Zanim znajdzie się odpowiedź na pytanie, w jaki sposób najlepiej przekazywać wiedzę o finansach i ekonomii, należy zastanowić się, po co ona na co dzień w ogóle jest potrzebna.
Dopiero wtedy może przyjść refleksja, że jednak warto wiedzieć coś więcej np. o inwestowaniu i produktach oszczędnościowych, ubezpieczeniach, kursach walut czy kredytach.
Znajomość ekonomii nie tylko w teorii, ale również w praktyce, przydaje się na co dzień, gdy trzeba podejmować np. decyzje o wyborze kredytu czy pożyczki lub w sytuacji, kiedy przychodzi do wyboru instrumentów finansowych służących do inwestowania. Nie są to zagadnienia, z którymi nie poradziłby sobie przeciętny człowiek, jednak wymagają minimum zaangażowania i chęci.
Wiedzę taką można sobie bez problemu przyswoić, ale najlepiej by było, gdyby stało się to jeszcze w czasie edukacji szkolnej. Jest wtedy szansa na to, że zdobyte informacje przełożą się w przyszłości na świadome decyzje dotyczące pieniędzy, którymi trzeba się po prostu nauczyć zarządzać.
Od razu jednak rodzi się pytanie, jak nauczyć młodych ludzi umiejętnego zarządzania finansami, gdy zaczną pracować i zarabiać? Czy powinien to być odrębny przedmiot w szkole na różnych etapach nauczania, począwszy od szkoły podstawowej?
Komentując wyniki badania „Poziom wiedzy finansowej Polaków 2025”, przeprowadzonego przez Fundację Giełdy Papierów Wartościowych i Warszawski Instytut Bankowości, specjaliści proponują, aby informacje te przekazywać w szerszym kontekście.
– Jestem przeciwnikiem tzw. silosowej wiedzy, czyli że tu jest matematyka, tu jest fizyka, tu jest historia, a tu jest przedsiębiorczość. Moim zdaniem należałoby raczej włożyć wysiłek w to, żeby wiedza o gospodarce była wpleciona w inne tematy. Wiedza o finansach, prostych instrumentach finansowych może być równie dobrze przekazywana na lekcjach matematyki. Pewnie nie jest więc najlepszym pomysłem tworzenie osobnego przedmiotu, lepiej byłoby się zastanowić nad tym, w jaki sposób elementy rozumienia gospodarki zintegrować z innymi przedmiotami – uważa prof. Witold Orłowski, ekonomista z Akademii Finansów i Biznesu Vistula i Politechniki Warszawskiej.
Podobne przemyślenia ma również prof. dr hab. Piotr Wachowiak, rektor Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie: – Musimy brać przykłady z krajów Europy Zachodniej, gdzie ta wiedza ekonomiczna pojawia się na różnych przedmiotach, np. na matematyce, gdy zadania dotyczą zagadnień gospodarczych, może być na historii, gdzie będą prezentowane sylwetki osób przedsiębiorczych, na geografii, żeby pokazać różnego rodzaju regiony gospodarcze. Nie jestem zwolennikiem, żeby to był jeden przedmiot, na którym będzie się uczyć ekonomii. Ona powinna nam towarzyszyć podczas całego życia, a więc na różnych przedmiotach.
Nauczenie młodych ludzi podstaw ekonomii, finansów i przekazanie możliwości, jakie niesie ze sobą rynek produktów oszczędnościowo-inwestycyjnych, ubezpieczeniowych czy kredytowych, to szansa na to, że w przyszłości bez problemu będą oni podejmowali decyzje o jednym z najważniejszych aspektów dotyczących ich życia, czyli pieniądzach. Starsze pokolenia nie miały możliwości nauczyć się tego w szkołach, dlatego tym bardziej warto dać taką możliwość młodym, aby bez problemów radzili sobie w dorosłym życiu.
Grzegorz Piotrowski
gpiotrowski@o2.pl