Za oknem robi się coraz bardziej zielono i to dobry moment, żeby porozmawiać również o zielonych, czyli odnawialnych źródłach energii. Z jednej strony wzbudzających w naszym kraju spore kontrowersje (m.in. z uwagi na wieloletnie tradycje przemysłu węglowego); z drugiej – coraz popularniejszych nie tylko w Polsce, ale i za granicą.
Popularność odnawialnych źródeł energii przyczyniła się do rozwoju całego prężnie działającego sektora usług, które – co tu kryć – nie zawsze świadczone są na najwyższym, profesjonalnym poziomie. Okazuje się bowiem, że tak jak sami klienci chcą zaoszczędzić na kosztach prądu, tak niektórym niezbyt uczciwym przedsiębiorcom zdarza się podejmować próby zaoszczędzenia na materiałach czy robociźnie. Jeżeli dodać do tego częsty pośpiech przy montażu, już tylko krok dzieli nas od brzemiennej w skutki pomyłki przedsiębiorcy i potencjalnych szkód z nią związanych.
Czym są odnawialne źródła energii?
Instalacje fotowoltaiczne zaliczają się do tzw. OZE, czyli odnawialnych źródeł energii. Każdy z nas bez większego problemu jest w stanie wskazać przynajmniej kilka takowych. Natomiast nieco gorzej może wyglądać sprawa ze zdefiniowaniem samego pojęcia. Tutaj z pomocą przybywa nam ustawodawca, który w art. 2 pkt 22 ustawy z 20 lutego 2015 r. o odnawialnych źródłach energii (Dz.U. z 2023 r., poz. 1436 ze zm.) wskazał, że pod tym pojęciem należy rozumieć „odnawialne, niekopalne źródła energii obejmujące energię wiatru, energię promieniowania słonecznego, energię aerotermalną, energię geotermalną, energię hydrotermalną, hydroenergię, energię fal, prądów i pływów morskich, energię otoczenia, energię otrzymywaną z biomasy, biogazu, biogazu rolniczego, biometanu, biopłynów oraz z wodoru odnawialnego”.
Ten sposób wytwarzania energii ma niewątpliwie wiele zalet. Na pierwszym miejscu warto postawić jego proekologiczny charakter. Dodatkowo pozwala prosumentowi w dobie coraz wyższych cen prądu nieco zaoszczędzić. Właśnie – kim jest wspomniany, nieco obco brzmiący dla środowisk ubezpieczeniowych, prosument, o którym mowa w ustawie? Jego długą i dość skomplikowaną definicję można odnaleźć w art. 2 pkt. 27a. Żeby nieco skrócić ten wątek, można w dużym uproszczeniu wskazać, że jest to odbiorca końcowy, który wytwarza energię z odnawialnych źródeł na własne potrzeby.
W ramach niniejszego artykułu skupimy się na sytuacji prosumentów korzystających z instalacji fotowoltaicznych, jako jednego z najpopularniejszych źródeł zielonej energii. Sama instalacja fotowoltaiczna (zwana także instalacją PV) to z kolei system urządzeń, przy udziale którego dochodzi do produkcji energii elektrycznej z energii promieni słonecznych.
Co może pójść źle?
Właśnie – co może pójść źle? Wielu z nas instalacja fotowoltaiczna, przynajmniej na pierwszy rzut oka, jawi się jako rozwiązanie stosunkowo proste. Ot, zestaw urządzeń umieszczanych na dachu lub innej konstrukcji, które w pewien „magiczny” sposób (acz zapewne nieskomplikowany…) zamieniają energię słoneczną w prąd. Tak naprawdę jednak to dość złożona konstrukcja, w przypadku której zakładania może dojść do wielu wad projektowych i wykonawczych. Wśród tych najpopularniejszych można wskazać:
- brak odpowiedniego dostosowania instalacji do warunków pogodowych i związanych z nimi obciążeń – w efekcie w przypadku wystąpienia silnego wiatru lub gradu panele mogą ulec uszkodzeniu,
- nieodpowiednie ułożenie paneli w stosunku do kierunku nachylenia słońca oraz nieuwzględnienie poziomu nasłonecznienia i zaciemnienia modułów – docelowo rodzi to ryzyko mniejszej efektywności całego systemu,
- błędy projektowe (np. zbyt ogólna dokumentacja lub jej brak) oraz nieprawidłowości w samej instalacji (np. polegające na montowaniu elementów wadliwych, omijaniu zabezpieczeń czy braku zastosowania zabezpieczenia przed zwarciem instalacji) – w tym przypadku konsekwencje mogą być najgroźniejsze, tj. awaria całej instalacji, a nawet jej pożar.
Przedsiębiorca nierzetelny, ale odpowiedzialny
Jak więc widać, spektrum potencjalnych szkód jest naprawdę szerokie. Rodzi to pytanie, czy nierzetelny wykonawca instalacji będzie w takiej sytuacji odpowiadał oraz na podstawie jakich przepisów.
Odpowiadając na nie, należy wskazać, że same działania przedsiębiorcy będą z zasady realizowane na podstawie umowy zawartej pomiędzy nim a prosumentem, nazywanej zazwyczaj „umową o wykonanie i montaż instalacji fotowoltaicznej” (chociaż można się spotkać również m.in. z umową o wykonanie fotowoltaiki). W zależności od stanowiska sądu może ona zostać zakwalifikowana jako umowa o dzieło, umowa o roboty budowlane lub odrębna umowa nienazwana, do której posiłkowo znajdą zastosowanie przepisy umowy o dzieło.
Mając to na uwadze, ewentualne roszczenia w przypadku nieprawidłowości w wykonaniu i/lub montażu instalacji będzie można oprzeć na:
- odpowiedzialności kontraktowej,
- rękojmi,
- gwarancji.
Oczywiście, może też się zdarzyć, że pojawi się odpowiedzialność deliktowa, np. podczas montowania paneli fotowoltaicznych, które na skutek niefrasobliwości osób montujących spadną na stojący niżej samochód lub na głowę przechodzącej obok osoby. Względnie – zbieg odpowiedzialności deliktowej i kontraktowej. Aczkolwiek będą to przypadki o wiele rzadsze.
Najważniejsza z odszkodowawczego punktu widzenia będzie odpowiedzialność kontraktowa wywiedziona z art. 471 k.c., tj. z tytułu niewykonania lub nienależytego wykonania umowy. Z uwagi na jej niezwykle szeroki charakter pozwoli ona w przypadku zawinionego działania wykonawcy domagać się od niego odszkodowania za tak różne rodzaje szkód, jak straty związane z mniejszą efektywnością instalacji czy pożar domu spowodowany jej zwarciem.
Właśnie – zawinionego. Bo nie zawsze jednak źródłem szkód będą działania lub zachowanie wykonawcy, ale mogą nim być np. ekstremalne warunki pogodowe lub aktywność dzikich zwierząt. Mając to na względzie, nikogo nie powinno dziwić, że warto zawczasu pomyśleć o odpowiednim ubezpieczeniu.
r. pr. dr Kamil Szpyt
k.szpyt@kancelarieszpyt.pl