Zainspirowałam się dyskusją z Obiektywnego Forum Agentów. Gorący temat wzbudził wielowątkowe rozważania – a dotyczył rekalkulacji składki z ubezpieczenia OC ppm. Najpierw warto zaznaczyć, że rekalkulacja składki jest prawem obu stron umowy, ale nie jest obowiązkiem dla żadnej z nich.
Ustawa z 23 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, UFG i PBUK wyraźnie wspomina o takich możliwościach. W żaden sposób jednak nie precyzuje zasad dokonywania rekalkulacji, pozostawiając jej przeprowadzenie po stronie zakładu ubezpieczeń w sytuacji złożenia wniosku przez ubezpieczonego obowiązkowo, a w razie braku takiego wniosku dobrowolnie wedle uznania zakładu ubezpieczeń (art. 31, pkt. 2).
Słuszne działania i zdezorientowani klienci
W praktyce w ciągu ostatnich lat zdecydowana większość firm ubezpieczeniowych odstąpiła od rekalkulowania składki dla nabywcy. Przyzwyczajeni do tej możliwości klienci ochoczo korzystają z polis OC ppm po zbywcach aż do końca trwania umowy, chyba że składka nie była opłacona, a jej uiszczenie wiązałoby się ze sporą dopłatą. Wtedy najczęściej decydują się na wypowiedzenie umowy ubezpieczenia po zbywcy i zawarcie własnej polisy z niższą ceną.
Pozostają jednak nadal na rynku zakłady ubezpieczeń, które tej rekalkulacji składki dokonują bez wniosku klienta, korzystając ze swojego ustawowego prawa. W zasadzie nie powinno to nikogo dziwić, skąd zatem zainteresowanie tematem?
Na przykładzie mojego klienta zauważyłam, że składka rekalkulowana z uwzględnieniem wpłat zbywcy pojazdu potrafi w jednym z zakładów ubezpieczeń wynosić więcej niż składka za pełny, 12-miesięczny czas ochrony ubezpieczeniowej dla tego samego klienta w przypadku dobrowolnego zakupu polisy na ten sam pojazd. W dodatku klienci nieświadomi faktu, że składka będzie rekalkulowana, otrzymują pisma informujące o wysokości dopłaty za okresy przeszłe, co powoduje, że nie mają już możliwości rozwiązania umowy.
Dlaczego tak się dzieje? Klient zazwyczaj nie zna zasad rekalkulacji składki, wobec czego przejmuje polisę od zbywcy pojazdu w sensie dosłownym, fizycznym, czasem opłacając samodzielnie raty po zbywcy na konto ubezpieczyciela. Jeśli żadna ze stron nie powiadomi ubezpieczyciela o przeniesieniu prawa własności do pojazdu, ubezpieczyciel nie ma wiedzy, że doszło do transakcji kupna – sprzedaży pojazdu.
Firma ubezpieczeniowa przed końcem ochrony polisy OC ppm, realizując swój ustawowy obowiązek, przesyła pismo dotyczące prolongaty OC do ostatniego właściciela pojazdu, o którym wie. Wtedy ta osoba, będąca już zbywcą pojazdu, podejmuje kroki zgłoszenia sprzedaży, dosyłając dokumenty do zakładu ubezpieczeń.
TU dokonuje rekalkulacji składki na podstawie otrzymanych dokumentów. W takiej sytuacji nabywca zostaje obciążony dopłatą pod koniec trwania umowy OC ppm zbywcy albo nawet już po jej zakończeniu.
Pretensje jak zawsze tylko do siebie?
Cała ta procedura jest jak najbardziej zgodna z przepisami, ale finalnie może być bardzo krzywdząca dla klienta – nabywcy pojazdu. Taki klient, który otrzymał rekalkulację składki za okres przeszły w dużej wysokości, nie ma żadnej możliwości manewru – nie może złożyć wypowiedzenia wstecz, aby uniknąć opłaty za rekalkulację, a nawet gdyby mógł, zostałby przecież ukarany za brak obowiązkowego OC. Nie ma też możliwości rozłożenia na raty czy wybrania innej oferty. Dostaje po prostu wezwanie do zapłaty i musi tę opłatę wnieść.
Oczywiście możemy powiedzieć, że jest to jego wyłączna wina – mógł po zakupie pojazdu zgłosić się do agenta, mógł doczytać sobie ustawę, nieznajomość prawa szkodzi itd. Tylko że TU w powyższej sytuacji występuje w roli silniejszego, ma pozycję dominującą nad drugą stroną umowy ubezpieczenia, z powodu braku jednolitych regulacji prawnych na temat sposobu przeprowadzenia rekalkulacji składki może żądać w zasadzie czegokolwiek.
Oczywiście istnieją zapewne wewnętrzne procedury – ale na przykładach swoich klientów wielokrotnie widziałam sytuację wspomnianą powyżej – dopłata po rekalkulacji wynosi więcej za krótszy czas niż opłata roczna za polisę tego samego ubezpieczyciela.
Brak jasnych regulacji zamienił przywilej w karę
Zastanawiam się, czy kiedykolwiek ktoś podniósł kwestię słuszności tego, że TU ma prawo żądać dopłaty składki do polisy zakończonej lub za okres przeszły, w sytuacji gdy świadczyło ochronę, ale do szkody nie doszło? Cała bowiem idea rekalkulacji składki opiera się na przeprowadzeniu ponownej analizy ryzyka dotyczącego świadczonej ochrony po zmianie osoby, której jest ona świadczona. Tutaj jednak mówimy już o sytuacji, w której świadczenie ochrony się zakończyło, a w czasie jej świadczenia do szkody nie doszło.
Drugą zastanawiającą kwestią jest fakt, że za ten sam okres ochrony TU pobiera składkę dwa lub więcej razy (w sytuacji wielokrotnej sprzedaży), wskazując, że każdy kolejny nabywca jest klientem wyższego ryzyka. Jednocześnie to samo TU jest skłonne tym samym klientom zaoferować niższe składki w przypadku zakupu tego samego ubezpieczenia na dłuższy okres. Nie sądzę, by było to działanie przypadkowe, raczej wydaje się być wyraźne i celowe.
Może nadszedł już czas, by podnieść na nowo kwestię rekalkulowania składki w ubezpieczeniu OC ppm? Pomyśleć o wdrożeniu jednolitych zasad i wytycznych tego procesu w zakładach ubezpieczeń?
Obecnie pozostawiona w rękach zakładów dowolność stworzyła niejako wolnoamerykankę, której ofiarami są klienci tych firm. Klienci, którzy nijak nie mogą zrozumieć, dlaczego i za co zostali ukarani, jeśli w jednej firmie mogli jeździć na OC zbywcy bez dodatkowych opłat, a druga z kolei żąda od nich opłaty składki czasem w wysokości miesięcznego dochodu.
Katarzyna Barszcz-Mrozicka
agentka ubezpieczeniowa
właścicielka KBM Ubezpieczenia