Pandemia sprawiła najpierw, że nauczyliśmy się pozyskiwać i obsługiwać klientów ubezpieczeniowych zdalnie. Następnie wymusiła na nas konieczność organizowania konferencji i szkoleń w ten sam sposób. Po drodze też to, co dotychczas było spotkaniem czy konsultacją biznesową w siedzibie multiagenta, teraz odbywa się przez Skype’a lub Zoom.
W taki sam sposób, zdalnie, pomagam multiagentom (agentom wyłącznym również) w rozwiązaniu ich problemów. Robimy to zwykle w cyklu jedna konsultacja miesięcznie – bo tylko poprzez systematyczną wspólną pracę można dojść do zmian i wyników.
Czym mogę służyć?
Pomagam w różnych tematach – od wprowadzenia brokera ubezpieczeniowego na polski rynek, stworzenia dla niego strategii marketingowej, przez doradztwo w wyborze programu CRM, po rozwiązywanie problemów związanych z pozyskiwaniem klientów ubezpieczeniowych. Te problemy to często powtarzające się wyzwania, przed jakimi stają zaprzyjaźnieni agenci.
Często to wyzwania, przed którymi staję i ja lub w przeszłości się z nimi mierzyłem. Bywa, że mam gotowe rozwiązania albo wiem, jaką „mentalną blokadę” musimy pokonać, aby wejść poziom wyżej, pozyskać więcej leadów ubezpieczeniowych, zdobyć więcej klientów czy sprzedać więcej ubezpieczeń. Dlatego też teraz na łamach „Gazety Ubezpieczeniowej” dzielę się tą wiedzą, wierząc, że da ona czytelnikowi dużą wartość i ułatwi biznes ubezpieczeniowy.
Co się najczęściej pojawia?
- Błędne skupienie na budowaniu fanpage’a ubezpieczeniowego na Facebooku.
To jest klasyk. Kiedyś też myślałem, że moim złotym Graalem jest olbrzymi fanpage, gdzie tysiące klientów ubezpieczeniowych będzie z zapartym tchem obserwowało i komentowało posty. Prawda jest jednak taka, że obecnie używam fanpage’a skierowanego do klientów ubezpieczeniowych wyłącznie do emisji reklam. Mało tego – to miejsce, dzięki któremu pozyskuję leady ubezpieczeniowe, ma zdjęcie profilowe pokazujące moją twarz.
Jaki z tego wniosek? Odpuść budowanie fanpage’a ubezpieczeniowego. Twój przekaz tam dotrze zaledwie do kilku procent fanów. Skup się na kontakcie z istniejącą już publicznością – na twoim profilu prywatnym.
- Czekanie na „idealny post na Facebooku”.
Gdy multiagent podczas konsultacji ze mną już zrozumiał argumenty z punktu pierwszego, stajemy przed wyzwaniem, co publikować. Po pierwsze, aby nie zanudzić publiczności, ale przede wszystkim, by z czasem zamieniała się ona w nowe leady ubezpieczeniowe.
W tym temacie jestem nudny jak zacięta płyta. Zawsze powtarzam: pokazuj, jak pomagasz swoim klientom, jak rozwiązujesz ich problemy, jak się edukujesz, jak rozwijasz swoją firmę. Takie podejście zdejmuje z nas potrzebę produkowania wysokojakościowych (i wysokobudżetowych) treści, filmów czy tekstów albo zdjęć.
- Wysokie koszty leada ubezpieczeniowego w prowadzonej samodzielnie kampanii reklam na Facebooku.
To częsty problem, z którym przychodzą do mnie agenci.
Powtarzające się rozwiązanie sprowadza się do:
- budowania większego zaufania poprzez zmianę nazwy fanpage’a (np. „imię i nazwisko Ubezpieczenia” i dodania zdjęcia agenta jako zdjęcia profilowego,
- użycia w reklamach języka korzyści (co klient ubezpieczeniowy zyska dzięki kontaktowi z agentem),
- użycia w reklamach zdjęcia agenta i przedstawiciela grupy docelowej,
- zawężenia wieku osób z grupy, do której emitujemy reklamę,
- testowania tych zmian przez co najmniej dwa tygodnie.
Możliwe, drogi czytelniku, że po przeczytaniu tego tekstu widzisz te problemy również u siebie. Nie przejmuj się. Też przez nie przechodziłem. Teraz już przynajmniej wiesz, jak zacząć… I tej wymówki nie będziesz mógł użyć.
Marcin Kowalik
marcinkowalik.online