Z pozoru dramatyczna historia – poważny wypadek, urazy, długa rekonwalescencja, w tle wysokie roszczenia odszkodowawcze. Poszkodowany przekonuje: nie mogę samodzielnie funkcjonować, potrzebuję opieki, rehabilitacji, pomocy przy najprostszych czynnościach.
Ale kamera nie kłamie. Kolejne dni przynoszą dowody.
Wersja oficjalna kontra rzeczywistość
Zlecenie było jasne – sprawdzić, czy poszkodowany naprawdę wymaga pomocy osób trzecich, jak to zadeklarowano w pozwie. Detektywi ruszyli do pracy. Najpierw obserwacja pod domem. Cisza. Potem niespodziewane wejście – mężczyzna w średnim wieku podjeżdża pod garaż, wysiada z auta, niesie zakupy, otwiera drzwi, wchodzi do domu. Żadnych kul. Żadnych oznak bólu.
Spacer, przesiadka, zakupy – i to bez grymasu
Następny dzień przyniósł jeszcze więcej dowodów. Poszkodowany wychodzi z domu, pieszo pokonuje kilkaset metrów do przystanku, wsiada do autobusu. Po chwili jest już w centrum, przechodzi przez parking, zagląda do garażu, rozmawia z kimś, potem wsiada do swojego Fiata. Jedzie na targowisko. Kupuje warzywa, ser, śmietanę, jajka. Schyla się, nosi siatki, układa zakupy w bagażniku. Ani razu nie wygląda, jakby coś go bolało. Ani razu nie prosi o pomoc.
Ból w papierach, sprawność w praktyce
Z dokumentacji medycznej wynikało co innego – rzekomo silne ograniczenia ruchowe, konieczność stałej rehabilitacji, wsparcia bliskich. Tymczasem detektywi zaobserwowali kogoś, kto porusza się samodzielnie, pewnie, z lekkim, ale niespecjalnie uciążliwym utykaniem. Samochód z automatyczną skrzynią biegów dodatkowo ułatwia sprawę.
Co to mówi o systemie?
Ten przypadek obnaża lukę między deklaracjami a rzeczywistością. I przypomina, jak istotna jest niezależna weryfikacja. Ubezpieczyciele coraz częściej stają przed dylematem: komu wierzyć? Dokumentom, które można przygotować pod tezę, czy faktom zarejestrowanym przez niezależnych obserwatorów?
Czy bez wsparcia detektywa roszczenie zostałoby wypłacone w pełnej kwocie? Prawdopodobnie tak. A ile podobnych przypadków przechodzi bez echa?
Marcin Markowski
prezes zarządu
Biuro Bezpieczeństwa Biznesu ALFA Sp. z o.o.
marcin.markowski@bbbalfa.com