W Polsce działa mnóstwo firm, osób i fundacji, które nielegalnie organizują wyjazdy turystyczne, w tym pielgrzymki. Ich klienci nie są tak zabezpieczeni jak ci, którzy wykupią wycieczkę w legalnym biurze podróży spełniającym wszystkie wymagania prawa – przypomina w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Paweł Niewiadomski, prezes Polskiej Izby Turystyki.
Tragiczny wypadek polskiego autokaru w Chorwacji odsłonił fragment ignorowanej dotąd przez wielu rzeczywistości panoszącej się w turystyce szarej strefy – mówi Paweł Niewiadomski w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Przypomina, że zawód organizatora turystyki, popularnie zwanego biurem podróży, jest regulowany ustawą o imprezach turystycznych. Jedną z najważniejszych regulacji tej ustawy jest obowiązek zgłoszenia działalności do marszałka województwa, w którym organizator ma siedzibę. Marszałek wpisze taki podmiot do ewidencji organizatorów tylko jeśli posiadana on zabezpieczenie finansowego na wypadek niewypłacalności. Najczęściej chodzi o gwarancję ubezpieczeniową, odnawianą rokrocznie.
Paweł Niewiadomski wskazuje, że działalność firm, które nie spełniają tych wymogów podlega karze. Dodatkowo, jeśli nielegalny organizator zbankrutuje i zostawi za granicą klientów, trzeba będzie sprowadzić na koszt skarbu państwa, czyli de facto wszystkich podatników. Nie można do tego użyć Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego, powołanego do zabezpieczenia klientów przedsiębiorców, którzy działają legalnie i wnoszą na rzecz tego funduszu składki – zaznacza prezes Polskiej Izby Turystyki, zachęcając klientów, żeby sprawdzali, czy oferowane im wycieczki bądź pielgrzymki organizowane są przez działające zgodnie z prawem biuro podróży.
Więcej:
rp.pl z 7 sierpnia, Filip Frydrykiewicz, „Prezes Polskiej Izby Turystyki po wypadku w Chorwacji: W turystyce jest szara strefa”
(KS, źródło: rp.pl)