Czy korzystanie z systemów informatycznych to przewaga konkurencyjna, czy już obowiązek brokerów?

0
918

W 2007 r. rozpocząłem swoją przygodę z rynkiem brokerskim, po kilkunastu latach pracy po drugiej stronie barykady, czyli u ubezpieczycieli. Od samego początku zajmowałem się tym, co mnie najbardziej fascynowało, czyli ubezpieczeniami na życie.

W kwestiach obsługi królowały „Zośki”, to one były decydentkami, który program ubezpieczeniowy będzie najbardziej odpowiadał na potrzeby ubezpieczeniowe pracowników. Prawdziwa ekipa ekspertów od spraw wszelakich, łącznie z doradztwem związanym z odszkodowaniami. Dostęp do danych osobowych, w tym tych bardzo wrażliwych, mieli praktycznie wszyscy. W miesięcznym rozliczeniu – ogromne arkusze Excel, tworzone każdego miesiąca przez ekspertów ubezpieczeniowych, czyli rzeczone „Zośki”. Oczywiście każdy taki plik musiał być wydrukowany, opieczętowany i podpisany przez uprawnione osoby. Bez problemu można sobie wyobrazić te wydruki dla grupki 30 tys. ubezpieczonych pracowników. Pomińmy już błędy, które siłą rzeczy musiały się pojawiać w tych rozliczeniach. Zgranie inkasa z przypisem graniczyło z cudem.

Broker nigdy tak naprawdę nie wiedział, ile składki zapłacił klient, ile powinien zapłacić i czy otrzymany kurtaż jest prawidłowo rozliczony.

Już w 2008 r. przygotowaliśmy pierwszy na rynku system informatyczny do obsługi ubezpieczeń grupowych. Nie był to rozbudowany Excel do ewidencji osób ubezpieczonych, ale pełen system zawierający część informacyjną oraz jeszcze prymitywne rozwiązania do przystępowania i obsługi ubezpieczenia. Zastosowaliśmy go u klienta zatrudniającego ok. 30 tys. pracowników.

Liczba osób obsługujących spadła ze 130 do 40. Pracownicy uzyskali pełny dostęp do informacji o swoim ubezpieczeniu i mogli samodzielnie dokonywać wyboru spośród kilku wariantów. To była rewolucja na tamte czasy. Żaden ubezpieczyciel nie posiadał wówczas narzędzi do obsługi programów ubezpieczeniowych dla pracodawców. Dopiero jakiś czas po tym fakcie u największego ubezpieczyciela pojawiło się eRU. Też niby rewolucja, ale ta rewolucja pozostała na swoim stabilnym poziomie do dnia dzisiejszego.

Rynek szedł do przodu, a ja z radością obserwowałem, jak pojawiły się lepsze lub gorsze kopie naszego rozwiązania.

Sytuacja na dzisiaj

Rozwój rynku cały czas motywował nas do szukania nowych rozwiązań i ta ewolucja narzędzi informatycznych wykorzystywanych przy polisach grupowych trwa do dzisiaj. Tego typu systemów jest dziś na rynku co najmniej kilka.

To, co jest najważniejsze z mojego punktu widzenia jako prezesa spółki brokerskiej: taki system musi zagwarantować obsługę na jak najwyższym poziomie i reagować na zmieniające się potrzeby osób ubezpieczonych. Co ważne – reagować nie „na czuja”, ale na podstawie twardych faktów i danych wynikających z analiz statystycznych obsługiwanego klienta.

System informatyczny wykorzystywany u naszych klientów pozwala uzyskać dokładnie informacje nie tylko o tym, ile osób jest w poszczególnych wariantach ubezpieczenia, ale również w jakim są wieku, jakiej płci czy dobierają jakieś dodatki i kto jest do tego najbardziej skłonny. Dzięki tym danym w momencie, gdy przystępujemy do modyfikacji programu ubezpieczeniowego, mamy możliwość przedstawienia pracodawcy i przedstawicielom załogi propozycje rozwiązań opartych na twardych danych z systemu.

Taki zmodyfikowany program rzeczywiście odpowiada na potrzeby pracowników i zmiany te nie wynikają z tego, że nam się wydaje, że byłoby fajnie. Moim zdaniem wielu ubezpieczycieli ma dzisiaj mniejsze możliwości analizowania danych statystycznych, a my je mamy praktycznie od ręki. Dane te różnią się w zależności od firmy czy struktury zatrudnienia, co z punktu widzenia pracy brokerskiej jest niewątpliwie bardzo ważnym elementem przynoszącym wymierne korzyści związane z partycypacją w programie czy dokupowaniem ubezpieczenia dla członków swojej rodziny. Dzięki tym danym APK przestaje być fikcją.

Ubezpieczający

Znika większość problemów związanych z zawarciem i obsługą ubezpieczenia grupowego. Pracodawca nie ma zablokowanego działu kadr na cały czas wdrożenia programu, które trwa najczęściej ok. trzech miesięcy. Nie martwi się o ochronę danych osobowych i ich bezpieczeństwo, bo system z jednej strony gwarantuje wysoki poziom zabezpieczeń, a co również jest bardzo ważne, w sposób znaczący ogranicza liczbę osób, które mają do nich w ogóle dostęp.

Nikt nie jest w stanie zarzucić pracodawcy, że pracownicy nie mają dostępu do informacji o swoim ubezpieczeniu, bo mają je 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu na całym świecie. Spersonalizowane raporty potrąceń składek z wynagrodzenia są pobierane przez uprawnione osoby prosto z systemu i bezpośrednio zaczytywane do systemu kadrowo-płacowego. Eliminuje się wszelkiego typu pomyłki, a inkaso i przypis stanowią wreszcie tę samą kwotę, bo pochodzą z tego samego systemu, z którego zasilany jest system ubezpieczyciela. Koniec z niedopłatami czy nadpłatami w składce, które mogą się w czasie kumulować do potężnych kwot.

Pracownik

Ma pełen dostęp do informacji o ubezpieczeniu, nie musi polegać na tym, co mu powie osoba obsługująca, która najczęściej ma interes w tym, aby proponować najdroższe rozwiązania, bo od tego ubezpieczyciel płaci jej prowizję. Może sobie na spokojnie dokonać wyboru ubezpieczenia dla siebie i swojej rodziny zgodnie ze swoimi potrzebami.

To przecież sam zainteresowany – pracownik najlepiej wie, czego potrzebuje do zabezpieczenia siebie i swojej rodziny, a na pewno o wiele lepiej niż osoba obsługująca czy nawet broker ubezpieczeniowy. Rolą brokera nie jest dokonanie wyboru za niego, tylko zapewnienie możliwości dokonania najbardziej racjonalnego wyboru.

Ubezpieczyciele

Wcześniej patrzyli na te rozwiązania z pewną rezerwą, ale to również się zmienia. Widzą w tym własny interes. Zadowoleni pracownicy, wyższa partycypacja i w konsekwencji wyższy przypis składki.

Wielu ubezpieczycieli próbuje budować lepiej lub gorzej własne systemy. Osobiście nie obawiam się konkurencji z ich strony w stosunku do systemów wykorzystywanych przez brokerów ubezpieczeniowych. Nigdy nie będą w stanie tak spersonalizować narzędzia pod danego klienta. Dotyczy to nie tylko części informacyjnej, ale również raportowej, uwzględniającej systemy kadrowo-płacowe danego pracodawcy. Dlaczego? Bo będzie to za drogie, przygotowanie będzie trwało bardzo długo.

Nim u ubezpieczyciela zbierze się zespół projektowy, to broker ma już gotowe narzędzie dla swojego klienta. Dlatego nie liczmy, że ubezpieczyciel rozwiąże nasz problem, i nie obawiajmy się, że nagle będzie z nami konkurował. Nie jest w stanie, mimo posiadania ogromnej ilości pieniędzy. To się po prostu nie opłaca.

Reasumując, moim skromnym zdaniem korzystanie przez brokerów z narzędzi informatycznych w dzisiejszych czasach nie jest przewagą konkurencyjną. Jest koniecznością, bez której nie wyobrażam sobie dobrej, wysokiej jakości obsługi klientów. Oczywiście nie trzeba się ze mną zgadzać.

A tak informacyjnie, to właśnie skończyliśmy prace koncepcyjne nad najnowszymi rozwiązaniami, które już wkrótce zostaną pokazane światu.

Daniel Zdziński
prezes Certo Broker