Gdy polityka staje się wymówką

0
550

W świecie finansów – tej dziwnej hybrydy sprzedaży, emocji i Excela – panuje pewien niewypowiedziany mit: jeśli będziesz wystarczająco chciał, to ci wyjdzie. A jak nie wyjdzie? To znaczy, że nie zasłużyłeś.

Czas powiedzieć sobie szczerze: hamuje cię wyłącznie twój wewnętrzny sabotażysta. Jak wygląda autosabotaż w ubezpieczeniach? Jak najbardziej profesjonalna katastrofa:

  • Masz obiecujący lead? Nie dzwoń. Pooglądaj TikToka, poscrolluj LinkedIna, przekonuj się, że „jeszcze masz czas”.
  • Rekruter czeka na twój ruch? Zapomniałeś. Albo raczej: twoje podświadome „nie nadaję się” wygrało z „to moja szansa”.
  • Masz plan rozwoju? Jasne. Na papierze. W praktyce już wywiesiłeś białą flagę i udajesz, że Excel cię przerasta.

Sabotaż w pracy w ubezpieczeniach jest tak elegancki, że można by go sprzedać jako dodatkową polisę – Pakiet Premium: Ochrona przed sukcesem. W zestawie: unikanie działania, wycofywanie się w połowie i budowanie narracji o tym, jak „to nie dla mnie”.

Polityka zamiast działania – nowoczesna forma plotkowania

Niektórym nie wystarcza brak działania. Oni muszą to jeszcze wytłumaczyć. I tu wchodzi polityka. Wersja plotkowania dla ludzi, którzy chcą brzmieć poważnie. „Nie ma co dzwonić do klientów, kraj się sypie”. „Po co się rozwijać, skoro rząd i tak wszystko zniszczy?”. „Polisa nikogo teraz nie obchodzi, mamy kryzys!”.

Tylko co zrobiłeś w sprawie polityki? Zaproponowałeś nową ustawę albo chociaż projekt obywatelski do rady miasta? Nie, zamiast tego obgadujesz polityków. To intelektualna wersja siedzenia pod trzepakiem i mówienia, kto co z kim zrobił. Tyle że zamiast Zosi z 4B mamy premiera, ministra i trybunał. Wiesz, co zmienia rzeczywistość? Telefon do klienta, dokończenie kursu, przygotowanie oferty.

Zasługiwanie to mit

I to wymyślony przez ludzi, którzy piszą cytaty na kubkach. Nie musisz zasłużyć, by zrobić pierwszy krok. Nie musisz czuć się gotowy, by wykonać telefon. Nie musisz być ekspertem, by zacząć działać. Wystarczy, że zrobisz cokolwiek. A potem znowu. I jeszcze raz.

Jeśli sam nie zatrudnisz siebie do działania, to zatrudnisz politykę, TikToka albo kompleksy. Wielu z nas się nie rozwija nie dlatego, że nie potrafi, tylko dlatego, że boi się konfrontacji z faktem, że sukces nie zmienia ich wewnętrznego poczucia „bycia nikim”. A one nie płacą prowizji.

Rozwiązanie nie leży w kolejnym motywacyjnym filmiku, nowej strategii sprzedaży, w zmianie partii rządzącej. Leży w decyzji, że działasz, nawet jeśli ci się nie chce. Nawet jeśli czujesz się beznadziejnie. Nawet jeśli boisz się, że to nic nie da. Twoja siła zaczyna się tam, gdzie nie ma emocjonalnych fajerwerków. Gdzie nie czujesz mocy. Gdzie działasz z przekory, z dyscypliny, z uporu.

Zanim więc znowu wejdziesz w polityczny wywód lub napiszesz post o inflacji, zadaj sobie jedno pytanie: Czy ja teraz działam, czy udaję, że wiem lepiej? I jeśli działasz, to brawo. A jeśli udajesz, to też w porządku. Tylko niech to nie stanie się twoim zawodem. Bo sabotaż może być chwilowy, ale może też zostać wpisany do umowy o pracę. Z tobą samym.

Nie musisz zasłużyć. Nie musisz czekać, aż „poczujesz się gotowy”. Nie musisz czuć się jak ktoś „wystarczający,” żeby zrobić ruch. Po prostu zrób go. Potem kolejny. Później nie analizuj tego przez 40 minut, tylko dzwoń. Rozmawiaj, kreuj. Politykę zostaw politykom, a cytaty twórcom kubków.

Marcin Szmidtke