Wakacje, dni okołoświąteczne czy w sąsiedztwie długich weekendów od lat są uważane za czas mniejszej aktywności w komunikacji i mediach. Czy warto się tym sugerować? Dziś moim zdaniem część starych reguł PR-owych można schować do szuflady. Ta jest jedną z nich. Zwłaszcza kiedy mówimy o ubezpieczeniach.
Zasady efektywnej komunikacji PR-owej i marketingowej były doskonalone latami, a korzystanie z dobrych praktyk to klucz do sukcesu w każdej branży. Ale! Pamiętajmy o tym, jak wygląda tempo współczesnego życia. Reguły, które sprawdzały się nawet jeszcze kilka lat temu, obecnie nie są już gwarantem sukcesu. Przykład?
Do podstawowych zasad, które mi wpojono, kiedy wchodziłem do branży lata temu, należały m.in.: a) komunikaty medialne najlepiej wysyłać we wtorki i czwartki (mówię oczywiście o materiałach, które nie są ściśle osadzone w czasie); b) materiały trzeba wysyłać do 12:00, żeby zdążyć przed kolegium redakcyjnym.
Świątek, piątek
A teraz spójrzmy na naszą codzienność i cykl życia informacji w mediach. Jesteśmy non stop bombardowani kolejnymi informacjami, newsami. Piątek, świątek – nie ma znaczenia. Liczy się przede wszystkim to, czy informacja jest nowością. Jakość publikowanych artykułów musiała zatem ustąpić ich liczbie. Dlatego to, kiedy wyślemy materiał do mediów, nie ma już tak kluczowego znaczenia, jak kiedyś. Media na bieżąco podejmują decyzję, co publikować, co nie. A co jak zabraknie im na chwilę nowych artykułów do puszczania w świat? Może to właśnie ten nasz komunikat wysłany o 15:54 będzie paliwem do zapełnienia luki informacyjnej, którą właśnie mają.
Przekonałem się już niejednokrotnie w ciągu ostatnich pięciu–sześciu lat, że nawet materiały wysłane tuż przed godz. 17 w piątek mają czasem zasięg równie dobry, jak inne, wysłane wcześniej, zgodnie z utartymi regułami media relations. To pierwszy powód, dla którego uważam, że pojęcie sezonu ogórkowego w ubezpieczeniach możemy umieścić już w archiwum. Media to obecnie twór o niezaspokojonym apetycie na nowe komunikaty.
Licho nie śpi!
A jaki jest drugi? Ten jest już ściśle związany z charakterem branży ubezpieczeniowej. Do czego w końcu służą ubezpieczenia? Mają zapewnić nam wsparcie w nieprzewidzianych sytuacjach, chronić od skutków finansowych nagłych zdarzeń, pomóc w kryzysie. A te nie znają się na kalendarzu i nie przejmują się wakacjami czy świętami.
Co więcej, doskonale wiemy, że jak na złość lubią one nas dotykać właśnie wtedy, kiedy liczymy na relaks. Trzeba o tym przypominać, niezależnie od panującego ogólnie rozluźnienia. Jak skorzystać z assistance w trakcie świąt? Które ubezpieczenia warto ze sobą zabrać na wakacje? Na jakie szkody musi być odporna firma w okresie wakacyjnych burz czy surowych mrozów w ferie? To tylko kilka przykładów tematów, które warto mieć pod ręką w takich chwilach.
Czy warto iść z prądem?
Co więcej, w okresie mniejszej aktywności PR-owej innych mamy też większą szansę na wybicie się w szumie informacyjnym. To też dobry moment na nawiązanie nowej relacji z dziennikarzami, z którymi wcześniej nie udało nam się zgrać. W końcu i oni mają chwilę oddechu, którą niekoniecznie mogą wykorzystać na urlop. A tematów nieustannie szukają.
Zatem tzw. sezon ogórkowy to moim zdaniem do pewnego stopnia relikt przeszłości, kiedy chaos informacyjny był mniejszy. Teraz traktuję go jako szansę, jako okres, kiedy konkurencja śpi, więc moje komunikaty mają większe szanse na wyjście na czoło.
Tomasz Luty
Brandscope