W najnowszym globalnym raporcie Allianz Trade analitycy ubezpieczyciela przewidują, że 2024 będzie piątym rokiem wzrostu niewypłacalności w Polsce. Ich tegoroczna liczba ma być blisko czterokrotnie wyższa niż w 2019 r.
– Wzrost niewypłacalności w Polsce nie jest równomierny: rośnie w największym stopniu w transporcie i budownictwie, spada w usługach – a mimo to nie branżowa koniunktura (lub jej brak) są najważniejszym czynnikiem tłumaczącym ich naturę – ocenia Sławomir Bąk, członek zarządu Allianz Trade w Polsce odpowiedzialny za ocenę ryzyka, szkody i windykację.
Zdaniem eksperta najistotniejsze w skali całej polskiej gospodarki są niskie marże jako efekt współwystępowania takich czynników, jak wysokie koszty (pracy, energii), spowolnienie popytu, wysokie koszty finansowe, brak perspektyw na szybkie zmiany tych czynników na plus.
– To powszechna diagnoza, słuszna, ale… wyzwania stojące przed firmami w następstwie pandemii czy wojny, takie jak chociażby spowolnienie na największym rynku eksportowym polskich firm, czyli w Niemczech, czy spadek popytu na dobra trwałe są znane już od jakiegoś czasu. 2 czy 3 lata to nie jest oczywiście długi okres, gdy myśli się o przeorientowaniu modelu działalności firmy, ale zarządzający wielu firm nawet o tym nie pomyśleli. Lub pomyśleli, gdy było już za późno. Tak więc niewypłacalności polskich firm – to, że ich liczba rośnie piąty rok z rzędu są wypadkową cyklicznych czynników zewnętrznych (wojna – ceny energii) czy też efektem zmian strukturalnych (kurczący się rynek pracy, konkurencja przemysłowa dla UE ze strony Chin), ale poza tym są też realnym stress testem jakości zarządzania i wizji menedżerów polskich firm. I to wyzwanie szybko nie zniknie – nie oczekujemy zmniejszenia się wieloaspektowej zmienności otoczenia biznesowego, w jakim działają obecnie firmy – przekonuje Sławomir Bąk.
Sławomir Bąk zwraca również uwagę na zmianę prawa. W jego ocenie ułatwienie restrukturyzacji w Polsce było dobrym ruchem, o czym świadczy wciąż stosunkowo umiarkowana liczba niewypłacalności firm dużych w porównaniu do większości innych rynków.
– Problemy są identyfikowane na wczesnych etapach i szczeblach działalności, nie kumulują się na większych podmiotach tak powszechnie jak w wielu innych krajach, w których postąpiono odwrotnie, chroniąc firmy i chowając procedury niewypłacalnościowe w zamrażarce. Prawo restrukturyzacyjne jest jednak przede wszystkim narzędziem, z którego część firm korzysta, bo może, a część – bo musi. Niski, bo kilkuprocentowy wskaźnik skutecznie zamkniętych restrukturyzacji wskazuje, co jest główną ich przyczyną – że jest to bardziej kwestia nie wyboru (możliwości), ale konieczności – podsumowuje Sławomir Bąk.
(AM, źródło: MultiAN)