Prace legislacyjne zmierzające do wprowadzenia na rynek Ogólnoeuropejskiego Indywidualnego Produktu Emerytalnego (OIPE) z pewnością potrwają w Polsce jeszcze przez jakiś czas. Oznacza to, że Polacy, którzy chcieliby skorzystać z możliwości transgranicznego oszczędzania na swoją emeryturę, muszą się z tym wstrzymać.
A szkoda, gdyż coraz więcej osób decyduje się na pracę za granicą i być może takie właśnie rozwiązanie finansowe skłoniłoby ich do odkładania dodatkowych pieniędzy w celu uzupełnienia swoich świadczeń po zakończeniu pracy.
OIPE, nad którym pracować mają polscy ustawodawcy, przewiduje możliwość samodzielnego oszczędzania na emeryturę w każdym kraju Unii Europejskiej. Zgromadzone w ten sposób środki mają być zwolnione od podatku od zysków kapitałowych, a maksymalny roczny limit wpłat ma wynosić trzykrotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. W tej chwili jest to ponad 20 tys. zł, czyli kwota atrakcyjniejsza, niż wynoszą maksymalne limity w takich produktach emerytalnych, jak IKZE i IKE. OIPE zakłada też dość niski poziom kosztów związanych z zarządzaniem aktywami, bo wynoszący tylko 1%.
Zanim jednak poznamy szczegóły dotyczące nowego rozwiązania przeznaczonego dla obywateli całej Unii, warto zastanowić się nad tym, w jaki sposób wpisze się ono w cały system dobrowolnych produktów emerytalnych dostępnych już w Polsce. W tej chwili wybór jest już, jak na polskie realia, całkiem duży. Czy znajdzie się więc miejsce na jeszcze jeden?
Kłopot z krajowym filarem dobrowolnych produktów emerytalnych polega nie na tym, że nie ma gdzie oszczędzać, ale na braku świadomości, że gromadzenie dodatkowych pieniędzy jest wręcz koniecznością, aby nie doświadczyć gwałtownego spadku poziomu życia po skończeniu pracy zawodowej.
Z pewnością część Polaków pracujących już poza granicami kraju rozważy możliwość odkładania pieniędzy w OIPE. Szczególnie w sytuacji, kiedy za jakiś czas planują oni jednak powrót do Polski i będę chcieli np. tutaj kontynuować oszczędzanie. Jednak na jakiś spektakularny sukces nowego rozwiązania emerytalnego nie należy liczyć.
Niska skłonność Polaków do aktywnego oszczędzania, a nie tylko trzymania pieniędzy na rachunku bieżącym w banku, sprawi, że OIPE przynajmniej nad Wisłą pozostanie na długo produktem raczej niszowym. Warto jednak mieć opcję finansową, na wypadek gdy przyjdzie na dłużej wyjechać za granicę.
– Ogólnoeuropejski indywidualny produkt emerytalny ma na celu ułatwić obywatelom UE oszczędzanie na emeryturę dzięki dostępowi do rozwiązań transgranicznych – zlimitowanych co do wielkości rocznej wpłaty i poziomu opłaty za zarządzanie. Jako że OIPE nie będzie obowiązkowy, tym samym jego popularność zależeć będzie przede wszystkim od poziomu edukacji finansowej i skłonności do oszczędzania i inwestowania na emeryturę, a ta w Polsce jest niedostateczna. W ostatnich latach jedynie PPK, które są obowiązkowe (dla pracodawców) zyskały istotną – z perspektywy zabezpieczenia emerytalnego – liczbę uczestników.
W krótkiej perspektywie rozwój OIPE będzie analogiczny do rozwoju IKE czy IKZE, czyli nie będzie miał fundamentalnego znaczenia dla przyszłości emerytalnej Polaków. Choć dla osób świadomych, zainteresowanych budowaniem oszczędności na emeryturę OIPE może być atrakcyjny, m.in. ze względu na możliwość odkładania na emeryturę niezależnie od miejsca zatrudnienia czy zamieszkania – uważa Marlena Janota, członkini zarządu Santander TFI.
Grzegorz Piotrowski
gpiotrowski@o2.pl