Mniej rywalizacji, więcej współpracy – gwarancje w erze zmian

0
644

Rynek gwarancji ubezpieczeniowych wszedł w klasyczną fazę miękką. Widać to bez lupy: spadające ceny, szeroka dostępność i liberalizacja podejścia do klientów. Jednocześnie branża mierzy się z nowymi wyzwaniami – od spadku popytu i stagnacji w inwestycjach publicznych po rosnącą konkurencję ze strony funduszy poręczeniowych działających poza nadzorem finansowym.

Trendy, które dotychczas kształtowały rynek, zmieniają się dynamicznie. Pojawiają się „duże gwarancje” wymagające współpracy kilku ubezpieczycieli, rośnie rola cyfryzacji i automatyzacji procesów, a ocena ryzyka staje się coraz trudniejsza w warunkach presji cenowej.

W artykule opisujemy, jak rynek reaguje na te zmiany, jakie wyzwania stoją przed pośrednikami i jak można szukać nowych możliwości w trudnych czasach.

Nowi gracze i stare wyzwania

Obecna sytuacja na rynku gwarancji to wypadkowa kilku czynników. Po pierwsze – popyt na gwarancje wyraźnie osłabł, choć miał rosnąć w ślad za inwestycjami publicznymi. Ponadto na scenę weszły fundusze poręczeniowe działające poza nadzorem finansowym, bez reasekuracyjnych obciążeń. To trudny konkurent, bo gra według innych reguł. Do tego dochodzi stagnacja w zamówieniach publicznych, kluczowych dla segmentu gwarancji. Przetargi, które miały „zalać” rynek, pojawiają się w śladowych liczbach.

W budownictwie produkcja budowlano-montażowa spada, a wraz z nią zapotrzebowanie na zabezpieczenia kontraktów. Już teraz można zauważyć, że rynek gwarancji ma wszystkie klasyczne cechy fazy miękkiej. Ceny spadają, a warunki udzielania gwarancji stały się wyjątkowo liberalne – stwierdza Joanna Domańska, dyrektorka Departamentu Ubezpieczeń Finansowych InterRisk TU SA Vienna Insurance Group.

Presja z dwóch stron

Rynek gwarancji ubezpieczeniowych podlega obecnie presji dobrze widocznej na dwóch płaszczyznach. Z jednej strony widzimy ryzyko pogorszenia kondycji firm wykonawczych, które mogą mieć problem z realizacją kontraktów czy zwrotem zaliczek. Z drugiej mamy do czynienia z presją cenową, którą generują sami ubezpieczyciele, walcząc o swój udział w kurczącym się rynku.

Widoczna jest szczególnie tendencja do obniżania cen, rezygnacji z zabezpieczeń, a ocena ryzyka coraz bardziej odbiega od reguł. To budzi niepokój i albo poważnie podejdziemy do sztuki udzielania gwarancji, albo czeka nas zimny prysznic – zauważa Joanna Domańska.

I trudno się z tym nie zgodzić. Gdy dyscyplina underwritingowa traci na znaczeniu, cała branża zaczyna przypominać jazdę bez pasów.

Duże gwarancje, duże możliwości

Pojawiają się jednak i szanse. Jedną z nich są tzw. duże gwarancje – nawet powyżej 50 mln zł. To skutek rekordowej skali publicznych inwestycji infrastrukturalnych, które – choć opóźnione – prędzej czy później wejdą na rynek.

Ich obsługa wymusza współpracę kilku ubezpieczycieli przy jednym kontrakcie. Każdy wystawia własną gwarancję, zachowując zasady konkurencji, ale wspólnie umożliwiają zabezpieczenie projektu, którego żaden zakład nie udźwignąłby samodzielnie. To model, który może stać się fundamentem branży w kolejnych latach.

Innowacje: automatyzacja, platformy i… rozsądek

Produktowo gwarancje ubezpieczeniowe pozostają konstrukcją stosunkowo stabilną. Zmieniają się jednak narzędzia. Coraz więcej towarzystw udostępnia pośrednikom platformy do samodzielnego wystawiania prostych gwarancji. W tle rozwijane są rozwiązania AI wspierające underwriting: analizę wypłacalności, scoring, a nawet wstępną ocenę kontraktu.

Jednocześnie rynek mierzy się z nowym wyzwaniem, czyli wydłużającymi się okresami odpowiedzialności, które w skrajnych przypadkach mają sięgać nawet 25 lat. To nie tylko wyzwanie techniczne. To przede wszystkim ryzyko, które może naruszyć stabilność całego segmentu.

Gwarancje ubezpieczenia kontra gwarancje bankowe?

Mimo że treść gwarancji bankowych i ubezpieczeniowych się ujednoliciła, ubezpieczyciele nadal mają przewagę w oczach klientów: niższe ceny, prostsze zabezpieczenia, większa elastyczność. Najważniejszym atutem pozostaje jednak brak blokowania limitów kredytowych.

W wielu przypadkach przyszłość to nie konkurencja z bankami, lecz współpraca z nimi przy największych inwestycjach. Tak jak już się to dzieje przy wybranych projektach komercyjnych i publicznych – wyjaśnia Joanna Domańska.

Po gwarancje do InterRisk!

Spółka oferuje szeroki wachlarz gwarancji – od wadialnych, poprzez należytego wykonania umowy, usunięcia wad i usterek, zwrotu zaliczki, po celne i tranzytowe – dostosowanych do indywidualnych potrzeb klientów i charakteru kontraktu. Dzięki temu firmy mogą przystępować do przetargów bez zamrażania własnych środków, realizować inwestycje zgodnie z umową i zabezpieczając swoje finanse.

– Gwarancji udzielamy już od ponad 25 lat. Wspieramy klientów, w szczególności z sektora budowlanego, w awansie do coraz wyższych lig rynkowych, uczestniczymy w restrukturyzacjach firm i pomagamy skutecznie wykorzystać fundusze unijne. Dzięki silnej pozycji kapitałowej w ramach Vienna Insurance Group – lidera rynku ubezpieczeń w Europie Środkowo-Wschodniej z ratingiem A+ od Standard & Poor’s – jesteśmy wiarygodnym gwarantem, który pozwala klientom realizować kontrakty sprawnie i bezpiecznie – podsumowuje Joanna Domańska.


partner wydarzenia – live „Gazety Ubezpieczeniowej”