Czy są w twoim życiu istotne sprawy, które odkładasz na „kiedy indziej”? Porządek w papierach, telefon do ważnego klienta? A może już od dawna wiesz, że powinieneś coś zmienić w swojej firmie lub sposobie działania, ale jednak tego nie robisz?
Okazuje się, że hamulcem w robieniu rzeczy ważnych najczęściej wcale nie jest lenistwo, tylko… lęk.
Natrafiłam niedawno na książkę amerykańskiej psycholożki Kerri Richardson From clutter to clarity (pl. Od zagracenia do jasności). Książka dotyczy odgracania różnych dziedzin życia. Czasem chodzi o pozbycie się zbędnych przedmiotów, a czasem zbędnych przekonań o sobie i świecie. Najczęściej o jedno i drugie.
Zdaniem Richardson odkładanie rzeczy na później to nie jest lenistwo, tylko lęk. Czy można bać się lepszego życia? Oczywiście. Zwłaszcza wtedy, gdy w głębi duszy uważamy, że na nie nie zasługujemy, że nie damy rady go unieść.
Barierą bywa też to, że chcielibyśmy za dużo naraz. Skoro nie możemy zrobić wszystkiego, to nie robimy niczego…
Z pomocą przychodzi japońska metoda Kaizen, opierająca się na malutkich krokach. Nie stawiaj sobie celu, że wysprzątasz całe biuro. Zacznij od jednej małej szuflady. Daj sobie szansę na szybki sukces, nawet jeśli miałby być bardzo drobny.
Najczęściej wiemy aż za dobrze, co robić, żeby rozwiązać większość swoich problemów w dowolnej dziedzinie. Tylko że jakoś tego nie robimy.
Owszem, są sprawy, na które wpływ jest ograniczony, ale dużym błędem jest uznanie, że jakość naszego życia (i naszych działań) zależy wyłącznie od czynników zewnętrznych. To nieprawda. W tych samych warunkach ludzie osiągają bardzo różne rezultaty.
Podobno ludzie dzielą się na dwie kategorie: tych, którzy mają wyniki, i tych, którzy mają wymówki. Wymówki chronią przed podejmowaniem ryzyka, ale na dłuższą metę przypominają parę betonowych rannych pantofli, w których daleko nie zajdziesz. A szkoda!
Aleksandra E. Wysocka