Wakacje to w multiagencji sezon ogórkowy. Nawet jeśli pracy nie ma mniej niż w ciągu roku, to jednak wszystko bardziej się odkłada i ślimaczy. Nie tylko zresztą w agencji. Podobnie jest w TU. Urlopy powodują zatrzymanie procesów decyzyjnych, przynajmniej tych, które nie są niezbędne, a work-life balance każe nam ze zrozumieniem przyjąć fakt, że na urlop idą wszyscy po kolei.
Tak samo nasi klienci – odkładają wszelkie kluczowe decyzje na okres po wakacjach. W takiej chwili agent jest tylko o krok od totalnej agencyjnej degrengolady.
Żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce…
W normalnym toku pracy czynników motywacyjnych z zewnątrz agent ma wiele. A to menedżer sprzedaży wpadnie, a to dyrektor oddziału o sobie przypomni. Firma zaprosi na szkolenie lub integrację, zaproponują kontrakt, może pojawi się ciekawy konkurs. Ostatecznie obiecają gadżety. A w wakacje? Cisza i pustka, rzec by można. To przecież czas odpoczynku!
Z drugiej jednak strony ani fiskus, ani zakład energetyczny nie podchodzi do tematu ze zrozumieniem. Czas wakacji nie chce obejmować rachunków, które agent ma do zapłacenia. Jeśli zatrudnia, pozostają też kwestie wypłat i świadczeń pracowniczych. Jednym słowem wakacje wakacjami, a do pracy i tak trzeba się zabrać.
Zewnętrzne czynniki, chociaż mogą silnie nas mobilizować, to jednak w gruncie rzeczy ich skuteczność określana jest jako krótka, przejściowa. Dzieje się tak dlatego, że ich mechanizm oparty jest na swego rodzaju presji – działamy w oczekiwaniu na nagrodę albo chcąc uniknąć kary. Przypomina to trochę sprint. Możemy dać z siebie wiele, ale szybko opadniemy z sił i przestaniemy biec.
Dobro i cel
Motywacja wewnętrzna jest bezpośrednio związana z wartościami autotelicznymi – będącymi celem samym w sobie. Wpływ na nią mają nasze przekonania, poglądy, osobowość, oczekiwania, a także pragnienia i potrzeby. Wewnętrznie czujemy, że realizacja tych wartości jest najistotniejsza. Dążymy więc do tego nawet bez dodatkowych nagród, nie potrzebujemy zachęty za pomocą czynników zewnętrznych – np. wynagrodzenia czy pochwały.
Jeśli swoją pracę postrzegamy nie tylko jako sprzedaż czy czynności biurowe, ale widzimy w niej realne niesienie pomocy osobom potrzebującym porady ubezpieczeniowej, nasze nastawienie do czynności, jakie trzeba przy tym wykonać, ulegnie radykalnej zmianie. Górnolotnie można powiedzieć, że zamiast być rzemiosłem, zaczną być sztuką.
A tak „po ludzku” znaczy to po prostu, że będzie nam się bardziej chciało pracować, jeśli w swojej pracy zobaczymy coś więcej niż tylko sposób na utrzymanie się oraz opłacanie zobowiązań. Pytanie brzmi, co zrobić, by zmienić swoje nastawienie?
Napędzaj się samodzielnie!
Nie jest łatwo samemu się zmotywować. Przede wszystkim musimy jasno określić sobie cel. Działania bez celu przeważnie nie mają żadnego sensu. Sprawiają, że płyniemy z prądem, zamiast kreować swoją rzeczywistość. Poddajemy się temu, co przynosi nam los. A my się przecież nie chcemy poddawać!
Samo znalezienie celu bywa trudne, dlatego pomocne może być dzielenie go na cele cząstkowe. Naszym celem może być np. zwiększenie sprzedaży o 50%, a celami cząstkowymi określona liczba umów na dzień, które nas do tego zaprowadzą. A może celem będzie oczyszczenie portfela z nierentownych klientów?
Cel jest dowolny, ważne aby go sobie zdefiniować. Warto zastanowić się nad tym, czy będziemy w stanie cel realizować długofalowo. Jeśli np. naszym celem będzie „dzwonienie na zimno”, a nie znosimy tego robić, to oczywiste, że cel taki musi być mocno ograniczony w czasie do jednego, krótszego etapu, po którym trzeba sięgnąć po realizację innego celu albo zrobić sobie przerwę. Celem może też być zmiana naszego nawyku lub rozwinięcie się w dotychczas nielubianym obszarze.
Napędzamy się samodzielnie najbardziej wtedy, gdy wierzymy w to, co robimy. Dlatego warto, aby nasze cele były zgodne z wewnętrznymi przekonaniami. W innym razie będzie nam niezwykle trudno działać wbrew sobie i utrzymanie motywacji okaże się wtedy niemożliwe.
Nie zapomnij o nagrodzie
Budowanie zarówno zewnętrznej, jak i wewnętrznej motywacji wymaga nagradzania. Poziom motywacji nie jest przecież stały, zależy od stanu naszego organizmu, humoru i trosk, jakie niesiemy na co dzień. Bez nagrody nie będziemy w stanie utrzymać konsekwencji w dążeniu do celu. Jeśli podzieliliśmy cel na etapy, warto nagrodzić się po zamknięciu jednego z jego etapów.
Agent jako osoba najczęściej samozatrudniona ma za szefa siebie samego. Bądź więc dla siebie dobrym szefem: daj sobie urlop, czasami prawo do błędu albo premię! Najważniejsze, by pielęgnować w sobie poczucie dobrze wykonanej pracy.
Co gdy mi się nie uda?
Możliwość poniesienia porażki wpisana jest w każde działanie. Nie warto z tego powodu rezygnować – ani po pierwszej nieudanej próbie, ani po kolejnej. Natomiast zdecydowanie warto zatrzymać się na moment i zerknąć wstecz – dlaczego nam się nie udało? Może wyznaczone cele były zbyt trudne albo niezgodne z naszymi przekonaniami? Może nie miały szans na realizację?
Zastanów się, czy cele były SMART: dookreślone, mierzalne, osiągalne, realne oraz zamknięte w ramach czasowych. Często brak jednej z tych cech powoduje rozmycie się całej idei. Może w twoją codzienność wkradła się zgubna prokrastynacja i tak naprawdę przestałeś realizować cele?
Kiedy dokonamy ostatecznego motywacyjnego rachunku sumienia, warto przystąpić do określenia celu na nowo i kolejnej próby. Takich okresów spadku motywacji w ciągu roku każdy z nas zalicza wiele, warto więc wyrobić nawyki radzenia sobie z tymi okresami. Zwłaszcza że jak wszystko – są one przejściowe.
Katarzyna Barszcz-Mrozicka
KBM Ubezpieczenia