Jazda na nartach lub snowboardzie, wspinaczka górska, nurkowanie czy skok na bungee to niebezpieczne dyscypliny, których popularność w Polsce systematycznie rośnie. Coraz więcej osób zdaje sobie również sprawę, że uprawianie sportów ekstremalnych wymaga konieczności ubezpieczenia się. Jednak wciąż często wyczynowi sportowcy oraz okazjonalni uczestnicy ryzykownych aktywności fizycznych popełniają te same błędy przy wyborze polisy. Poznaj listę najczęstszych z nich.
Aby przekonać się, że brak optymalnego ubezpieczenia nie popłaca, wcale nie trzeba być wyczynowym sportowcem. Wystarczy np. podczas urlopowego wyjazdu wykonać spontaniczny skok na bungee, który nieszczęśliwie zakończy się kontuzją. Standardowa polisa turystyczna nie obejmuje zakresem tej dyscypliny, więc niewykupienie rozszerzenia ochrony może skutkować koniecznością pokrycia wysokich kosztów leczenia przez poszkodowanego z własnej kieszeni.
Jednak również wyczynowi sportowcy, którzy doskonale zdają sobie sprawę z towarzyszącego im dużego niebezpieczeństwa podczas aktywności fizycznej, mogą popełnić bardzo poważny błąd przy wyborze polisy. Towarzystwa ubezpieczeniowe w o.w.u. rozróżniają sporty wysokiego ryzyka i sporty ekstremalne. Każdy ubezpieczyciel w zależności od polityki biznesowej może dowolnie zaliczyć tę samą dyscyplinę do którejś z tych dwóch grup. W efekcie w jednej firmie np. wspinaczka górska zostanie zakwalifikowana do sportów wysokiego ryzyka, a w innej do sportów ekstremalnych.
Jeśli w razie wypadku polisa nie będzie posiadać odpowiedniego rozszerzenia ochrony, poszkodowany sportowiec za udzieloną pomoc medyczną czy koszty leczenia też będzie musiał zapłacić z własnych środków.
Dlatego przed wyborem polisy tak ważne jest dokładne zapoznanie się z zapisami o.w.u. To w tym dokumencie sportowcy znajdą informację, do której z dwóch grup ubezpieczyciel zaliczył uprawianą przez nich dyscyplinę.
Często do sportów wysokiego ryzyka (zwykle oznaczają wzrost składki o 100%) należą np. jazda na nartach i snowboardzie, wspinaczka górska, nurkowanie, surfing, żeglarstwo, aktywności motorowodne czy kolarstwo górskie.
Z kolei za sporty ekstremalne (zazwyczaj zwiększenie składki o ok. 300%) towarzystwa ubezpieczeniowe uznają m.in. jazdę na nartach i snowboardzie poza wyznaczonymi trasami, skoki na bungee bądź dyscypliny powietrzne (skoki ze spadochronem, paralotniarstwo itd.).
Wybór polisy ze zbyt niską sumą ubezpieczenia
Wyczynowi sportowcy muszą również dopasować sumę ubezpieczenia kosztów leczenia i ratownictwa do poziomu ryzyka związanego z uprawianą dyscypliną. Powinna być znacznie wyższa, jeśli zawody lub treningi odbywają się za granicą. Jeżeli zakres ochrony polisy nie będzie optymalny, to nawet pozornie niegroźna kontuzja może być bardzo kosztowna. Wystarczy np. niegroźny upadek na nartach czy podczas wspinaczki w Czechach lub na Słowacji, gdzie akcja zespołu ratowniczego oraz transport medyczny z miejsca wypadku do szpitala jest płatny.
W sierpniu 2021 r. boleśnie przekonał się o tym na własnej skórze taternik, który podczas wspinaczki na Ganek po słowackiej stronie upadł i doznał otwartego złamania kostki. Na miejsce wypadku został wysłany śmigłowiec z ratownikami i lekarzem. Po udzieleniu pierwszej pomocy poszkodowanego przetransportowano helikopterem do szpitala w Popradzie. W razie braku ubezpieczenia z rozszerzeniem o uprawianie wspinaczki zostałby obciążony kosztami leczenia i transportu do placówki medycznej. Na Słowacji mogą one wynieść od kilku do kilkunastu tysięcy euro.
W związku z tym sportowcy, którzy za granicą uprawiają jazdę na nartach lub snowboardzie, wspinaczkę albo kolarstwo górskie, żeglarstwo, surfing, nurkowanie, skoki na bungee czy ze spadochronem, powinni zakupić polisę z sumą ubezpieczenia kosztów leczenia i ratownictwa w wysokości co najmniej kilkudziesięciu tysięcy euro. Np. w Europie w granicach 30–60 tys. euro, a poza Starym Kontynentem przynajmniej na kwotę 120 tys. euro.
Okazjonalne uprawianie sportu ekstremalnego bez ubezpieczenia
Wyczynowi sportowcy systematycznie planują treningi i udział w zawodach z odpowiednim wyprzedzeniem, a także mają dużą świadomość ponoszonego ryzyka, więc zakup optymalnej polisy to dla nich oczywistość. Jednak do próby uprawiania ekstremalnie niebezpiecznego sportu może dojść całkiem niespodziewanie pod wpływem nagłego impulsu, np. w trakcie wakacyjnego wyjazdu czy weekendowego wyjścia ze znajomymi. Niestety, skutkiem takiej spontanicznej aktywności fizycznej może być bardzo poważny wypadek pomimo zachowania szczególnej ostrożności.
W lipcu 2019 r. do bardzo poważnego wypadku doszło w parku w centrum Gdyni, w którym ustawiony był 90-metrowy dźwig. Stanowił atrakcję przeznaczoną dla osób zainteresowanych spróbowaniem swoich sił w skoku na bungee. Niestety, jeden z mężczyzn korzystających z atrakcji spadł na rozłożoną na ziemi poduszkę powietrzną i odbił się od niej, a następnie zsunął się na ziemię. W efekcie uszkodził bark, szyjny odcinek kręgosłupa oraz doznał wielu urazów wewnętrznych, na szczęście niezagrażających życiu. Przyczyną katastrofy okazał się błąd instruktora, który nie zauważył wcześniejszego pęknięcia mocującej zabezpieczenie liny.
Spontaniczny skok spadochronowy bez ubezpieczenia również może być bardzo groźny, pomimo zachowania szczególnych środków ostrożności. W czerwcu 2021 r. w Chorzelowie koło Mielca dwóch mężczyzn skakało ze spadochronem w tandemie. Nagle niespodziewanie runęli na teren prywatnej posesji. Okazało się, że przyczyną wypadku był zawał serca instruktora. Obaj poszkodowani zostali przewiezieni do szpitala.
Przyczyną wypadku może być również brawura skoczka, jak np. w październiku 2021 r. w Gliwicach. Wówczas młody spadochroniarz w czasie wykonywania skoku zbyt szybko wszedł w zakręt i z prędkością ok. 75 km/h uderzył o powierzchnię ziemi. W efekcie 23-letni mężczyzna został przetransportowany helikopterem ratunkowym do szpitala. Okazało się, że doznał urazu nogi oraz kręgosłupa.
Nurkowanie pod opieką instruktora i nawet w najlepiej wyposażonym sprzęcie również może być bardzo groźne dla zdrowia. W lipcu 2019 r. na terenie bazy nurkowej w Jaworznie doszło do poważnego wypadku z udziałem Czeszki, która zbyt szybko wynurzyła się z wody po zanurkowaniu na głębokość kilkunastu metrów. W efekcie doznała barotraumy płuc, czyli niebezpiecznego dla życia urazu spowodowanego nagłą zmianą ciśnienia. Po udzieleniu pierwszej pomocy poszkodowana została przetransportowana helikopterem do szpitala specjalistycznego w Krakowie.
Brak ubezpieczenia OC dla aktywnych sportowców
Podczas uprawiania sportów ekstremalnych zawodnicy mogą uszkodzić nie tylko siebie, lecz także osoby trzecie. Jest to mało prawdopodobne w trakcie skoku na bungee czy ze spadochronem, gdzie zwykle upadek kończy się jedynie urazem skoczka. Jednak ryzyko zderzenia z inną osobą znacznie wzrasta w przypadku jazdy na nartach czy snowboardzie. Co więcej, skutki wypadku mogą być bardzo tragiczne. W związku z tym bardzo ważne jest, aby zakupiona polisa posiadała również rozszerzenie o OC sportowe z wysoką sumą ubezpieczenia.
W listopadzie 2018 r. w pobliżu doliny Otztal w najwyżej położonej stacji narciarskiej w Austrii podczas zjazdu zderzyło się dwóch polskich narciarzy. 54-latek stracił przytomność i pomimo reanimacji przeprowadzonej przez wezwanych ratowników zmarł. Natomiast drugi z poszkodowanych, 51-letni poważnie ranny mężczyzna został przetransportowany helikopterem ratunkowym do szpitala.
Polisa z rozszerzeniem o OC sportowe umożliwia pokrycie szkód, które wyczynowy sportowiec lub rekreacyjny uczestnik ekstremalnych aktywności fizycznych może wyrządzić osobom trzecim. Z ubezpieczenia mogą zostać pokryte koszty leczenia poszkodowanego czy uszkodzenia należącego do niego mienia. W najbardziej tragicznym wariancie, jak opisany powyżej przypadek dwóch polskich narciarzy w Austrii, z polisy OC ubezpieczyciel może wypłacić zadośćuczynienie rodzinie zmarłego.
Warto również pamiętać, że poszkodowany może pozwać sportowca, który spowodował wypadek. Zwłaszcza jeśli do zdarzenia dojdzie np. na stoku za granicą, w razie braku OC skutki finansowe dla sprawcy mogą być wyjątkowo dotkliwe. Im więc wyższa suma ubezpieczenia OC chroniącego w trakcie uprawiania ekstremalnych aktywności sportowych, tym lepiej.
Robert Jaliński
radca prawny
partner zarządzający w kancelarii Strażeccy, Jaliński & Wspólnicy
prywatnie instruktor i pasjonat nurkowania