W niedzielę 12 maja doszło do ogromnego pożaru jednego z warszawskich centrów handlowych. To wielki dramat dla kilku tysięcy zatrudnionych tam pracowników, właścicieli stoisk oraz właścicieli samego budynku. Pomoc poszkodowanym oferują różnego rodzaju organizacje rządowe i pozarządowe. Ta pomoc przyjdzie prawdopodobnie szybko (choćby ogłoszona przez ZUS możliwość odroczenia terminu płatności składek lub rozłożenia należności z tytułu nieopłaconych składek na raty), ale przypuszczalnie nie będzie gwarantowała poszkodowanym pokrycia całości poniesionych strat. Taka szansa pojawi się dla tych, którzy kupili polisy ubezpieczeniowe.
Spodziewać się należy, że straty będą naprawdę wysokie. Koszt usunięcia pozostałości po pożarze i koszt odbudowy hali nie będzie mniejszy niż 130 mln złotych. Trudno oszacować, jakie straty poniesione zostały przez najemców, którzy przecież prowadzili różnorodne biznesy i składowali tam zarówno materiały spożywcze, jak i tekstylne oraz wiele innych. Dodatkowo pojawią się straty dotyczące utraty zysku w związku z przerwą w prowadzonej działalności.
Kto na Marywilskiej był ubezpieczony?
Polisy posiadał zapewne właściciel obiektu i część najemców prowadzących działalność w tym obiekcie. Jak szybko poszkodowani mogą liczyć na odszkodowanie? Likwidacja tak dużej szkody wymagać będzie od ubezpieczycieli dużego zaangażowania zespołów własnych, ale też zatrudnienia specjalistów z wielu dziedzin. Trudności w sprawie nadaje fakt, że w przypadku tak dużego pożaru, w którym poszkodowanych jest tyle podmiotów, brać będzie udział wielu ubezpieczycieli. Każdy z niech będzie musiał określić przyczynę szkody, połączyć tę przyczynę ze sprzedanymi przez siebie produktami, przesądzić swoją odpowiedzialność za zdarzenie szkodowe, wyliczyć wielkość strat i na końcu przygotować decyzję odszkodowawczą. Ten proces może trwać wiele miesięcy (historia pokazuje, że nawet dłużej), ale ze względu na rozmiar strat, a przede wszystkim wpływ na życie wielu ludzi, będzie bacznie obserwowany przez media.
Co było prawdziwą przyczyną szkody?
Przyjrzymy się pierwszemu etapowi a więc określeniu przyczyny szkody. W mediach pojawiło się wiele przypuszczeń i komentarzy „osób dobrze poinformowanych” o tym, co się wydarzyło. Przyczyna szkody będzie miała ogromny wpływ na to, komu zostaną wypłacone odszkodowania i na to, czy możliwe będą roszczenia regresowe wobec zidentyfikowanego sprawcy. Pierwszym etapem po zgłoszeniu szkody będzie powołanie przez większość z zaangażowanych w proces likwidacji szkody ubezpieczycieli eksperta, który tę przyczynę będzie starał się ustalić. W kraju działa Polskie Stowarzyszenie Ekspertów Dochodzeń Pożarowych (PSEDP) zrzeszające najlepszych specjalistów w tej dziedzinie, przez cały czas doszkalających się również w zakresie pracy dla ubezpieczycieli. Z wyborem eksperta nie powinno być problemu. Wejście na teren obiektu w celu zebrania niezbędnych informacji będzie dla ekspertów mocno utrudnione z uwagi na stan konstrukcji budynku, zagrażający zdrowiu i życiu.
Najpierw śledztwo, potem likwidacja
W pierwszej fazie obiekt będzie badany przez inspektorów PINB oraz prokuraturę. Dopiero pozytywna opinia obu organów umożliwi wejście do budynku ekspertów ubezpieczyciela. Oczywiście bardzo często współpracują oni ze swoimi kolegami z policji, jednak dopiero osobiste zapoznanie się z obiektem daje szansę na własną opinię o tym, co się wydarzyło. W historii naszej działalności w skrajnych przypadkach zdarzało się, że umożliwiano nam dostęp do obiektu po kilku, a nawet kilkunastu miesiącach po pożarze. W tym samym czasie trwać już będą postępowania likwidacyjne szkód zgłoszonych przez ubezpieczonych, gromadzona będzie dokumentacja. Czy będzie ona jednak dostępna? Obiekt został oddany do użytku w 2010 roku (nie był więc najmłodszy i pytanie, jaką dokumentację techniczną posiadał) i niemal całkowicie spłonął. Zapewne wielu ubezpieczonych będzie wskazywało, że dokumenty znajdowały się w obiekcie i trzeba będzie szukać innych sposobów na określenie przyczyny szkody i zakresu poniesionych strat. To wszystko dopiero początek. Pewnym jest jednak to, że ubezpieczyciele zaangażowani w likwidację szkód powstałych w wyniku niedzielnego pożaru zrobią wszystko, żeby poszkodowani otrzymali należne im odszkodowania jak najszybciej – przez cały czas będą pod lupą mediów.
Marcin Janicki, prezes zarządu Crawford Polska
Z informacji podanych przez Money.pl wynika, że CH Marywilska 44 mogło być ubezpieczone na ok. 150 mln zł. Kwota ta jednak nie obejmuje towaru należącego do najemców. W rozmowie z RMF FM Małgorzata Konarska, prezeska spółki zarządzającej centrum, przekazała, że kupcy byli zobowiązani do ubezpieczenia towaru, ale „wiadomo, że życie jest różne”. Z kolei w rozmowie z „Pulsem Biznesu” ujawniła, że zgodnie z umowami zawartymi ze wszystkimi najemcami byli oni zobowiązani do zakupu i przedstawienia polis OC. Natomiast ubezpieczenie majątku, jaki znajdował się na stoiskach, należało do ich osobistej decyzji. Według informacji „PB” centrum ubezpieczają w koasekuracji: Allianz – w 45%, VIG – w 35%, UNIQA – w 20%. Szkoda już została zgłoszona, a suma ubezpieczenia ma pokrywać wartość odtworzeniową obiektu
(am)