Wszystkim się wydaje, że od „dawno, dawno temu”. Jednak kiedy jesteśmy dorośli, okazuje się, że od „to jest najlepsza oferta na rynku”. Jesteśmy w momencie konsolidacji zarówno w sektorze ubezpieczeń, jak i bankowym. Agenci wyłączni w ciągu roku w ramach kilku towarzystw będą musieli jakoś wytłumaczyć klientom, że za górami i lasami jest inna kraina, do której warto zajrzeć.
Kto nie pamięta historii, skazany jest na jej ponowne przeżycie. Tocytat z George’a Santayana. Drogi czytelnik już zapewne się domyśla, że nie jest to pierwsza konsolidacja. Dobrym odniesieniem będzie ta, która odbyła się w latach 90. Rynek od kilku lat trawiła wysoka inflacja i rekordowe stopy procentowe.
Klienci mieli dość nisko oprocentowanych produktów, które nijak się miały do utraty wartości pieniądza. Nastąpił transfer pieniądza z lokat, obligacji i kont bankowych na wyżej oprocentowane produkty giełdowe i… ubezpieczeniowe. Dwucyfrowe wyniki natomiast osiągały na przykład produkty ubezpieczeniowe. Brzmi znajomo?
Historia lubi się powtarzać
W trakcie pandemii na rocznych lokatach można było otrzymać zwrot poniżej 1% minus podatek Belki. Banki czarowały nas kilkoma procentami przez pierwsze trzy miesiące, jednak przez resztę czasu oferowały one zyski na poziomie 0,5%. W tym samym czasie skumulowany zysk w towarzystwach ubezpieczeniowych potrafił przekroczyć próg 8%.
Patrząc historycznie, ten rok być może przyniesie kolejne rekordy. Patrząc na giełdę, kurs WIG wzrósł z poziomu około 35 tys. do ponad 58 tys. (marzec 2020 / marzec 2021), a rynek nieruchomości w II kw. 2022 r. wzrósł o 19% (mediany cen mieszkań z rynku wtórnego marzec 2021 do marca 2022). Na lokatach we wrześniu tego roku można zarobić około 7%.
Mamy więc znowu trend przeniesienia oszczędności po pierwsze – na produkty gwarantowane, gdyż przez wojnę u naszych sąsiadów giełda odnotowała wysokie straty. Po drugie – oczekujemy zwrotów, które przynajmniej przebiją obecną inflację.
Dla nas, uczestników rynku finansowego, to wszystko jest nie lada okazją. W naszej agencji już zauważyliśmy trend wzrostu zainteresowania programami oszczędnościowymi i inwestycyjnymi. W szczególności dającymi gwarancje. Dodatkowo znowu tak jak w latach 90. w kraju wzięliśmy się za temat emerytalny. Wprowadzenie PPK nie spotkało się z entuzjazmem, gdyż wciąż kojarzymy ten program z OFE. Klienci mówią: „teraz dają, potem zabiorą, jak kiedyś”, nie do końca rozumiejąc założenia i działania tego programu. Ale czy rozumieli działanie OFE? Na marginesie, czy wszyscy, którzy OFE sprzedawali, je rozumieli?
Nowa, lepsza opowieść
Tak więc nasi klienci chcą pewnych rozwiązań i raz ze strachu, a raz z potrzeby zysku przenoszą swoje oszczędności. Dodatkowo część firm ubezpieczeniowych wycofała się z rynku, wchodząc w skład większych jednostek, czego efektem ostatecznie jest nowe, większe przedsiębiorstwo. Dla osób, które chcą współpracować z dużą stabilną firmą, jest to kolejny argument zaufania do swojego ubezpieczyciela.
Pewni możemy być natomiast, że któryś spośród kilkuset ubezpieczycieli na świecie w tej chwili zwęszył okazję dla siebie na polskim rynku finansowym. Zaraz będziemy mieć w sprzedaży nową prężnie rozwijającą się firmę, która będzie oferować konkurencyjne stawki. Jak zawsze. Będziemy wtedy mieć do dyspozycji produkt dla osób, które chcą pracować z nowymi, małymi, zaczynającymi w kraju swoją przygodę towarzystwami.
Nie jest to najlepsza wiadomość dla agentów wyłącznych danych firm, gdyż już nie tylko dyrektywy unijne wymuszają na nas obiektywność i niezależność. Teraz dodatkowo wymaga tego rynek. Wydaje mi się, że w tej chwili pod rękę z UKNF możemy wynieść nasz rynek na bardziej zachodni. Wprowadzić i dystrybuować nowe, lepsze rozwiązania dla klientów, które będą przez urząd sprawdzone i zatwierdzone. Jest to moment zmian, w którym albo skażemy się na ponowne przeżycie swojej historii, albo stworzymy nową, lepszą. Czego i wam życzę.
Marcin Szmidtke
kierownik okręgu OVB Allfinanz