Ubezpieczyciele ruszyli na pomoc poszkodowanym przez wielką wodę

0
1688

Niż genueński Boris, który w ostatni weekend nawiedził Polskę, przyniósł porywisty wiatr i ulewne deszcze. Skutki silnych opadów dotknęły południową część naszego kraju, szczególnie Dolny Śląsk. Na nadejście żywiołu błyskawicznie zareagował rynek ubezpieczeń: zakłady maksymalnie uprościły procedury likwidacji szkód, tak że jest ona możliwa nawet w ciągu jednego dnia. Firmy uruchomiły też specjalne infolinie i wysłały likwidatorów na tereny objęte podtopieniami.

– Do klientów na terenach objętych alertami są wysyłane sms-y z ostrzeżeniami i prośbą o kontakt, gdyby potrzebna była pomoc. To już praktyka wszystkich zakładów w Polsce przy tego typu masowych szkodach. Zakłady też maksymalnie upraszczają procedury, tak że wypłata jest możliwa w ciągu nawet jednego dnia. Oczywiście – sytuacja nadal jest dynamiczna i wiele jeszcze może się wydarzyć. Na razie wszyscy pochłonięci są ratowaniem siebie i dobytku przed żywiołem. To jest najważniejsze. Polska Izba Ubezpieczeń przypomina również, jak się w sytuacji zagrożenia zachować, jakie kroki podjąć. Uczulamy, by reagować na polecenia służb. W szacowaniu strat i likwidacji szkód pomożemy szybko, gdy minie bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia – mówi Jan Grzegorz Prądzyński, prezes zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń.

PZU gotów do pomocy

We wsparcie poszkodowanych mocno zaangażował się m.in. PZU. Największy polski ubezpieczyciel już 13 września wysłał na południe Polski swoje Mobilne Biura PZU Pomoc, w tym duży autobus, by ułatwić poszkodowanym załatwienie od ręki wszystkich formalności związanych ze zgłoszeniem szkód, oględzinami oraz uzyskaniem i wypłatą odszkodowań. Mobilne Biura pełnią też funkcję centrów koordynujących działania dziesiątek mobilnych ekspertów w terenie. Wśród nich są także pracownicy przeszkoleni z obsługi dronów i w nie wyposażeni. PZU deklaruje również gotowość do natychmiastowego uruchomienia uproszczonej procedury – należne wypłaty, wyliczone na podstawie wywiadów z poszkodowanymi i dostarczonych przez nich zdjęć, mogą być jeszcze tego samego dnia przekazane na ich konta.

PZU zwiększył też obsadę telefonicznej infolinii, aby móc przyjmować nadzwyczajną liczbę zgłoszeń, a także utworzył szybką ścieżkę do obsługi klientów, u których wystąpią szkody w następstwie obecnej sytuacji pogodowej. Jeśli takie osoby zadzwonią na ogólne numery infolinii PZU, będą od razu przekierowywane do zespołu zajmującego się tymi zdarzeniami.

Reakcja jeszcze przed szkodą

 W tej trudnej sytuacji nie pozostawimy żadnego naszego klienta bez opieki i wsparcia. PZU ma ogromne doświadczenie w obsłudze masowych szkód powstałych w wyniku działania żywiołów atmosferycznych. Mobilizujemy dodatkowe siły w organizacji, tak aby gdy kataklizm już nastąpi, móc jak najszybciej udzielić pomocy naszym klientom i maksymalnie ułatwić im proces dokumentowania, szacowania i zgłaszania szkód oraz wypłaty zaliczek i odszkodowań. Ale zaczynamy działać jeszcze zanim szkody faktycznie wystąpią, ostrzegając ubezpieczonych u nas i wskazując im dostępne ścieżki postępowania – mówi Irmina Nowak, dyrektorka zarządzająca ds. obsługi szkód i świadczeń PZU.

Zakład aktywował już preobsługę szkód. Sam też monitoruje wszelkie dostępne informacje i raporty o wystąpieniu gwałtownych zjawisk pogodowych i stara się skontaktować z klientami w danej lokalizacji, by dowiedzieć się, czy nie potrzebują pomocy. W trakcie rozmowy konsultanci sprawdzają informację o zakresie ewentualnych uszkodzeń, rejestrują szkody, a w razie potrzeby w ramach usługi assistance proponują organizację lokalu zastępczego.

Zakłady zabezpieczają też siebie

Z informacji z forów agencyjnych wynika także, że w minionym tygodniu ubezpieczyciele informowali agentów ubezpieczeniowych o wprowadzaniu lub wydłużeniu karencji w ubezpieczeniach obejmujących ryzyko powodzi i zalań oraz uruchomieniu blokady na oferowanie polis obejmujących tego rodzaju ryzyka. Po uzyskaniu bardziej szczegółowych informacji „Gazeta Ubezpieczeniowa” wprowadzi aktualizacje do niniejszego tekstu.

Dramatyczne skutki żywiołu

Niż genueński przyniósł w ostatnich dniach intensywne opady deszczu, na które narażona jest głównie południowo-zachodnia i południowa część Polski. Obecnie najtrudniejsza sytuacja hydrologiczna występuje w województwach dolnośląskim, opolskim, śląskim i małopolskim. Jak podał Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, największe sumy opadów wystąpiły w południowej części województw dolnośląskiego i małopolskiego, gdzie sumy dobowe przekraczające 100 mm zostały odnotowane łącznie na 20 stacjach. Najwyższą wartość odnotowano na stacji Ustroń-Równica-Wieś (156,1 mm).

W efekcie opadów doszło do wielu dramatycznych wydarzeń, m.in. zbiornik na jeziorze Pilchowickim na rzece Bóbr został już przepełniony i wykonywane są z niego kontrolowane zrzuty wody. Z kolei już w niedzielę przerwana została tama w Stroniu Śląskim. Państwowa Straż Pożarna podała, że stanowisko Kierowania Komendanta Głównego PSP odnotowało 12 439 interwencji strażaków. Najwięcej zdarzeń odnotowano na terenie województw: śląskiego – 5692, dolnośląskiego – 3874, opolskiego – 973, małopolskiego – 683.

Premier Donald Tusk poinformował 15 września wieczorem, że po konsultacji z odpowiednimi ministrami i służbami zlecił przygotowanie rozporządzenia Rady Ministrów o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej. Po takie rozwiązanie nie sięgano ani w czasie epidemii Covid-19, ani poprzednich powodzi w 1997 i 2010 roku. Z kolei minister spraw wewnętrznych i administracji poinformował, że podjął decyzję o uruchomieniu niezbędnych rezerw Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.

Artur Makowiecki

news@gu.com.pl