Na narty po wypadek

0
608

Znaczna grupa rodaków decyduje się corocznie na wypoczynek w górach austriackich. Jedni jadą tam, by podziwiać piękne widoki, inni – by zapewnić sobie odpowiedni poziom adrenaliny podczas zjazdów na świetnie przygotowanych trasach narciarskich.

Od podziwiania natury raczej nic złego przydarzyć się nie może, jeśli podziwianiu towarzyszy również mózg i odpowiednie przygotowanie, acz złamania, zwichnięcia czy zasłabnięcia od wrażeń zapierających dech w piersiach nie sposób wykluczyć.

Uczulam swoich klientów, aby każdemu wyjazdowi za granicę towarzyszyło odpowiednie ubezpieczenie, którego zakres i sumy ubezpieczenia będą dostosowane do okoliczności towarzyszących wyjazdowi. Ubezpieczenie nie powinno być jakieś, takie dla uspokojenia. Nie jest dobrą wskazówką kierowanie się możliwie najniższą składką. Kierowanie się składką to fałszywy trop, bo jak mawiał niegdysiejszy mój menedżer – ze świńskiej skóry nie uczynisz jedwabnej portmonetki.

Niska składka zwiastuje niski poziom bezpieczeństwa, a w konsekwencji wysoki poziom zaskoczenia i zobowiązań finansowych. Może zatem Zakopane zamiast austriackich Alp? Ubezpieczenia turystyczne to nie moja działka, ale polecam je i sam korzystam, opuszczając naszą piękną ojczyznę na jakiś czas.

Ubezpieczenie na życie nie jest tożsame z ubezpieczeniem turystycznym. Co prawda ubezpieczenie na życie w zależności od obowiązujących zakresów wypłaci świadczenia w przypadku śmierci, pobytu w szpitalu, uszczerbków na zdrowiu spowodowanych nieszczęśliwym wypadkiem, operacji medycznej, nie okaże się jednak wystarczające lub będzie zupełnie nieprzydatne, gdy chodzi o koszty leczenia (wizyty lekarskie, pobyt w szpitalu, transport medyczny, zabiegi i operacje, zakup leków, pomoc ratowników).

Wyjeżdżając w wysokie góry, trzeba wziąć pod uwagę również akcję poszukiwawczą, przewóz do kraju, medyczny transport lotniczy, w skrajnym przypadku transport zwłok. Narciarze nie powinni zapominać, że ten sport jest zaliczany do wysoce ryzykownych, i potrzebują zadbać o właściwą sumę i zakres ubezpieczenia.

Mój klient od lat dwa razy w roku uczestniczy w wyjazdach na narty do Austrii. Kocha te klimaty i przyjaciół, z którymi bierze udział w austriackich eskapadach. Przez całe lata wyjazdy spełniały ich oczekiwania. Alpejski klimat, zjazdy po stokach, urokliwe widoki, syte społeczeństwo, uśmiechnięci obywatele pozwalały na naładowanie akumulatora i optymizm na kolejne miesiące pracy w Polsce. Tak miało być i tym razem, ale nie było, bo sprawdziło się przesłanie płynące z przysłowia, iż wypadki chodzą po ludziach. To i przyszedł. Statystyka. Na kogo popadnie, na tego bęc.

Z pierwszych słów małżonki wypowiedzianych w rozmowie telefonicznej miałem prawo wnioskować, że stała się rzecz najgorsza. Na szczęście wypadek, jakiego doznał mąż, zakończył się „tylko” poważnymi uszkodzeniami różnych części ciała, w tym licznymi uszkodzeniami twarzoczaszki, wymagającymi pilnej interwencji chirurgicznej. Ze stoku, na którym został najechany przez innego narciarza, po utracie przytomności został przetransportowany na oddział intensywnej opieki medycznej pobliskiego szpitala, stamtąd zaś do szpitala w Innsbrucku, gdzie poddano go licznym zabiegom medycznym. Obecnie przebywa już w kraju. W najbliższych miesiącach przejdzie długotrwałą rehabilitację powypadkową.

Co z polisy życiowej – zostało już wypłacone. Do wykorzystania rehabilitacja. Polisa turystyczna opiewała na sumę 600 tys. zł tytułem kosztów leczenia + NW na sumę 20 tys. zł. Na rachunku, jaki dotarł do poszkodowanego za medyczny transport lotniczy, widnieje kwota 11 500 euro, tj. ok. 49 tys. zł. Do wypłaty świadczenie z NW. Część świadczeń zostanie pokryta z karty EKUZ.

Wkrótce okaże się, jak dalekie skutki zdrowotne i finansowe wypadek spowodował.

Sławomir Dąblewski

dablewski@gmail.com