Zatrudniać czy nie zatrudniać? Oto jest pytanie

0
837

Wraz z rozwojem agent ubezpieczeniowy dobrze poznaje swoją rolę. Wyciąga pewne wnioski. Dzięki temu, że „jakoś to idzie”, zaczyna też mieć wizję własnej pracy. A wraz z nią nowe pomysły, dzięki którym będzie możliwe wejście z przytupem na wyższy poziom.

Konsekwencją chęci bycia przedsiębiorcą, a nie samozatrudnionym pracownikiem, była odpowiednia organizacja swojego czasu pracy i niemarnowanie go na nieproduktywne zajęcia. Następstwem rozpisania wszystkich wykonywanych czynności było dojrzenie, gdzie jest pole do poprawy efektywności osobistej i miejsce dla wykwalifikowanej pomocy – twojego pracownika. Hamlet dumał: „być albo nie być”. Dla nas filozofia też jest ważna, ale dzisiaj ważniejsza jest odpowiedź na pytanie „zatrudniać czy nie zatrudniać”?

I tu jak ze wszystkim – są zwolennicy i przeciwnicy. Jeden powie, że gdy jesteś sam, twój dochód jest zależny od jednej osoby – ciebie. Drugi, że doba nie jest z gumy – gdy będziesz robić wszystko sam, po prostu nie zrobisz wszystkiego.

Są czarnowidze, którzy na każde rozwiązanie mają problem: „po co ci asystentka, przecież możesz wszystko robić sam”, „zobaczysz, nie dopilnuje czegoś i będziesz miał problemy”, „zajdzie w ciążę i będziesz płacił”, „umowa o pracę to złodziejstwo” itd.

Są też entuzjaści budowania struktury i pracy w dobrym towarzystwie.

Zacznijmy od tego, czy w ogóle da się robić wszystko samemu. I odpowiedź jest bardzo prosta – tak. Ale wchodząc w szczegóły, trzeba dodać, że do pewnego momentu i do pewnego poziomu.

Jeżeli nie masz chęci stworzyć dużej bazy klientów, to nie ma sensu kogokolwiek zatrudniać. Jeśli nie masz ambicji, aby zdobywać najwyższe tytuły świadczące o profesjonalizmie w branży, nie kłopocz się.

Jeżeli twoja wizja to „może nie zarabiam za dużo, ale mało też nie”, i tyle ci wystarczy, to szkoda marnować czas na szukanie pracownika. I oczywiście, jeżeli już zawsze chcesz tylko pracować, a nie mieć firmę, która działa nawet bez ciebie, to daj sobie z tym spokój.

Jeżeli jednak jest inaczej, czytaj dalej.

Często na początku wychodzimy z założenia, że nie ma u mnie tyle pracy, żeby dać komuś etat. Bo ile to czasu obdzwonić rocznice, zaległości w płatnościach, wystawić kilka ubezpieczeń mieszkań czy samochodów. Albo umówić na spotkania rocznice z ubezpieczeń życiowych. I rzeczywiście, na początku może tak być.

Dlatego, aby skłonić się ku drodze pracodawcy, agenci często zatrudniają jedną asystentkę dla kilku osób – trzech, a nawet czterech. Ona ma wypełnione osiem godzin pracy, więc nie szuka innej, a oni są otoczeni opieką od strony administracyjnej.

Problem rodzi to, że nie ma jednego szefa i na dłuższy czas nie jest to sytuacja komfortowa, ale jako rozwiązanie tymczasowe i krok w kierunku posiadania pracownika na stałe już jak najbardziej. Dzięki temu agent zaczyna czuć się inaczej, ma nową rolę – jest pracodawcą.

Już samo to powoduje mentalną zmianę w postrzeganiu swojej firmy. Jest za kogoś odpowiedzialny. Ma też możliwość skupienia się na tym, na czym polega jego praca, czyli na docieraniu do coraz większej liczby nowych klientów.

Jak znaleźć odpowiednią osobę? Najpierw musisz wiedzieć, jakie czynności trzeba w twojej pracy wykonywać, a następnie sprawdzić, które może wykonywać za ciebie ktoś inny. Te czynności to lista zadań dla asystentki, a przynajmniej część tej listy.

Pamiętaj, że nie wszystko da się spisać na kartce. Są rzeczy, które są potrzebą chwili. Organizacja jakiegoś wydarzenia, zaplanowanie podróży, kontakt z agencją marketingową i zaprojektowanie unikalnego prezentu dla twoich klientów itd.

Gdy już wiesz, co ma robić, wystawiasz ogłoszenie, w którym opisujesz stanowisko pracy, zakres obowiązków, godziny pracy, wynagrodzenie, a także cechy osoby, która ma na nie wnioskować. Z pewnością musi być uczciwa i bardzo zorganizowana. Z naciskiem na bardzo. Musi zwracać uwagę na drobne szczegóły (widać to po ładnym CV) i nie mieć luźnego podejścia do formalności.

Pamiętaj, że będziesz musiał tę osobę przeszkolić z wykonywania wszystkich czynności, które sobie życzysz mieć wykonane i w sposób, w jaki chcesz, aby były zrobione. Jeżeli nie będziesz czuć, że wszystko jest robione tak, jak trzeba, to zamiast mieć wolną głowę i poczucie spokoju, będziesz musiał wszystko sprawdzać i dopraszać się o raportowanie. Będziesz mieć więcej pracy, niż było wcześniej, a do tego jeszcze pracownika na głowie. I zmarnowany czas na szkolenie go. A nie o to chodziło.

Dużą zaletą będzie doświadczenie na stanowisku asystentki w przeszłości lub praca w branży ubezpieczeniowej. Jest to czysta oszczędność czasu, gdy ktoś zna już materię, w której się obracamy.

Niech to będzie też pewien drogowskaz, bo jest wiele osób, które nie poradziły sobie ze sprzedażą ubezpieczeń, ale na stanowisku biurowym, bez konieczności szukania nowych klientów, spełnią się doskonale.

Dobry agent musi mieć intuicję i czuć ludzi, więc wykorzystaj to. Spotkaj się z tymi osobami, których CV ci się spodoba, a następnie najlepszą z nich zatrudnij. Jeżeli na spotkaniu rekrutacyjnym nie poczujesz chemii, szukaj dalej.

Paweł Skotnicki
MDRT® EFC®