Jesienne wyzwania multiagencyjne

0
768

Trudno obecny rok zaliczyć do najprostszych. Wojna po sąsiedzku, rosnąca inflacja, masowe szkody spowodowane przyrodą to tylko niektóre z czynników, które wpływają na naszą pracę. Zbliża się ostatni kwartał, będą więc niespokojne ruchy towarzystw na domknięcie wyniku ostatnich miesięcy. W tym wszystkim my – agenci pośrodku tego chaosu.

Po tymczasowym ustaniu ograniczeń pandemicznych przyszło nam się mierzyć z nowymi wyzwaniami. Od ponad pół roku mamy wojnę za swoją wschodnią granicą. Pięknie i sprawnie branża od pierwszych chwil zareagowała na pomoc sąsiadom. Wiele też wsparcia było oddolnymi inicjatywami i własną ingerencją.

Ludność naszego kraju powiększyła się o kilka milionów mieszkańców, tym samym, nie zawyżając, o kilkaset tysięcy potencjalnych klientów. Dziwi trochę fakt, że niektóre TU zamknęły swoje oferty, wyłączając z nich gości z Ukrainy.

Nie rozumiem, czym się różni szkoda NNW Polaka od szkody NNW obcokrajowca w standardowym zdarzeniu, bo kwestie wyłączeń spowodowanych wojną są oczywiste. Tym samym dochodzi agentom kolejna weryfikacja, tym trudniejsza, jeśli klient-obcokrajowiec posiada pesel.

Inflacja odbija się na nastrojach klientów, z powodu szybujących rat kredytów widać większe zainteresowanie podziałem płatności na raty, a czasem nawet opóźnienia w terminowości wpłat. Brak opłaconej składki to brak prowizji dla agenta przy tej samej wykonanej pracy. O ile składki w OC ppm są na porównywalnym poziomie, to ubezpieczenia mieszkań, domów czy assistance dość mocno wzrosły.

Jest to zrozumiałe, biorąc pod uwagę rosnące koszty szkód, materiałów budowlanych czy paliwa, ale niesie ryzyko rezygnacji przez klientów z ubezpieczeń dobrowolnych albo pogorszenie dotychczasowego zakresu. Nie możemy na to pozwolić, tym bardziej widząc masowe i coraz bardziej zaskakujące szkody powodowane przez zjawiska atmosferyczne. Ogromna tu rola agenta w utrzymaniu klienta i dobrego zakresu w ciągle otaczającym nas szale reklam typu: „ubezpiecz dom już za 100 zł”.

Martwi przekaz medialny dotyczący punktów karnych. Nie poszedł on niestety w stronę bezpieczeństwa i skupienia na taniej składce dla kierowców, którzy jeżdżą bezpiecznie, tylko tradycyjnie na straszeniu wysokimi składkami i podwyżkami. To powoduje złość na ubezpieczycieli i niepotrzebne odbijanie emocji na agentach, nawet jeśli danego klienta sytuacja nie dotyczy.

W rzeczywistości większą obawą powinien napawać planowany podatek na CEPiK. Jeśli wejdzie w życie, nie będzie już niskich składek za mało szkodowe pojazdy, tj. motorowery, ciągniki rolnicze, przyczepki. Do tej pory, w przypadku tych pojazdów, nawet kilkuzłotowe wzrosty wywoływały tłumaczenia u klientów. Tak duży wzrost wywoła tylko zbędną i kolejną niechęć do instytucji ubezpieczeniowych.

Przy tej okazji już pojawiają się głosy o wyższej prowizji dla agentów, albowiem każda okazja jest dobra, by w nas uderzyć… Jak to takie oburzające, to może trzeba raz i jasno wszystkim wyjaśnić, że tak, zarabiamy i żyjemy z prowizji, jest to jakiś procent składki i jeśli ona finalnie wzrośnie, to dostaniemy odrobinę więcej.

Przy ciągle rosnących kosztach prowadzenia działalności gospodarczej kilka złotych więcej przy planowanym dopiero wzroście składek to w efekcie niewielka różnica, a już zostało to nam wypomniane. A wnioskowanego przez nas wynagrodzenia od obsługi umów sprzedaży, wypowiedzeń itd. nadal brak…

Przed nami wiele wyzwań, czas pokaże, jak w praktyce odbiją się na branży, klientach i agentach. Wierzę, że jak każdy dotychczasowy trudny czas i wprowadzane zmiany, przetrwamy go wspólnie i bez szwanku.

Sylwia Lendzion
agentka, Obiektywne Forum Agentów