Z pozoru zwykła kolizja – dwa auta, skrzyżowanie w centrum Słupska, rzekoma nieuwaga kierowcy. Jednak coś w tej historii nie grało. Zamiast rutynowej likwidacji szkody rozpoczęła się żmudna układanka, której elementy nie chciały pasować. I wtedy na scenę wkroczyli detektywi.
Nieufność zapaliła lampkę ostrzegawczą
Zgłoszenie wyglądało klasycznie: dwa pojazdy, zniszczenia, uczestnicy, dokumentacja. Ale już pierwsze próby kontaktu z osobami biorącymi udział w zdarzeniu wywołały konsternację. Jedna z osób nie chciała rozmawiać, druga nie odbierała telefonu. Co więcej, w dokumentacji brakowało spójności – rozbieżności dotyczyły zarówno wersji wydarzeń, jak i zakresu uszkodzeń.
Zadanie: znaleźć prawdę
Prywatna agencja detektywistyczna nie czekała długo. Zaczęło się od klasyki: telefony, obserwacje, weryfikacja historii pojazdów. Ale potem sprawy przybrały ciekawszy obrót. Szybko wyszło na jaw, że jeden z samochodów „gościł” już wcześniej w podobnych sprawach. A historia właścicieli? Też budziła pytania. Detektywi podejrzewali, że kolizja mogła być wcześniej zaplanowana – miejsce, czas i zachowanie uczestników nie były przypadkowe.
Co wykazało śledztwo?
Zebrane materiały – zdjęcia, analizy, opinie – zaczęły układać się w niepokojącą całość. Zamiast przypadkowego zdarzenia – prawdopodobna inscenizacja. Klasyczna próba wyłudzenia odszkodowania, która tylko dzięki czujności i konsekwencji została zatrzymana w porę.
Dlaczego to ważne?
To nie jednostkowy przypadek. Każde takie „przedstawienie” kosztuje branżę – finansowo i wizerunkowo. Dlatego współpraca z agencjami detektywistycznymi staje się coraz bardziej potrzebna. W czasach, gdy skala nadużyć rośnie, a wyobraźnia sprawców nie zna granic, prawda bywa zakopana głęboko. A bez pomocy specjalistów – trudno ją odkopać.
Czy to początek nowego standardu w weryfikacji szkód? Warto zadać sobie to pytanie, zanim kolejne „kolizje” przejdą bez echa.
Marcin Markowski
prezes zarządu
Biuro Bezpieczeństwa Biznesu ALFA Sp. z o.o.
marcin.markowski@bbbalfa.com