Szkody klimatyczne to stawka większa niż szkoda

0
538

O tym, że przedsiębiorstwo ubezpieczeniowe prowadzi działalność komercyjną, nikogo przekonywać nie trzeba. Ubezpieczyciel jest jednak jedynie dysponentem powierzonych mu środków, co oczywiście skutkuje tym, że przychody muszą przewyższać wydatki, chyba że ubezpieczyciel liczyć może na inne źródła przychodów, np. dotacje budżetowe.

Wody po ostatnich powodziach opadły, media przestały pokazywać zalane domy, ewakuowane szpitale i szkoły, zrujnowane miejsca pracy i tragiczne losy ofiar. Słuchamy sporów, czy to już zmiany klimatu, czy jedynie panika medialna, bo przecież zawsze padało. Znowu nie chce się słuchać przestróg uczonych (bez cudzysłowu), bo zbyt naukowo, a może to „ich”, a nie „nasi” uczeni, a poza tym nie ma co popadać w przesadę.

Jak skutki katastrof klimatycznych zobiektywizowć i uodpornić na pseudonaukowy fake? Tylko liczbowo, w wyrażonym w złotym, euro, dolarze wymiarze strat. Skutki zjawisk meteorologicznych są bowiem absolutnie wymierne, szkody ostatnich miesięcy to miliardy euro – w Polsce, Niemczech, Austrii, Belgii… Na teoretyzowanie miejsca tu nie ma.

Zarządzanie ryzykiem powodziowym

Polski stan prawny jest jednoznaczny: za zarządzanie ryzykiem powodziowym odpowiadają z mocy prawa Wody Polskie i w pewnych sytuacjach subsydiarnie samorządy (jeśli zawarły z WP stosowną umowę).

Inne podmioty komunalne są oczywiście także zobowiązane do określonych działań, ale to Wody Polskie, dysponując fachowymi kadrami i środkami finansowymi z opłat za usługi wodne, w tym opłat za odprowadzenie wód opadowych, są najważniejszym strategiem na froncie walki ze skutkami powodzi – zarówno rzecznych, jak i miejskich, błyskawicznych.

Co to oznacza dla ubezpieczyciela? Do niego bowiem kierowane są roszczenia odszkodowawcze, oczywiście jeśli poszkodowany jest ubezpieczony. Trzecia wytyczna dotycząca zarządzania ryzykiem powodzi w sektorze ubezpieczeń (KNF) mówi m.in.:

„W ramach systemu zarządzania ryzykiem Zakład powinien wdrożyć zasady i procedury zarządzania ryzykiem powodzi konieczne do jego identyfikacji, pomiaru, podejmowania właściwych działań w odpowiedzi na to ryzyko…”.

Chodzi tu oczywiście o zarządzanie ryzykiem finansowym, choć w ogromnej skali. Dla przykładu, szacunkowa wysokość strat ubezpieczonych (odszkodowań) spowodowanych powodzią w dolinie rzeki Ahr w lipcu tego roku to 7 mld euro. Oczywiście sytuacja ta boli ubezpieczyciela.

Widząc powtarzalność katastrof klimatycznych, niemieccy ubezpieczyciele domagają się głośno zdecydowanych działań prawnych i technicznych zapobiegających lawinowemu wzrostowi wypłat odszkodowań. Sygnalizują także wzrost składek lub wręcz odmowę ubezpieczeń terenów lub obiektów narażonych na zalanie.

Ubezpieczyciele polscy, stosując się do zaleceń KNF, analizują z pewnością plany zarządzania ryzykiem powodziowym sporządzane i realizowane przez Wody Polskie i inne do tego zobowiązane podmioty. Ubezpieczyciele obserwują także uważnie sytuację w krajach sąsiednich.

Na podstawie analizy tych danych konstruują strategię ubezpieczeniową: wysokość składki, zakres ubezpieczenia lub odmowę ubezpieczenia szczególnie ryzykownych obiektów. Działania te to chleb powszedni CRO (Chief Risk Officer), zakładam, że ubezpieczyciele czynią to w ciągłym, „męskim” dialogu z Wodami Polskimi.

Jacek Nalaskowski

Sytuacje kanalizacyjne, uwaga uzupełniająca

Problematyką zalań z kanalizacji zajmowałem się obszernie w „GU” nr 5/2021, zatem ograniczam się jedynie do przypomnienia problemu.

Prawo wodne definiuje powódź nieco inaczej niż wytyczne KNF (porównaj Wytyczne KNF i art. 16 pkt 43 u.p.w), ma to o tyle istotne znaczenie, że określa podmiot odpowiedzialny za zarządzanie ryzykiem wystąpienia ewentualnej szkody, powodziowej i niepowodziowej.

W przypadku zalań z kanalizacji, czyli zjawiska niebędącego powodzią, ubezpieczyciel ma do czynienia z problemem ryzyka wykonania lub niedostatecznego wywiązania się ze świadczonej usługi wodnej.

Sytuacja jest w tym przypadku dla ubezpieczyciela prosta i oczywista. Przedmiot usługi wodnej (odprowadzenie ścieków i wód opadowych) winien być jednoznacznie w umowie o usługę wodną skwantyfikowany, co jest czynnością technicznie banalną.

Brak dokładnego określenia zakresu usługi wodnej ma dotkliwe konsekwencje dla ubezpieczonego przedsiębiorstwa, wiąże się on bowiem z „pułapką” odpowiedzialności deliktowej usługodawcy (porównaj orzecznictwo SN).

Ubezpieczyciel zatem winien, określając warunki ubezpieczenia przedsiębiorstwa wodociągowego (wysokość stawki), upewnić się, czy umowy o odprowadzanie ścieków i wód opadowych są precyzyjnie sformułowane. We własnym finansowym interesie.

Ponadto, od użytkownika kanalizacji, zarówno komunalnego, jak i prywatnego, wymagać należy dbałości o sprawność i stan techniczny urządzeń kanalizacyjnych.

Pięścią w stół (radykalnie i publicystycznie)

Zjawiska meteorologiczne spowodowane zmianami klimatycznymi powrócą z coraz większą częstotliwością i będą coraz bardziej dotkliwe i kosztowne. Wielu szkód można jednak uniknąć. Przemyślana strategia zarządzania ryzykiem i jej konsekwentna realizacja, zarówno w obszarze powodzi rzecznych, jak i wylań z kanalizacji, jest kluczem do minimalizacji szkód, a co za tym idzie, wypłat odszkodowań.

Ubezpieczyciel może i powinien odegrać ważną rolę, przyczyniając się do ochrony życia ludzkiego, infrastruktury technicznej i majątku prywatnego lub społecznego. Czas nagli i kolejne katastrofy nas nie ominą!

Kończąc, apeluję do ubezpieczycieli – walnij pięścią w stół, wymagaj, nie dawaj spokoju odpowiedzialnym za zarządzanie ryzykiem powodziowym, wymuszaj mądre i szybkie działania od tych, którzy są do tego zobowiązani. Nie czas na kompetencyjne spory – tu toczy się gra o wielkie pieniądze i ludzkie dramaty.

Czemu ty? Bo masz w ręku najważniejszy, niepodlegający dyskusjom instrument sterujący – powierzony ci przez twoich klientów pieniądz. Ubezpieczeni, klimat i środowsko naturalne będą ci wdzięczne.

mgr inż. Jacek Nalaskowski