Sekret najlepszych doradców Nationale-Nederlanden? Empatia i… pracowitość

0
515

MDRT. Cztery litery, które w świecie ubezpieczeń na życie znaczą więcej niż niejedno trofeum. Million Dollar Round Table to nie „konkurs piękności” ani ranking sprzedaży. To prestiżowa, globalna organizacja, do której należą najlepsi życiowi doradcy ubezpieczeniowi. Nie trafia się tam z przypadku.

Choć droga do MDRT wygląda u każdego inaczej, adeptów łączy jedno – systematyczna praca.

Roger Wiktorowski: „To nie magia, to matematyka”

W jego przypadku wszystko zaczęło się w 2013 r. Nie od szkoleń, nie od wielkich nazwisk – ale od… słuchawki. – Pracowałem jako telemarketer. Dzwoniłem w imieniu doradców, umawiałem spotkania. Robiłem to, czego nie chciał robić nikt inny – mówi bez cienia żalu. Przeciwnie – z dumą. Bo to doświadczenie dało mu coś więcej niż kompetencje: dało mu odporność i dyscyplinę.

W 2016 r. został doradcą. Dziś Roger jest dwukrotnym członkiem MDRT. Zbudował swoją pozycję nie na błyskotliwych kampaniach, ale na regularności. – Jeśli tygodniowo umawiasz 15 spotkań, odbędziesz 7. Z tego będą polisy. Tyle. Matematyka sprzedaży.

Jednak pod nią kryje się coś jeszcze: potężna wiedza produktowa i umiejętność łączenia rozwiązań. – Klient ma określony budżet. Moim zadaniem jest dać mu za to maksimum ochrony. Łączę ubezpieczenia grupowe z indywidualnymi, tworzę zoptymalizowane konfiguracje. To trochę jak szachy. Każda sytuacja ma wiele poprawnych rozwiązań, ale tylko jedno najlepsze – tłumaczy Roger.

Na co dzień Roger pracuje sam. Nie planuje budować zespołu, wie, że bycie ekspertem jest dla niego najlepszą z dróg, ale rozważa wsparcie asystenta. – Uczę się, kiedy delegować, by zyskać przestrzeń na to, co ważniejsze – mówi.

A MDRT? – To prestiż, który doceniają koledzy i koleżanki z branży. Klienci mniej, bo rzadko znają ten skrót. Ale jeśli zapytają o doświadczenie, mam solidną odpowiedź.

Ilona Krawczyk: Doradczyni z duszą liderki i sercem do ludzi

Gdy osiemnaście lat temu po raz pierwszy przekroczyła próg Nationale-Nederlanden, szukała nie kariery, ale miejsca, w którym mogłaby się rozwijać. – To była moja pierwsza firma ubezpieczeniowa i… została moją jedyną. Nie wyobrażam sobie pracy gdzie indziej – mówi dziś z przekonaniem.

Ilona jest uosobieniem konsekwencji i pasji do zawodu. Jej grafik pęka w szwach, zdarza się, że w ciągu jednego dnia odbywa nawet siedem spotkań. Skąd ta logistyka na medal?

Mam wokół siebie fantastyczne kobiety. Mój zespół dba o każdy szczegół kalendarza, przypomina o spotkaniach, koordynuje wszystko. Jedną z najcenniejszych osób w moim zespole poznałam… u fryzjera. Wystarczyło jedno pytanie: „Czy znacie kogoś świetnego, kto szuka pracy?” – opowiada z uśmiechem. Bo Ilona nie czeka, aż sukces sam zapuka do drzwi. Sama go buduje – cierpliwie, konsekwentnie, relacyjnie.

Dwukrotne wyróżnienie MDRT tylko potwierdza to, co jej klienci wiedzą od dawna: że to nie przypadek, ale codzienna, cicha praca daje efekty. – To nie medal za szybkość. To znak, że warto być obecnym, uważnym, prawdziwym – mówi. – I że w branży, gdzie czas to pieniądz, warto mieć czas… na drugiego człowieka.

Julia Walkiewicz-Kwiecień: „MDRT traktuję jako świadectwo jakości mojej pracy”

Siedem lat temu Julia Walkiewicz-Kwiecień nie planowała kariery w ubezpieczeniach. Studiowała BHP i szukała pracy dorywczej. Trafiła do Nationale-Nederlanden przypadkiem… i została.

Zaczynała od zera. Bez znajomości branży, bez bazy klientów. Budowała wszystko własnymi siłami – relacje, zaufanie, doświadczenie. – Uczyłam się codziennie. Przede wszystkim słuchania. Bo ludzie czują, czy naprawdę jesteś po ich stronie– tłumaczy. I wracają. Dziś większość jej klientów to efekt poleceń. – Bo jestem z nimi nie tylko przy podpisaniu umowy. Jestem obecna na każdym etapie ich życia, kiedy dzieje się coś dobrego, ale też złego i potrzebują wsparcia przy wypłacie świadczenia z polisy. Stale staram się odpowiadać na ich aktualne potrzeby. I to buduje prawdziwą relację – mówi.

Do MDRT trafiła dzięki swojej pracy – sumiennej, konsekwentnej, ukierunkowanej na rozwój. – Wiedziałam, że taka organizacja istnieje, ale przez długi czas nie przywiązywałam do tego wagi. Dopiero gdy zaczęłam spotykać coraz bardziej świadomych i wymagających klientów, zrozumiałam, że potwierdzenie kompetencji ma znaczenie – przyznaje.

Klienci rzadko znają nazwę MDRT, ale gdy pytają o doświadczenie, Julia wyjaśnia, czym jest ta elitarna organizacja. – Często są zaskoczeni, gratulują. To robi wrażenie, zwłaszcza gdy ktoś szuka doradcy na lata – mówi.

Co jej daje MDRT? Przede wszystkim możliwość wymiany doświadczeń z innymi profesjonalistami. – Spotkania, rozmowy, inspiracje – to wszystko rozwija i daje świeże spojrzenie. W tej branży trzeba być na bieżąco, nie można się zatrzymać – podkreśla.

A jej zawodowy sekret? – Upór i systematyczność. Ta praca nie znosi dłuższych przerw. Trzeba być z klientem i dla klienta – stale, nie od święta.

MDRT – znak jakości, nie tylko prestiż

Choć dla wielu klientów skrót MDRT niewiele mówi, dla branży to najwyższy znak jakości – jak Michelin w gastronomii czy Oscar w kinie. Jak podkreśla Tomasz Zyśko, dyrektor zarządzający Obszarem Klienta Indywidualnego w Nationale-Nederlanden: – Bycie w gronie MDRT to nie lada wyróżnienie dla ubezpieczeniowców. Bardzo się cieszę, że w tym gronie znajduje się aż 75 przedstawicieli Nationale-Nederlanden. To potwierdzenie naszych kwalifikacji i umiejętności pracy z klientami, którzy obdarzają nas zaufaniem w najważniejszych chwilach swojego życia.

Bo to właśnie wtedy – w tych ważnych, trudnych, osobistych momentach – okazuje się, kto naprawdę jest „najlepszym doradcą”. I że elitą nie zostaje się wyłącznie dzięki wynikom… ale też dzięki zaufaniu.

Aleksandra E. Wysocka