Niebezpieczna polisa

0
484

W ostatnich tygodniach coraz głośniej o niepokojącym zjawisku w branży – zawieraniu polis obowiązkowego ubezpieczenia OC ppm na skradzione lub fałszywe dane osobowe. Oszuści wykorzystują dane sprzedających samochody, luki w systemach sprzedaży online, a niekiedy nawet nieuwagę agentów, by ubezpieczyć pojazdy na cudze dane. Skala problemu rośnie, a wraz z nią potrzeba systemowych rozwiązań i większej świadomości społecznej.

Proceder nie jest nowy. Podobne przypadki pojawiały się już wcześniej. Jednak obecnie mamy do czynienia z ich lawinowym wzrostem. Od kilku lat polisy komunikacyjne mogą być zawierane całkowicie zdalnie, bez bezpośredniego kontaktu z agentem. To właśnie ten model self-service stał się podatnym gruntem dla oszustów.

Korzystają oni z danych zbywców zawartych na umowach kupna–sprzedaży pojazdu oraz w dowodach rejestracyjnych. Nieuczciwy nabywca latami może kupować OC komunikacyjne, używając nie swoich danych. Ofiara kradzieży danych nie dowie się o tym, aż do czasu otrzymania mandatu albo wezwania do zapłaty zaległej składki lub kary z UFG, gdy nie ma ciągłości ubezpieczenia.

Skradziona tożsamość mieszkańca Piotrkowa Trybunalskiego została wykorzystana do zawarcia fałszywych umów kupna–sprzedaży, a także ubezpieczenia aż 27 pojazdów. Podobny problem ma mieszkaniec Łodzi, którego danych osobowych użyto w tym samym celu 18 razy. Trudniej jest zrobić zakupy na wymyślone, nieprawdziwe dane, ale nadal jest to możliwe, gdyż niektóre z programów do polisowania mają ograniczony dostęp do baz danych (np. do bazy PESEL).

Skąd się bierze problem?

Główna przyczyna leży w niedostatecznej ochronie danych przy transakcji sprzedaży pojazdu oraz w braku odpowiedniego nadzoru nad kanałami sprzedaży online. Po pierwsze, sprzedając samochód, jesteś niejako zmuszony do udostępnienia kompletu swoich danych osobowych kupującemu.

Po drugie, rozwijająca się dystrybucja ubezpieczeń online stwarza nowe pola do nadużyć. Sprzyja temu zerowy niemal poziom weryfikacji tożsamości podczas samodzielnego zakupu polisy przez internet. Poza oświadczeniem ubezpieczającego, że podaje prawdziwe dane, właściwie żadna weryfikacja obecnie nie istnieje.

Agent też może dać się oszukać

Choć mogłoby się wydawać, że zakup polisy u agenta to rozwiązanie bezpieczniejsze, także tutaj zdarzają się przypadki nadużyć. Wystarczy nieuwaga lub brak weryfikacji klienta, by ułatwić oszustowi działanie. Zdarzały się przypadki, gdy agent nieświadomie pomagał w zawarciu polisy na dane osoby trzeciej, nie wiedząc, że ma do czynienia z fałszywym klientem.

Sama w swojej agencji doświadczam sporadycznie sytuacji, które budzą moje wątpliwości. Doświadczony agent widzi, a częściej nawet czuje, że coś jest nie tak. Jeden z naszych przykładów to próba zakupienia ubezpieczenia na dane spółki. Potencjalny klient przedstawiał się jako prezes tej spółki, posiadał nawet pieczątkę imienną i wydrukowany wypis z rejestru KRS. To właśnie wzbudziło moją czujność: zbyt dobre przygotowanie. Poproszony o dowód osobisty odpowiedział, że ma go w samochodzie. Wyszedł i nigdy nie wrócił.

Zdarza się też, że przez telefon kontaktuje się potencjalny „klient”, ale poproszony o przesłanie zdjęć lub skanów dokumentów albo umożliwienie weryfikacji w inny sposób natychmiast rezygnuje lub zaczyna się gubić w opowieściach i widać wyraźnie, że kłamie. Wątpliwości powinny też wzbudzać próby kupienia ubezpieczenia na inną osobę niż ta w dowodzie rejestracyjnym, przedstawianie zbyt wielu umów kupna–sprzedaży itp. Boli agentów ograniczona możliwości weryfikacji. W szczególności dotyczy to np. fałszywych umów kupna–sprzedaży pojazdu.

Oszukują nie tylko po polsku, ale też po włosku

„Włoski proceder” jest pokłosiem zmiany przepisów dotyczących rejestracji pojazdów. Włoscy kierowcy zgodnie z prawem mogli poruszać się pojazdami posiadającymi wyłącznie tamtejsze tablice rejestracyjne. Jednak na skutek wyroku TSUE doszło do zmiany. W efekcie Włosi mogą już jeździć także na obcych, unijnych rejestracjach pod warunkiem posiadania podstawy prawnej, np. umowy użyczenia czy najmu pojazdu.

Polskie stawki za ubezpieczenia obowiązkowe są jednymi z najniższych w Europie. Szybko więc powstały całe grupy przestępcze zajmujące się fikcyjną rejestracją włoskich aut w Polsce. W praktyce samochody te nigdy w Polsce nie były, a użytkują je na co dzień wyłącznie Włosi.

Jak to wygląda? Osoba zainteresowana tańszym OC fikcyjnie sprzedaje auto lub jednoślad, a pozornym kupcem jest zaangażowany w proceder pośrednik. Następnie ten ubezpiecza go w Polsce i ponownie oddaje mieszkańcowi Włoch, tym razem w formule wynajmu. Zidentyfikowanie jednej grupy pośredników-oszustów powoduje natychmiast założenie innej grupy, przeważnie w formie spółki prawa handlowego.

Polskie firmy ubezpieczeniowe na tym tracą, a pośrednio tracą na tym również rodzimi kierowcy. Za niedoszacowane ryzyko ostatecznie płacimy w formie podwyżek składek także my.

Czy prawo nadąża za rzeczywistością?

Problem jest na tyle poważny, że trwają prace legislacyjne nad zmianami prawnymi mającymi na celu ograniczenie tego procederu. Dyskutuje się m.in. nad wprowadzeniem obowiązkowych mechanizmów weryfikacji tożsamości podczas zawierania umów online, np. poprzez logowanie przy użyciu profilu zaufanego czy bankowości elektronicznej. Równolegle branża ubezpieczeniowa rozważa wprowadzenie jednolitych standardów zabezpieczających dane klientów i ich tożsamość.

Jednak jak pokazuje rzeczywistość, oszuści zwykle działają szybciej i sprawniej niż prace nad zmianami rozwiązań prawnych. Dlatego tak ważne jest, by działania legislacyjne szły w parze z edukacją klientów i rozwijaniem narzędzi technologicznych chroniących dane.

Sami też powinniśmy kłaść nacisk na sprawdzanie i gromadzenie poprawnych danych naszych klientów oraz przypominanie im, że weryfikacja tożsamości przez agenta jest tak naprawdę zabezpieczeniem, aby jego dane nie zostały bezpodstawnie użyte.

Katarzyna Barszcz-Mrozicka
KBM Ubezpieczenia