W ostatnich latach elektryfikacja floty pojazdów zyskała na znaczeniu, stając się jednym z kluczowych trendów w motoryzacji. Na elektryfikację stawia także coraz więcej polskich firm, jednak pozyskanie odpowiedniego ubezpieczenia dla floty może okazać się wyzwaniem.
Z danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego wynika, że na koniec czerwca 2024 roku w Polsce zarejestrowano ponad 69 tysięcy w pełni elektrycznych pojazdów (osobowych i ciężarowych), co stanowi wzrost 53% rok do roku. Razem z autami typu PHEV było ich niemal 120 tys.
– Od lat obserwujemy wyraźne poruszenie na rynku samochodów elektrycznych. Oczywiście większość firm nie decyduje się na nagłą elektryfikację floty. Zwykle zaczyna się od jednego pojazdu, potem kolejnego. Sprawdzane są reakcje pracowników, osiągi, wydajność itd. Potem stopniowo takich pojazdów przybywa – opowiada Piotr Pilarski, dyrektor biura ubezpieczeń komunikacyjnych PIB Broker. – Oczywiście nie brakuje też podmiotów na rynku, które deklarują, że w ciągu najbliższych lat udział pojazdów elektrycznych będzie sięgać nawet 50% całej floty. To wszystko wskazuje, że elektryfikacja będzie postępować i jednocześnie może stanowić nie lada wyzwanie dla firm oraz samych ubezpieczycieli – dodaje.
Główne ryzyka związane z użytkowaniem e-aut
Pomimo licznych zalet pojazdów elektrycznych, istnieją pewne ryzyka związane z ich użytkowaniem. Jednym z najczęściej dyskutowanych zagrożeń jest ryzyko pożaru baterii. Baterie litowo-jonowe, które są powszechnie stosowane w EV, mogą ulec przegrzaniu i zapłonowi w wyniku uszkodzenia mechanicznego, przeciążenia lub wad produkcyjnych. Nie pomagają tu również doniesienia medialne traktujące o pożarach samochodów elektrycznych. Z oczywistych powodów ubezpieczyciele nie chcą brać na siebie ryzyka ubezpieczenia takiego pojazdu, bo w praktyce muszą wypłacić wtedy pełną kwotę odszkodowania, a pojazdy elektryczne są zwykle droższe niż pojazdy napędzane konwencjonalnymi paliwami.
– Chyba każdy z nas widział nagrania płonących pojazdów elektrycznych, czy to na parkingach, czy gdzieś w otwartej przestrzeni. W ślad za tym idą oczywiście komunikaty medialne i komentarze, które wskazują, że jest to zjawisko bardzo powszechne. Tymczasem, jak podaje Państwowa Straż Pożarna, w 2020 i 2021 takich pożarów było po 2, w kolejnym roku 7, a w 2023 roku 21. Statystyki wskazują, że do tej pory procentowo ryzyko pożaru auta jest większe w spalinowych odpowiednikach – dodaje Piotr Pilarski.
Wyzwania w ubezpieczeniu floty pojazdów elektrycznych
Dlatego właśnie firmy mierzą się z rozmaitymi trudnościami w ubezpieczaniu swoich flot, w których występują pojazdy elektryczne. Jednym z głównych wyzwań są wyższe koszty ubezpieczenia. E-auta są zazwyczaj droższe od ich spalinowych odpowiedników, co bezpośrednio wpływa na wyższe składki. Dodatkowo naprawy EV mogą być bardziej kosztowne z powodu wysokich kosztów części zamiennych i specjalistycznej wiedzy potrzebnej do ich serwisowania, np. wymiana uszkodzonej baterii może kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Kolejnym wyzwaniem jest ograniczona liczba danych potrzebna do oceny ryzyka. Tradycyjne modele, opracowane na podstawie danych dotyczących pojazdów spalinowych, mogą być nieadekwatne w przypadku EV. To oznacza, że również zakłady muszą inwestować w badania i rozwój nowych modeli aktuarialnych, które uwzględniają specyficzne ryzyka i charakterystyki pojazdów elektrycznych. Dodatkową trudność stanowi brak wystarczającej ilości danych historycznych o awariach i wypadkach z udziałem EV.
Zarządzanie flotą pojazdów elektrycznych wiąże się również z wyzwaniami dotyczącymi infrastruktury ładowania. Właściciele flot muszą zapewnić odpowiednią liczbę stacji ładowania oraz tak zarządzać tym procesem, aby minimalizować przestoje pojazdów. Problemy z dostępnością i niezawodnością stacji mogą prowadzić do opóźnień i dodatkowych kosztów operacyjnych, które wpływają na ogólną efektywność floty.
(AM, źródło: Lensomai Communication)