieczenia na wypadek tak tragicznego zdarzenia, jakim jest śmierć, ale ograniczając ją do zdarzeń wypadkowych, zdarza mi się usłyszeć argument, że klient często podróżuje lub pracuje w ryzykownym zawodzie, to też oznacza, że ryzyko wypadku jest większe. Rozbijmy ten argument na części pierwsze.

Koniecznie przeglądajmy listę wyłączeń

W Polsce średnio jest ok. 450 tys. zgonów. Zdecydowana większość, bo lekko ponad 96% tych zdarzeń jest spowodowanych czynnikami chorobowymi. Nie jest jednak tak, że te 4% zdarzeń już wchodziłoby w zakres umowy ubezpieczenia na wypadek zgonów w wyniku nieszczęśliwego wypadku.

Musimy odliczyć przypadki samobójstw, wszystkie wypadki pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających oraz te podczas aktu przestępstwa, gdyż wszystkie są wyłączone z odpowiedzialności towarzystw. To powoduje, że taka polisa chroni klienta na wypadek tylko niecałych 3% zgonów.

Aha! Nie zapominajmy, że w ogólnych warunkach umowy znajdują się wyłączenia zdarzeń, które właśnie mogą zachodzić podczas wykonywania wyżej wspomnianego, ryzykownego zawodu ubezpieczonego. Dlatego zawsze warto przejrzeć listę wyłączeń, aby upewnić się, że czynności wykonywane przez klienta są jednak objęte ochroną.

Świadomość liczb i… cena

Tylko dalej, po co? Po co wybierać polisę, która zabezpiecza naszego klienta jedynie na wypadek 3% zdarzeń? Czy nie lepiej dobrać dla niego po prostu wyższą sumę ubezpieczenia na zgon z jakiejkolwiek przyczyny, tak zwany all risk?

Zapomniałem, przecież klient sporo jeździ autem. Zgonów w wypadkach komunikacyjnych jest raptem ok. 0,5%. Już abstrahując od tego, że dyskutujemy o polisie, która obejmuje swoim zakresem 0,5% zdarzeń, zastanówmy się, czym zajmuje się klient, który dużo podróżuje autem? Zapewne robi to zawodowo, czyli jego auto jest autem firmowym będącym częścią floty lub pojazdem wziętym w leasing. Trzy lata temu w statystykach policyjnych można było znaleźć informacje, ile było wypadków śmiertelnych w aucie firmowym, i ta liczba wyniosła 12. Nie 12%, tylko 12 wypadków.

Rzadkość zdarzeń, które objęte są zakresem takich polis, prowadzi mnie do zastanawiania się, skąd decyzja klienta o zakupie tych umów dodatkowych? Wydaje mi się, że gdyby miał on świadomość tych liczb, to większą uwagę przywiązałby do odpowiedniej wysokości sumy ubezpieczenia na zgon all risk.

Inną argumentacją stojącą za wyborem tych umów jest oczywiście cena. Skoro wysokość składki ubezpieczeniowej jest wprost proporcjonalna do prawdopodobieństwa zajścia zdarzenia z polisy, to oczywiste wydawałoby się, że koszt umowy na wypadek śmierci w wypadku jest niższy niż ubezpieczenia na wypadek zgonu all risk. Rzeczywistość jednak jest inna. Można znaleźć na rynku ubezpieczenie na wypadek śmierci z każdej przyczyny, w którym składka jest niższa niż zgon w wyniku nieszczęśliwego wypadku liczony w większości towarzystw na rynku.

All risk zawsze najkorzystniejsze

Ideą każdej umowy ubezpieczenia jest pokrycie potencjalnych kosztów finansowych, które mogą powstać w wyniku zdarzenia ubezpieczeniowego. Stąd też zadaniem agenta jest policzenie możliwych strat i dopasowanie umowy tak, aby klient był odpowiednio zabezpieczony, zarówno pod kątem sumy ubezpieczenia, jak i zakresu.

Skąd w takim razie pomysł wyboru umów na wypadek śmierci w wyniku wypadku lub w wypadku komunikacyjnym? Najczęściej jest to brak świadomości powyżej wskazanych ograniczeń. Warto je zawsze mieć pod ręką i wskazać klientowi, gdy zapyta on o takie rozszerzenia. Niewątpliwie najkorzystniejszą umową zawsze jest ubezpieczenie all risk. Niezależnie, czy mówimy tutaj o ryzyku śmierci, czy też o zabezpieczeniu swojego majątku. Polisa, która chroni od jak największej liczby zdarzeń, jest najkorzystniejszym wyborem dla klienta. Oczywiście składka w takiej polisie jest wyższa niż w tej, która ma węższy zakres. Ale czy święty spokój nie wart jest swojej ceny? 

Andrzej Kowerdej
Phinance