Unilink: Dyrektywa CAFE a ceny nowych i używanych aut w Polsce

0
1636

Coraz więcej mówi się o środowiskowych regulacjach i planach Unii Europejskiej w tym obszarze., np. o przepisach redukujących emisję dwutlenku węgla przez nowe samochody, czyli dyrektywie 2008/50/EC Clean Air For Europe Directive, potocznie nazywaną CAFE. Bardziej restrykcyjne regulacje, jakie zaczną obowiązywać od 1 stycznia 2025 roku, mogą wpłynąć na ceny nowych samochodów osobowych i ograniczenie ich dostępności. Eksperci Unilink przyjrzeli się tej kwestii z perspektywy rynku ubezpieczeń.

W 2030 roku wymogi będą jeszcze bardziej restrykcyjne

Regulacje emisyjne są czasem określane jako unijne narzędzie przyspieszające dekarbonizację transportu samochodowego. Unia Europejska właśnie w tym celu ustanowiła stopniowo zwiększane wymagania dotyczące produkowanych samochodów. Wynikają one z Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/631 z dnia 17 kwietnia 2019 r. określającego normy emisji CO2 dla nowych samochodów osobowych i dla nowych lekkich pojazdów użytkowych oraz uchylającego rozporządzenia (WE) nr 443/2009 i (UE) nr 510/2011.

UE przewidziała konieczność kolejnego obniżenia emisji dwutlenku węgla z całego unijnego parku nowych samochodów osobowych. Mowa o redukcji na poziomie 15% względem 2021 r.

– Po pięciu latach (w 2030 r.) zostaną wprowadzone dużo bardziej restrykcyjne cele emisyjne, ale na razie większe znaczenie mają te zmiany, które są dosłownie tuż za rogiem. Wydaje się, że Polacy wciąż zbyt mało wiedzą o tak zwanej regulacji CAFE (ang. Clean Air For Europe) oraz jej możliwych skutkach – mówi Jakub Choromański, ekspert Unilink.

Nowe przepisy wpłyną na ceny samochodów?

Zakładana redukcja ogólnounijnego poziomu emisji dwutlenku węgla przez samochody w praktyce jest możliwa poprzez zaostrzone wymagania dotyczące nowych aut. Bardziej restrykcyjne wymagania emisyjne dla poszczególnych producentów samochodów są pochodną tego ogólnego celu i zależą również od masy (w stanie gotowym do jazdy) rejestrowanych pojazdów. Niektórzy producenci samochodów osobowych już od pewnego czasu ostrzegają, że nowe regulacje przyczynią się do wzrostu cen nowych pojazdów oferowanych w salonach i uszczuplenia oferty tańszych modeli.

– Chodzi o konieczność wyposażania samochodów spalinowych w bardziej skomplikowane rozwiązania techniczne albo zapłacenia kary związanej z przekroczeniem norm emisji w przypadku niespełnienia wymagań środowiskowych – wyjaśnia Jakub Choromański. – Warto pamiętać, że 7 lipca br. weszły też w życie przepisy z pakietu GSR2 wprowadzające obowiązek wyposażenia wszystkich nowych aut (a nie tylko nowych modeli) w zaawansowane systemy bezpieczeństwa. To kolejne regulacje z prawdopodobnym wpływem na ceny aut – dodaje.

Czy wzrośnie popyt na używane auta, a w ślad za tym ich ceny?

Szacunki Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar wskazują, że obecnie średnia cena sprzedawanego w Polsce nowego auta oscyluje na poziomie około 180 tys. zł. Eksperci instytutu prognozują, że styczeń 2025 r. przyniesie odczuwalne podwyżki cen nowych samochodów.

– Jeżeli taki scenariusz się zrealizuje, to większym zainteresowaniem zaczną cieszyć się młodsze używane auta, co będzie miało dodatni wpływ na ceny z rynku wtórnego. Opisywana sytuacja może mieć też konsekwencje ubezpieczeniowe – przestrzega Jakub Choromański.

Rosnące ceny to nie tylko droższe AC

Prawdopodobny wzrost cen nowych i używanych samochodów to sytuacja, która będzie miała konsekwencje ubezpieczeniowe. Chodzi nie tylko o wzrost składek AC związany z wyższymi wycenami rynkowymi pojazdów (również tych używanych). Jeśli dostępność nowych aut się zmniejszy, to ubezpieczyciele częściej będą chronić pojazdy używane, a ich współpraca z dealerami nieco straci na znaczeniu.

– Wiele może jednak zależeć od tego, jak będzie wyglądała oferta samochodów elektrycznych – w tym produkowanych na terenie UE aut chińskich producentów. Nowe przepisy mają zachęcać do zwiększenia produkcji samochodów bezemisyjnych – przyznaje Jakub Choromański.

Starzenie się aut, czyli unijny trend z ostatnich lat

Ekspert zwraca uwagę, że w przypadku Polski „elektryfikacja” parku samochodowego przebiega znacznie wolniej niż u unijnych liderów. Pojawiają się więc obawy, że na skutek regulacji zmniejszających dostępność cenową nowych samochodów spalinowych wzrośnie średni wiek polskiego auta, który jest i tak dość wysoki – nawet po czerwcowym „sprzątaniu” bazy danych Centralnej Ewidencji Pojazdów z dawno zezłomowanych aut.  

– Dane Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA) wskazują, że wzrost średniego wieku aut jest już unijnym trendem. W latach 2018–2022 średni wiek samochodu osobowego poruszającego się po drogach UE wzrósł z 10,8 roku do 12,3 roku – podsumowuje Jakub Choromański.

(AM, źródło: Unilink)