Mentax od 20 lat likwiduje szkody innowacyjnie i po ludzku

0
827

W sobotę 29 marca 2025 r. Warsaw Plaza Hotel gościł osoby współtworzące jedną z ciekawszych firm obsługujących likwidację szkód w Polsce. Jubileusz 20-lecia Mentax SA zgromadził zespół, partnerów i przyjaciół firmy, by mogli wspólnie podsumować dwie dekady pracy opartej na technologii, wiedzy branżowej i uważnym podejściu do człowieka.

Zgromadzeni goście mówili nie tylko o historii firmy, lecz przede wszystkim o jej kulturze organizacyjnej, podejściu do relacji, a także skuteczności – tej mierzalnej i tej trudniejszej do ujęcia w liczbach, ale odczuwalnej w kontakcie z drugim człowiekiem. Mentax od lat rozwija model współpracy, który łączy automatyzację procesów z uważną, ludzką obsługą szkody – z poszanowaniem zarówno procedur, jak i emocji poszkodowanych.

Mentax nie powstał z planu strategicznego ani w cieniu wielkiej korporacji. Narodził się z rozmowy w internecie. Z potrzeby działania inaczej. I z ciekawości świata. Po 20 latach firma łączy produkcję nowoczesnego oprogramowania z obsługą likwidacji szkód dla największych towarzystw ubezpieczeniowych w Polsce. Ale nie to wyróżnia ją najbardziej. Tym, co pozostaje niezmienne od początku, jest przekonanie, że najważniejszy jest człowiek – i ten po drugiej stronie słuchawki, i ten po drugiej stronie biurka.

Rozmowa, która trwa

Początki Mentaxu to historia trzech osób: Radosława Bartosika, likwidatora szkód, oraz programistów – Grzegorza Tlołki i Dawida Polaka. Poznali się na forum internetowym.

Spotkaliśmy się po raz drugi w życiu dopiero u notariusza, podpisując umowę spółki – wspomina Radosław Bartosik.

Kapitał początkowy wynosił 300 zł. Siedziba – Koszalin. Nazwa? „Mentax” – inspirowana mentatami z Diuny, czyli ludźmi, którzy myślą szybciej niż maszyny.

Ta postać z książki Franka Herberta była dla nas symbolem człowieka, który łączy logikę, intuicję i odpowiedzialność. Dziś, w dobie AI, to nadal aktualna inspiracja – mówi Grzegorz Tlołka.

Zanim powstał pierwszy system, był jeszcze test zgodności zespołu. – Zrobiliśmy kotlety mielone. Jeśli da się zjeść bez kłótni, to znaczy, że firma przetrwa – żartuje Dawid Polak.

Nie mieliśmy planu B. Mieliśmy tylko pomysł i zgodność charakterów. Mentax to była dla nas próba – czy można połączyć luz z odpowiedzialnością, technologię z człowiekiem, ambitne cele z normalnym, codziennym życiem. I okazuje się, że można. A jak coś się nie udaje? To trudno. Idziemy dalej – dodaje.

Szkoda to nie numer – to sprawa człowieka

Mentax zaczynał jako dostawca oprogramowania. Gdy ERGO Hestia zleciła im system do zarządzania ofertą, nie spodziewali się, że kolejnym krokiem będzie propozycja… likwidacji szkód. – Nie czuliśmy się w pełni gotowi, ale powiedzieliśmy: „robimy” – wspomina Dawid Polak. Zaczęli od telefonów do poszkodowanych. Bez skryptów. Po ludzku.

Pierwsze telefony do poszkodowanych pamiętam do dziś. Dzwoniłem i mówiłem tak, jak sam chciałbym, żeby do mnie zadzwoniono po wypadku. Czasem wystarczyło kilka prostych słów, żeby ktoś się uspokoił, poczuł, że nie jest sam. I to zostało z nami – do dziś tak rozumiemy jakość – podkreśla Dawid Polak.

Dziś firma obsługuje dziesiątki tysięcy szkód rocznie. Współpracuje z największymi zakładami ubezpieczeń w kraju. Procesy są zautomatyzowane, technologie – autorskie, zaprojektowane tak, by wspierać realnych użytkowników: likwidatorów, konsultantów, kierowników zespołów. Ale w centrum niezmiennie pozostaje człowiek.

Można mieć najlepszy system. Ale jeśli ktoś po zalaniu nie usłyszy w słuchawce, że ktoś mu pomoże, że wie, jak to ogarnąć – to nie zadziała – mówi Grzegorz Tlołka.

Ekspercko i po ludzku

Mentax nie konkuruje „ceną za zgłoszenie”. Zamiast tego buduje wartość w inny sposób – poprzez szybszą i bardziej przewidywalną likwidację, lojalność klientów końcowych i mniejsze obciążenie operacyjne dla TU. Dla branży ubezpieczeniowej to nie są slogany – to konkretne efekty: mniej eskalacji, mniej reklamacji, więcej zaufania.

Ale najważniejsze jest połączenie technologii i empatii. System pomaga, ale to głos w słuchawce i uważność likwidatora w terenie sprawiają, że klient czuje się zaopiekowany. W czasach, gdy wiele firm szuka przewagi w algorytmach, Mentax przypomina: sztuczna inteligencja to tylko narzędzie. Prawdziwa przewaga to relacja.

Wiele osób pyta, jak to jest prowadzić firmę technologiczną w sektorze ubezpieczeń. A dla mnie odpowiedź jest prosta: trzeba znać ubezpieczenia, ale przede wszystkim trzeba znać ludzi. Wiedzieć, co ich denerwuje, co im pomaga, co ich uspokaja. Technologie są tylko narzędziem – wyjaśnia Grzegorz Tlołka.

Trudne decyzje, trudne momenty

Jak każda firma z historią, Mentax miał momenty, w których coś nie szło. Projekty, które nie wypaliły. Ludzi, którzy odeszli. Decyzje, które trzeba było podjąć w niepewności.

W 2024 r. oddaliśmy część odpowiedzialności liderom zespołów. Długo się do tego zbieraliśmy. To była najtrudniejsza i najlepsza decyzja – przyznaje Radosław Bartosik. – Zespół poradził sobie lepiej, niż my byśmy to zrobili. Takie zmiany wymagają zaufania – ale też rezygnacji z kontroli. A to bywa trudniejsze niż niejedna strategia.

Upadaliśmy nieraz. Ale wstawaliśmy tyle razy, ile trzeba było. To nie jest żadna wielka filozofia – po prostu nie przestawaliśmy iść dalej. I to nas chyba najlepiej definiuje jako firmę – dodaje Radosław Bartosik.

Nigdy nie mieliśmy ambicji zbudowania firmy-kalki. Od początku chcieliśmy robić wszystko na własnych warunkach. To wymaga odwagi, bo czasem popełniasz błędy. Ale przynajmniej są to twoje błędy, a nie cudze recepty, które nie pasują do twojej rzeczywistości – dodaje Dawid Polak.

Tu chodzi o zaufanie

W Mentaxie nie mierzy się czasu pracy. Nikt nie liczy minut spędzonych przy komputerze. – W pierwszym tygodniu myślałem, że ktoś żartuje. Siedzę, robię sobie herbatę, nikt nie komentuje, nie pyta, co robię. A potem zrozumiałem: tu naprawdę chodzi o zaufanie – wspomina jeden z pracowników.

Inny dodaje: – Można się pomylić. Można zapytać. Można być sobą. Ale też trzeba dowozić jakość. I to działa.

To środowisko pracy, które nie zamyka się w formułach. Raczej tworzy przestrzeń, w której ludzie mogą się rozwijać – zawodowo i po ludzku.

Gala bez napinki

Uroczysty wieczór miał lekką, nietuzinkową formułę. Gości zabawiali mimowie z grupy Mimello, którzy w swobodny, pełen wdzięku sposób nawiązywali kontakt z uczestnikami, wplatając w przestrzeń wydarzenia humorystyczne scenki inspirowane codziennymi sytuacjami.

Iluzjonista Tomasz Jusza zadziwiał precyzją i kontaktem z widownią. A energetyczny koncert Baranovskiego wyróżnił ten wieczór mocnym, rockowym akcentem.

Jak to na galach, wręczano nagrody, ale w kategoriach takich jak „Mistrz Memów” czy „Czarodziej Excela”.

Wieczór poprowadził Kamil Baleja, wnosząc dużo swobody i lekkości, idealnie dopasowane do charakteru wydarzenia. Podsumowując, to nie była typowa korporacyjna gala, ale spotkanie osób, które przez lata współtworzyły Mentax.

Zobaczyłem tylu ludzi, którzy przyszli, bo chcieli. Nie bo musieli. To było wzruszające i motywujące – powiedział Grzegorz Tlołka.

Gdyby ktoś powiedział mi 20 lat temu, że będzie taki wieczór – nie uwierzyłbym – dodał Radosław Bartosik. – Ale dziś wiem, że było warto. Dla ludzi. Dla tej historii. Dla tej firmy.

To nie był finał. To był nowy start. Bo w Mentaxie – jak od zawsze – wszystko zaczyna się od rozmowy. A potem robi się z tego dobra robota.

Aleksandra E. Wysocka