Obyś żył w ciekawych czasach

0
674

Gdy powstaje ten artykuł, mamy pełnię lata i środek wakacji. Z punktu widzenia biznesu okres ten wydaje się spokojniejszy od wcześniejszej i późniejszej części roku. Być może też, z uwagi na spowolnienie pandemii, z szansy wypoczynku korzysta teraz więcej osób niż w analogicznym czasie dwa czy trzy lata temu.

To przypuszczenie potwierdza raport IPSOS pt. „Co pozostawiło po sobie 365 dni pandemii koronawirusa”. Wynika z niego, że 49% biorących udział w badaniu Polaków dzięki pandemii przewartościowało swoje życie, blisko 70% wskazuje, że najważniejszą wartością jest dla nich zdrowie własne oraz bliskich, a dla połowy kluczowe są dobre relacje z partnerem i dziećmi.

Wakacje i czas wolny to zatem idealny moment, by w pełni zadbać i o jedno, i o drugie. Oprócz zmiany naszych priorytetów pandemia uruchomiła wiele procesów w zakresie ubezpieczeń, także grupowych, które w sposób istotny mogą kształtować zmiany na rynku w perspektywie wielu lat – zarówno z punktu widzenia klienta, brokera, jak i ubezpieczyciela.

Życie i zdrowie jeszcze ważniejsze

Jak wskazuje Deloitte w swoim artykule: „Wpływ pandemii Covid na działalność ubezpieczeniową: szanse i zagrożenia” – doświadczenia pandemii oraz towarzyszące jej poczucie niestabilności i zagrożenia powinno zwiększyć świadomość klientów co do przydatności klasycznych ubezpieczeń ochronnych.

Jeżeli zestawimy to z jeszcze świeżymi danymi z „Mapy ryzyka Polaków” PIU, mówiącymi o tym, że wśród największych obaw znajduje się brak pieniędzy na leczenie poważnej choroby, możemy sądzić, że będzie to wpływało na pozytywny trend rozwoju rynku ubezpieczeń życiowych w Polsce.

Dysonans poznawczy

Wnioski płynące ze wspomnianych raportów wprowadzają czytelnika jednak w pewne zakłopotanie. Z jednej strony mówimy o tym, jak ważne jest zdrowie i jak bardzo boimy się braku środków na leczenie, a z drugiej zauważamy, że w znakomitej większości programów prym pod względem konsumpcji składki ubezpieczeniowej wiodą świadczenia na wypadek urodzenia dziecka czy śmierci rodzica/teścia.

Są to ryzyka, które mają nawet ok. 20% udziału w płaconej przez pracownika/pracodawcę składce, a z natury rzeczy, jako że prawdopodobieństwo wystąpienia tego zdarzenia w porównaniu z poważnym zachorowaniem jest wysokie – wypłata z tytułu tych ryzyk jest istotnie mniejsza.

Zadaniem dla nas, profesjonalistów – zarówno ubezpieczycieli, jak i brokerów czy pośredników, jest zatem moim zdaniem zniwelowanie tego dysonansu, a dokładniej – edukowanie klientów, za co warto płacić składkę w ubezpieczeniu życiowym, by mogło ono pełnić ochronę wobec kluczowych dla nas wartości. Gdyby udało nam się wspólnie takiej zmiany dokonać – byłby to krok milowy.

Bardziej agile, bardziej lean, bardziej digital

Kolejną szansą dla całego naszego rynku jest potrzeba, a w zasadzie już konieczność dostosowywania się do zmieniających się warunków – zarówno w kontekście oferty produktowej, jak i sprawności procesowej.

Ten kurs zwinności odrobiliśmy wszyscy w przyspieszonym tempie – zdalne formy pracy, sprzedaży czy spotkań z klientami z dnia na dzień stały się powszechne dla wszystkich. Było to w dużej mierze możliwe, dzięki gwałtownemu skokowi technologicznemu, przed jakim rynek ubezpieczeniowy przez wiele lat uciekał, a jaki musiał się wreszcie dokonać.

Według badania „Insurance outlook, Accelerating recovery from the pandemic while pivoting to thrive” opracowanego przez Deloitte aż 95% ankietowanych firm chce przyspieszyć ten proces digitalizacji w swoich organizacjach.

 Obyś żył w ciekawych czasach – to nie tylko tytuł szalenie ciekawej publikacji socjolożki Marii Jarosz, ale także swoista charakterystyka naszej ubezpieczeniowej rzeczywistości. Jestem głęboko przekonana, że i ubezpieczyciele, i brokerzy, i pośrednicy sprostają związanym z nią wyzwaniom, które ujawniła pandemia.

Katarzyna Ciechońska
dyrektor ds. sprzedaży i współpracy z partnerami strategicznymi Nationale-Nederlanden