Jeśli chodzi o błędy, jestem ich praktykiem i profesjonalistą w tym zakresie. Ciekawią mnie, lubię je i wciąż niezmiennie się nimi interesuję. Popełniam je cały czas na nowo. Chociaż ciężko pracuję nad tym, aby nie powtarzać tych samych.
Po pierwsze, nie będę nazywał podejmowanych przeze mnie prób popełnionymi błędami. Jako prawdziwemu Polakowi taką definicję mi co prawda wpojono. Jest coś takiego jak błąd i to jest złe. W szkole za nieudane próby otrzymywałem jedynkę. W domu mówiono, że jestem nie taki, a na podwórku, że po prostu jestem głupi. Z tym ostatnim czasem ciężko się nie zgodzić. Natomiast czy za to, że się pomyliłem, recytując wiersz, powinno się mnie ukarać? Przecież gdy nam coś nie wyjdzie, z automatu rośnie w nas poczucie winy, wstyd, złość. Morze złych emocji.
Tak samo jest w pracy, drodzy menedżerowie. Często przychodzą do nas współpracownicy z podkulonymi ogonami, bo próbowali, ale nie wyszło. Na przykład ich wyniki są złe. Myślisz, czytelniku, że on nie wie, że zawalił? Aby rozwiać swoje wątpliwości, wystarczy spojrzeć na ten podkulony ogon. W jaki sposób ma mu teraz pomóc kara? Mądre książki mówią, że leżącego się nie kopie. Mówią też, że życie wcale nie jest takie skomplikowane. Proces rozwoju składa się z wielu iteracji, po których delikatnie korygujemy kurs, patrząc, gdzie jesteśmy. To my nasze życie i pracę niepotrzebnie komplikujemy.
Po drugie będę starał się podejmować jak najwięcej prób! A może popełniać błędów? To obietnica, którą masz ode mnie na piśmie. Będę mówił o nich moim współpracownikom. W strukturze, z którą mam zaszczyt współpracować, co tydzień zresztą mamy spotkania i omawiamy studia przypadków. Nie po to, żeby się chwalić, co nam dobrze poszło, tylko właśnie, aby wspomnieć o tematach, które nie wypaliły.
Robimy to wspólnie po to, aby sprawdzić, czy nie zapomnieliśmy o jakichś ważnych aspektach naszej pracy. Poza tym na podstawie faktycznych historii jednej osoby uczymy się wspólnie wszyscy. Cała grupa zbiera doświadczenie z popełnionych błędów. Czy tam prób.
Nawet mam zamiar namawiać też tych, z którymi pracuję, aby próbowali. Znaczy popełniali błędy. A gdy im się nie uda, to będę wycierał im nos, klepał po plecach i pomagał podjąć próbę jeszcze raz.
Co więcej, mam zamiar gratulować popełnionych błędów, kiedy ktoś się do nich przyzna. Bo trzeba dużo odwagi, aby przyznać się do błędu. Udawać, że wszystko jest dobrze, potrafi każdy. Osobiście uważam jednak, że ludzie to dużo więcej niż ich porażki i wyniki z ostatniego miesiąca. A tym, którzy myślą inaczej, szczerze współczuję.
Teraz więc bez udawania. Skoro mówimy o tym, jakich błędów nie popełniać w 2024 r., to jak zawsze kryje się za tym większa sprzedaż, prawda? Aby było więcej niż teraz. Przecież na koniec podobno zawsze chodzi o pieniądze.
Tak więc po czwarte primo – ultimo ja w 2024 r. będę skupiał się na ludziach, a nie na wynikach. Nikt, kto pracuje w branży, w której nasze wynagrodzenie jest zależne od sprzedaży, nie ma najmniejszych wątpliwości co do tego, że wyższe słupki oznaczają większą wypłatę. A jednak często od lat nic się u nich nie zmienia.
Zatem ja mam zamiar skupić się na zmianie swojego podejścia do tematyki problemów. Również na własnym rozwoju, aby móc być lepszym menedżerem dla innych. Przykładem, a nie wykładem. Tego uczył mnie mój dyrektor i tego wam życzę.
Marcin Szmidtke