4 grudnia Rada UE przyjęła swoje ogólne stanowisko (general approach) w sprawie FIDA, tj. rozporządzenia dotyczącego ram dostępu do danych finansowych (Regulation on a framework for Financial Data Access). Bartosz Bigaj z Polskiej Izby Ubezpieczeń zwraca uwagę, że unijny projekt wzbudza coraz więcej kontrowersji, oraz analizuje głosy krytyki, wyzwania dla sektora ubezpieczeniowego i pytania, na które wciąż brakuje odpowiedzi.
Ekspert PIU przypomina, że FIDA miała stać się kolejnym filarem europejskiej gospodarki cyfrowej oraz katalizatorem innowacji w sektorze finansowym. Zaprojektowana jako instrument otwierający dostęp do danych finansowych w sposób zharmonizowany, miała wspierać konkurencję i ułatwiać wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań. Tymczasem zarówno branża finansowa, jak i eksperci zaczęli wyrażać obawy, że FIDA jest inicjatywą zbyt ambitną, a jej cele nie mają solidnego oparcia w realiach rynkowych.
Krytyka branży
Bartosz Bigaj zwraca uwagę, że jednym z głównych zarzutów jest nadmierna kompleksowość regulacji, która wymagałaby od sektora finansowego ogromnych inwestycji w infrastrukturę technologiczną, rozwój interfejsów API oraz zapewnienie zaawansowanych zabezpieczeń danych. Przedstawiciele branży wskazują, że koszty te, szacowane na 2,2–2,4 mld euro w fazie wdrożeniowej oraz 147–465 mln euro rocznie w fazie operacyjnej, mogą przekroczyć potencjalne korzyści.
Według eksperta obawy budzi także brak jasnego zapotrzebowania klientów na takie rozwiązania. Duże korporacje i inwestorzy instytucjonalni, którzy stanowią znaczną część rynku, już teraz korzystają z dostosowanych do ich potrzeb usług. Dla tych grup FIDA może być zbędna, a nawet problematyczna. Klienci detaliczni natomiast, choć potencjalnie mogą odnieść korzyści z ułatwionego dostępu do danych, mogliby jednocześnie utracić kontrolę nad swoimi informacjami w skomplikowanym ekosystemie wymiany danych.
Czy FIDA powieli PSD2?
Bartosz Bigaj zwraca uwagę, sektor ubezpieczeniowy jest znacznie bardziej złożony niż bankowy, przez co proces standaryzacji danych napotyka na zupełnie inne wyzwania i będzie dużo trudniejszy. Ponadto brakuje gwarancji, że adaptacja rozwiązań inspirowanych PSD2, które z powodzeniem funkcjonują w sektorze bankowym, odniesie identyczny skutek w sektorze ubezpieczeń.
Ryzyko dla gospodarki danych
Kolejnym problemem jest ryzyko związane z dostępem do danych przez podmioty spoza Unii Europejskiej. Bez odpowiednich zabezpieczeń dane klientów mogłyby trafić w ręce globalnych gigantów technologicznych, którzy mogliby wykorzystać swoją dominującą pozycję, aby zmonopolizować rynek. A to zagrażałoby konkurencyjności europejskich przedsiębiorstw oraz osłabiałoby gospodarkę danych w UE.
Projekt rozporządzenia przewiduje również wysokie kary finansowe za każde naruszenie wymogów, co zwiększa obawy uczestników rynku ubezpieczeniowego o potencjalne skutki niewłaściwego zarządzania danymi lub błędów w systemach wymiany informacji.
Niejasność i przesadna złożoność
Krytycy zwracają uwagę na niejasność definicji danych objętych regulacją, szczególnie w odniesieniu do danych pochodnych i wnioskowanych. Te zasoby, często wynikające z wieloletnich prac analitycznych, stanowią istotną wartość intelektualną instytucji finansowych. Włączenie ich do FIDA mogłoby zniechęcić firmy do dzielenia się nimi i tym samym do dalszych inwestycji w innowacje, z obawy przed utratą przewagi konkurencyjnej.
Dodatkowym wyzwaniem jest narzucenie obowiązkowych schematów wymiany danych bez uwzględnienia popytu rynkowego.
Co dalej?
Bartosz Bigaj jest zdania, że szanse na gruntowną analizę założeń FIDA wydają się mało prawdopodobne z uwagi na zaawansowany stan prac legislacyjnych. Końcowe prace przypadną na początek kadencji nowej komisarki ds. usług finansowych Marii Luís Albuquerque oraz prezydencję Polski w Radzie UE. Na tym etapie unijni legislatorzy staną przed istotnym wyborem – czy wstrzymać prace nad FIDA i ponownie przeanalizować założenia projektu, czy kontynuować prace mimo narastającej krytyki.
W ocenie eksperta PIU, jeśli FIDA ma stać się skutecznym narzędziem, konieczne będą głębokie i fundamentalne zmiany, które nadadzą jej realną wartość. Unijni legislatorzy muszą odpowiedzieć na kluczowe pytanie: Czy Europa może sobie pozwolić na regulację, która nie wnosi wartości dodanej ani dla konsumentów, ani dla innowacji, ani dla konkurencyjności rynku? Jeśli nie, FIDA może stać się przykładem regulacji, której koszty przewyższą korzyści.
Cały wpis jest dostępny na blogu PIU.
(AM, źródło: PIU)