Czerwony lew ma apetyt na wzrost

0
1993

Rozmowa z Rogerem Hodgkissem, prezesem Generali Polska

Aleksandra Wysocka: – Stoimy u progu nowego roku. Wiemy też, że Generali w przyszłym roku zaczyna nowy cykl strategiczny. Czy „Lifetime Partner” zostaje na dłużej, czy wkraczacie na zupełnie nową ścieżkę?

Roger Hodgkiss: – Dla nas „Lifetime Partner” to nie tylko strategia, ale i filozofia działania. W Polsce bycie partnerem na całe życie oznacza dla nas również dostarczanie klientom tego, czego naprawdę potrzebują, wtedy, gdy tego chcą, i w cenie, która ma sens zarówno dla nich, jak i dla nas.

A więc nadal „romantycznie”?

Roger Hodgkiss: – Można tak powiedzieć! Ale ostatnie lata były czasem intensywnej pracy nad rentownością – mamy teraz solidną bazę finansową i możemy przejść do gry ofensywnej. Wypłacamy dywidendę dla Grupy i jesteśmy jednym z ważniejszych graczy w regionie. A teraz? Teraz w Polsce zamierzamy rosnąć szybciej niż konkurencja i zdobywać większy udział w rynku. Czerwony lew Generali znów pokaże pazur!

Brzmi ekscytująco. A co z technologią?

– Technologie są absolutnym must-have. W likwidacji szkód mamy już 72 roboty, które zajmują się powtarzalnymi zadaniami. Dzięki nim nasi specjaliści mogą skupić się na wyzwaniach, które naprawdę mają znaczenie – ludzie nie chcą dziś tracić czasu na nudne, powtarzalne czynności.

Pracujemy też nad nową platformą internetową, dzięki której klienci będą mogli zobaczyć wszystkie swoje produkty w jednym miejscu – od polis majątkowych po emerytalne. To ważna zmiana zarówno dla nas, jak i dla klientów.

A jakie kanały dystrybucji są dla Was kluczowe w realizacji tej strategii?

– Ważne dla nas są własne kanały: placówki partnerskie i własna sieć agentów. Mocno inwestujemy również we współpracę z bankami spółdzielczymi, w których najczęściej jesteśmy wyłącznym partnerem ubezpieczeniowym, oraz rozwijamy kanały direct. Ale nie zapominamy o multiagentach – czymże byłby polski rynek bez nich? Multiagenci są na pierwszej linii kontaktu z klientem, doradzają, budują relacje. Chcemy, żeby każdy z naszych kanałów przynosił klientom prawdziwą wartość i jakość obsługi.

Mówisz o kompleksowej ofercie, a co z Waszym produktem zdrowotnym, na który czekamy już od trzech lat? W końcu go zobaczymy?

– Tak, w końcu jesteśmy gotowi! Pracowaliśmy nad nim długo, ale dla nas priorytetem jest jakość. Obecnie testujemy w ramach etapu „Friends and Family” procesy i platformę Saneo i jestem pewien, że warto było czekać. Produkt będzie dostępny w przyszłym roku i jestem dumny, że możemy zaoferować coś naprawdę wyjątkowego. Zdrowie to zbyt ważna sprawa, żeby robić coś na szybko.

Jak wygląda sytuacja w Generali Agro? To był trudny rok dla rolników, prawda?

– Co tu mówić, wiosenne przymrozki zaatakowały z pełną siłą, od początku maja silne gradobicia, a w późniejszym okresie deszcze nawalne. Dzięki ogromnemu wysiłkowi zespołu Generali Agro i naszych likwidatorów, którzy dosłownie pracowali od świtu do nocy, udało nam się stanąć na wysokości zadania. Chciałbym im podziękować – bez ich zaangażowania wsparcie rolników nie byłoby tak szybkie i sprawne. Mamy świetny zespół i starannie zarządzamy naszym portfelem i apetytem na ryzyko.

A co z powodzią? Czy liczba szkód Was nie przerosła?

– Zarówno jako Generali, jak i cała branża stanęliśmy na wysokości zadania. Od pierwszego dnia mieliśmy wprowadzone uproszczone procedury, a nasi likwidatorzy byli w gotowości, by na miejscu szacować straty.

Pomogła nam też technologia: znaczna część szkód została zgłoszona online, a aż 20% szkód powodziowych zostało zrealizowanych samodzielnie przez klientów – dzięki procesowi samoobsługi. To przyspieszyło cały proces. Cyfryzacja w likwidacji szkód ma ogromne znaczenie, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. Naszym celem jest, by maksymalnie upraszczać i przyspieszać te procesy, dlatego cyfrowe narzędzia będą w Generali kluczowe.

Jakie działania podejmujecie w ramach ESG?

– Bycie „Lifetime Partner” to coś więcej niż tylko biznes – to realne zobowiązanie wobec społeczności, w której działamy, i świata, który chcemy pozostawić w lepszym stanie. Dzisiaj dobra firma nie tylko zarabia – dobra firma robi różnicę. Prowadzimy działania, aby mieć jak najmniejszy wpływ na środowisko w każdym aspekcie, czy jeśli chodzi o sposób eksploatacji budynków, czy naszą flotę.

Ale ekologia to tylko jedna strona medalu. W ramach The Human Safety Net realizujemy inicjatywy, które realnie zmieniają życie ludzi. Prowadzimy warsztaty dla mam z domów samotnej matki, a w ramach pierwszego w Polsce programu stosowania hipotermii leczniczej u noworodków wyposażamy karetki „N” w sprzęt do hipotermii. Dzięki temu ostatniemu udało się uratować już 28 maluchów. Jestem z tego bardzo dumny. Obecnie zakładamy Fundację THSN Polska, aby mieć większy wpływ.

Generali Polska mocno wyróżnia się także pod względem różnorodności.

– W polskim zarządzie mamy cztery kobiety i trzech mężczyzn. Polska to kraj silnych kobiet i jestem dumny, że możemy być wzorem dla innych rynków. Dla mnie równość to coś oczywistego. Mam syna i córkę – nie wyobrażam sobie, żeby moja córka miała mniejsze szanse zawodowe tylko dlatego, że jest kobietą. Równość to konieczność, ale i zdrowy rozsądek.

Co myślisz o sytuacji na polskim rynku ubezpieczeniowym?

– Ceny, szczególnie w ubezpieczeniach komunikacyjnych, idą w górę, ale nadal nie osiągnęły poziomu, który zapewniłby pełną rentowność branży. Widzimy, że osiągnięcie poziomu rentowności jest wciąż wyzwaniem dla rynku. Rosnące koszty, presja inflacyjna i konieczność podnoszenia cen to rzeczywistość, z którą musimy się zmierzyć. Widzę jeszcze potencjał do podwyżek zarówno w komunikacji, ubezpieczeniach mieszkań, jak i w życiu, szczególnie w ubezpieczeniach grupowych.

Generali Polska ma jednak dobrą pozycję i jestem przekonany, że z naszym podejściem „Lifetime Partner” wygramy z czasem – a nasz czerwony lew ryknie jeszcze nie raz.

Dziękuję za rozmowę.

Aleksandra E. Wysocka