Miałam napisać coś o nowej energii na nowy rok. 2022 był rokiem męczącym – zarówno zawodowo, bo wiele się w nim wydarzyło, jak i dla mnie prywatnie. Z niecierpliwością czekałam na nadejście nowego. Żyłam w przeświadczeniu, że w nowym roku na pewno zachce mi się zrobić to wszystko, na co zabrakło mi energii w starym. Z tym optymistycznym akcentem przywitałam 2023 i… na tym optymizmie się zakończyło.
Energii jak nie było, tak nie ma. A pracować przecież trzeba. Jak zatem wysupłać z siebie pokłady siły i cierpliwości do pracy w zawodzie agenta ubezpieczeniowego, gdy czujemy się jak 40-letni reaktor z bloku energetycznego nr 4 w czarnobylskiej elektrowni?
Bez zasilania, ale z doświadczeniem
Takie kryzysy energetyczne w wieloletniej pracy to nic nowego. Może rok jest nowy, ale problemy w pracy przecież te same. Warto przypomnieć, że po części za obniżony nastrój i chęci do działania odpowiedzialna jest pora roku, styczeń nie bez powodu jest najbardziej depresyjnym miesiącem, niedobór słońca bezpośrednio wpływa na nasz nastrój, motywację i chęci do pracy.
Nie da się jednak okresowo zawiesić biznesu na przysłowiowym kołku i zaszyć pod kocem w oczekiwaniu na wiosnę. Poza tym kolejne oczekiwanie na zmianę, która może nie nadejść, jest ryzykowne, wszak miało być inaczej już po Nowym Roku. Jak mawiała słynna trenerka fitness i były to jej najmądrzejsze słowa: „nic się samo nie wydarzy”, dlatego korzystając z doświadczenia, trzeba wznieść się ponad brak energii.
Warto, aby każdy z nas przypomniał czy uświadomił sobie, że jego wiedza, pozycja zawodowa i umiejętności są efektem ciężkiej, wieloletniej pracy, a ich wartość jest taka sama, niezależnie od tego, czy nam się aktualnie chce zdobywać szczyty i jesteśmy zmotywowani, czy może akurat zaliczamy zawodowy dół. Kryzysy są chwilowe i każdy z nich wzbogaca nasze doświadczenie.
Żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce
Agent ubezpieczeniowy z pasją i misją jest w trudnej sytuacji, przez większość swojego życia zawodowego siły do realizacji planów czerpie wszak głównie z wewnętrznej motywacji. Szczęśliwie w czasach sutych jest to najsilniejsza możliwa forma pobudzania nas do działania, ponieważ wypływa z wewnątrz nas samych, to taki fun z pracy. Jednym słowem działamy bez żadnej nagrody, tylko dlatego, że nam się chce działać, lubimy to, co robimy, i już samo wykonywanie naszych obowiązków stanowi satysfakcję. Natomiast gdy dojdzie wewnątrz nas do lekkiej zapaści i nadejdą motywacyjne lata chude, może nastąpić katastrofa, ale wcale nie musi.
Dlatego chciałam się dzisiaj podzielić moimi osobistymi sposobami zmuszania się do pracy zawodowej właśnie wtedy, gdy nic mi się nie chce. Gdyby ktoś miał wątpliwości, po co się zmuszać – rozwieję je, przypominając o czynszu, ZUS-ach, podatkach, pensjach dla pracowników i rachunkach do zapłacenia oraz cenach paliwa. Warto też wspomnieć, że przyjemności również kosztują, a praca sama się nie zrobi. A więc do dzieła!
Zacznij dzień od planowania
Warto wytworzyć sobie własną rutynę, przyzwyczajenie jest podobno drugą naturą człowieka, jeśli więc działasz w pracy według jakiegoś schematu, to on właśnie może uratować cię w chwili kryzysu. Zawsze zaczynam dzień od przeczytania wszystkich e-maili przy kubku gorącej herbaty. To jest właśnie ta chwila, w której układam plan dnia. Nigdy nie zaczynam inaczej.
Zapisz rzeczy, które masz dzisiaj zrobić. Wyodrębnij z nich te, które muszą być zrobione dzisiaj (bo mija termin, są pilne albo odkładałeś je już wcześniej), oraz te, które dobrze by było dzisiaj zrobić, ale można je przesunąć na jutro. To ostatnie to trochę samooszukiwanie siebie, ale da ci wrażenie, że możesz sobie coś odpuścić, gdy poczujesz zmęczenie. Zazwyczaj odkładamy te sprawy, których najbardziej nie lubimy robić – zatem potraktuj to jako wyzwanie i zacznij od tego, czego nie cierpisz najbardziej, a i tak musi być zrobione.
Kontroluj w trakcie dnia tę listę, aby zobaczyć swoje postępy. Należę do osób, które gdy coś obiecają, czują się zobowiązane to wykonać, takie podejście również bardzo pomaga i ułatwia mobilizację, dlatego wskazuj jasne terminy, np. „prześlę ofertę dzisiaj do godz. 15.00” zamiast „dobrze, w najbliższym czasie się tym zajmę”.
Odnajdź swój cel, przypomnij sobie, czego chcesz się wystrzegać
Nie jest tak, że zawsze w życiu mamy jasno sprecyzowane cele i dążymy do nich w prosty sposób. Czasem cele, szczególnie mniejsze, cząstkowe zacierają się i rozmywają. Bywają w życiu takie momenty, że trudno już przypomnieć sobie, po co właściwie chcieliśmy coś zrobić.
Jeśli przy braku motywacji pojawia się też brak celu i mamy trudności, by go wyostrzyć, możemy poszukać od końca – jeśli nie wiesz, czego chcesz, dobrze jest wiedzieć, czego na pewno nie chcesz. Drogą eliminacji zawęzisz wtedy swój obszar poszukiwań. Metoda sprawdza się świetnie nie tylko w pracy, ale też podczas poszukiwania pomysłu na urlop.
Można również spróbować w zgodzie z wcześniej podanym sposobem planowania wyznaczyć sobie krótkie, mierzalne i łatwe do osiągnięcia cele, by podnieść się na duchu, np. wykonaj pięć telefonów, przygotuj dziesięć wznowień itd. Ważne, aby praca posuwała się do przodu i widać było jej efekty.
Bezsensowne działania osłabiają motywację
W naszym zawodzie wykonujemy mnóstwo czynności, które wydają nam się bez sensu, osłabiają naszą motywację i zniechęcają do działania. Niestety na niektóre z nich nie ma rady – są wynikiem wytycznych lub zobowiązań wobec TU i żaden argument o ich bezsensowności nie pomoże. Zaakceptuj to, czego nie możesz zmienić. Nielubiane zadania można przeplatać dla odmiany działaniami, w których poczujemy wartość.
Warto myśleć w tej sytuacji o wyniku końcowym naszych działań. Nic nie trwa wiecznie, więc jeśli np. nie znosisz wczytywać skanów polis do rozliczenia, pomyśl, że jeśli to skończysz, będziesz mieć przez jakiś czas spokój. Jeśli czegoś nie lubisz, zrób to szybko, a potem zapomnij o tym.
Podejmując jakieś czynności, warto zastanowić się, gdzie nas to zaprowadzi, czy jest niezbędne? W jaki sposób się przyda? Co wniesie do mojego życia i mojego otoczenia? Być może niektóre czynności czy przyzwyczajenia trzeba wyeliminować, ponieważ nie przynoszą żadnych korzyści, a wręcz wpędzają nas w zły nastrój? Niech to będzie wspólne noworoczne postanowienie.
Katarzyna Barszcz-Mrozicka
agentka ubezpieczeniowa
właścicielka KBM Ubezpieczenia