Jeszcze jakiś czas temu byłem po drugiej stronie barykady. Nie umiałem wyobrazić sobie, że siądę za kółkiem elektryka – z wielu różnych powodów. Dziś w swojej firmowej flocie posiadam już kilkanaście samochodów elektrycznych. I bardzo cenię sobie te auta.
Temat samochodów elektrycznych jest ciekawy, powinien też być obszarem zainteresowania nie tylko ubezpieczycieli, ale w zasadzie każdej branży. Samochody elektryczne coraz częściej są obecne w naszych miastach. Poruszamy się nimi prywatnie, a także korzystając z transportu miejskiego. Co więc warto wiedzieć na temat tych aut?
Dane, analizy, raporty i statystyki
Tutaj należy przytoczyć kilka faktów dotyczących liczb elektryków osobowych, jakie są zarejestrowane w Polsce. Samochodów z wtyczką typu BEV (pojazdy zeroemisyjne tylko z napędem elektrycznym) i PHEV (hybrydy typu plug-in, które można naładować z zewnętrznego źródła energii i mogące przejechać ograniczony odcinek w trybie czysto elektrycznym) jest zarejestrowanych prawie 62 tys. Ta liczba rozkłada się prawie równomiernie pomiędzy BEV i PHEV. Liczby te są danymi na koniec 2022 r., a sam 2022 oraz początek 2023 r. pokazują bardzo dynamiczny wzrost ich udziału w rynku.
Nie można również zapominać o dostawczych pojazdach elektrycznych, których jest ponad 3000. Dodatkowo po polskich drogach porusza się ponad 16 tys. elektrycznych motorowerów i motocykli i na sam koniec ponad 800 autobusów.
Czy liczby przekładają się na biznes dla ubezpieczycieli?
Dane przytoczone w pierwszym punkcie, czyli 62 tys. pojazdów osobowych do liczby zarejestrowanych w Polsce samochodów osobowych, czyli 26 mln lub 19 mln bez tak zwanych martwych dusz to odpowiednio 0,24% lub 0,33%. Teoretycznie jeszcze niewiele, choć lepiej przygotowywać się dziś na to, co będzie jutro.
Dzisiaj sam z praktyki mogę powiedzieć, że np. koszt ubezpieczenia auta elektrycznego nie odbiega od kosztu ubezpieczenia auta spalinowego. Dziś to dobra informacja, ale nie ma gwarancji, że tak będzie w przyszłości.
Czy koszt naprawy pojazdu elektrycznego jest porównywalny do kosztu naprawy pojazdu z tradycyjnym zespołem napędowym?
Zdecydowanie nie! Naprawa elektryka jest droższa. Tutaj mogę się wypowiedzieć w kontekście działalności firmy Innovation Group Poland, w której pracuję. Naprawy samochodów elektrycznych i tradycyjnych pojazdów dzieli dziś przepaść. To kwestia technologii, dostępności zarówno części, jak i wiedzy. Do pracy technicznej przy tych autach potrzebny jest certyfikat dopuszczenia do pracy osób, które mogą pracować przy instalacjach powyżej 1kV.
Przy obecnym rozwoju elektromobilności w zasadzie każde uszkodzenie akumulatorów trakcyjnych to szkoda całkowita. Można prognozować, że wartość szkód generowanych przez pojazdy elektryczne będzie spadać w miarę wzrostu dostępności technologii, ale będzie zwiększała się ich frekwencja.
Na dziś producenci skutecznie blokują rozpowszechnianie wiedzy na temat napraw i na rynkach bardziej rozwiniętych problem napraw samochodów elektrycznych czy też wykorzystania uszkodzonych akumulatorów jest dostrzegany. Dostrzega go także jeden z najbogatszych ludzi na świecie Elon Musk posiadający w swoim portfelu Teslę, jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek pojazdów elektrycznych.
Rozważane są nawet pomysły otwarcia specjalnych towarzystw ubezpieczeniowych, specjalizujących się w ubezpieczeniach takich aut jak i późniejszego pokrycia kosztów ich naprawy.
Kiedy zmieni się rynek?
Mając możliwość obserwacji zmieniającego się udziału pojazdów elektrycznych w rejestracji w całej Europie jak i poza nią, zapewne Polska nie dojdzie do poziomu krajów skandynawskich. Jednak najbliższe trzy–pięć lat przyniosą zmiany w infrastrukturze i udziale aut elektrycznych. Będzie to widoczne z punktu widzenia szacowania ryzyka portfela w OC, dodatkowo w przypadku portfela AC nastąpi to zdecydowanie szybciej, zwłaszcza wśród TU posiadających znaczący udział w ubezpieczaniu aut nowych.
Tutaj nawet można powiedzieć, że w 2022 r., gdy sprzedanych zostało niecałe 500 tys. pojazdów, 12 tys. elektryków stanowiło już ponad 2%. Mogło to być spowodowane wprowadzeniem dopłat w programie „Mój elektryk” albo pragmatyzmem użytkowników.
Można założyć, że w 2023 r. udział ten przekroczy 4% i będzie skokowo podwajał się w kolejnych latach. Ciekawe, czy uruchomienie produkcji polskiego elektryka jeszcze bardziej zmieni sytuację na rynku?
Tak czy inaczej, obecnie na świecie udział elektryków w ogólnych rejestracjach pojazdów stanowi od 30% do 80%. Kiedy taka sytuacja będzie miała miejsce na naszym rynku? Zapewne zajmie to standardowy okres dekady, która często podawana jest jako okres, w jakim ciągle rozwijający się rynek polski jest za rynkami rozwiniętymi.
Czy warto posiadać pojazdy elektryczne w swojej flocie?
Zdecydowanie tak. Mogę tylko zachęcić do przełamania swoich uprzedzeń i zmieniać już dziś strukturę swojej floty i podobnie jak rynek wprowadzać systematycznie takie pojazdy.
Sam jestem chyba najlepszym przykładem takiej zmiany nastawienia. Do niedawna omijałem szerokim łukiem pojazdy elektryczne, a dzisiaj nie wyobrażam sobie nowoczesnej floty bez elektrycznych aut. Ich udział w mojej flocie też będzie się zmieniał i myślę, że na przestrzeni trzech–pięciu lat udział pojazdów spalinowych spadnie do poziomu 2%.
To są w zasadzie krótkie przemyślenia na temat pojazdów elektrycznych. Absolutnie nie wyczerpują tematu i w moim przekonaniu mogłoby być tych punktów o wiele więcej. Myślę, że czas przyniesie intensyfikację i możliwości wypowiadania się w tym temacie równie szybko i dynamicznie, jak zmienia się nasza świadomość i krajobraz, w którym samochody elektryczne niebawem nie będą stanowiły mniejszości, ale sukcesywnie wyprą tradycyjne pojazdy spalinowe.
Grzegorz Czekiel
dyrektor zarządzający i członek zarządu Innovation Group Poland