Ubezpieczyciele niechętnie biorą na siebie ryzyko powodzi. Jeśli już zdecydują się na udzielenie ochrony, to często stawiają dodatkowe warunki – zauważa „Puls Biznesu”.
Gazeta zwraca uwagę, że powódź nie należy do ryzyk standardowych. Aby je ubezpieczyć, należy rozszerzyć ochronę. A często nie jest to formalność. Rafał Klepuszewski, dyrektor departamentu ubezpieczeń średnich i małych przedsiębiorstw AXA, mówi „PB”, że w jego firmie w przypadku regionów, gdzie ryzyko powodzi jest wysokie, ubezpieczający muszą liczyć się z wysoką składką. Zakład może też wprowadzić limit odpowiedzialności, karencję, dodatkową franszyzę lub wręcz odmówić udzielenia ochrony. Krzysztof Niewiadomski, ekspert ds. oferty ubezpieczeniowej UNIQA, zaznacza, że w przypadku mienia znajdującego się w lokalizacjach, gdzie zagrożenie powodziowe jest duże, stawka za ochronę jest odpowiednio wyższa. Ewa Adaszyńska, dyrektor marketingu i procesów biznesowych Open Brokers, dodaje, że jeśli powódź jest bardzo prawdopodobna na danym terenie i występowała w przeszłości, wtedy za polisę trzeba zapłacić nawet kilkaset procent więcej. Ekspertka przyznaje, iż pojedyncze firmy uwzględniają powódź w standardzie polis ogniowych, ale jest to zazwyczaj ochrona jedynie murów i stałych elementów mienia.
Więcej:
„Puls Biznesu” z 26 czerwca, Sylwia Wedziuk „Powodzie: co daje polisa”:
https://www.pb.pl/powodzie-co-daje-polisa-994984
(AM, źródło: „Puls Biznesu”)