Rozpoczynający się sezon narciarski, podobnie jak poprzedni, upłynie pod znakiem zainteresowania rodzimych turystów mniej oczywistymi kierunkami. Zdaniem ekspertów Unilink jedną z przyczyn takiego zjawiska może być znudzenie wizytami w popularnych lokalizacjach. Wybór zagranicznych stoków zwiększa jednak ryzyka ubezpieczeniowe.
– Prawdopodobnie to jeden z motywów sprawiających, że narciarze z Polski wybierają przykładowo Islandię (np. półwysep Tröllaskagi), Grecję z górami Parnas, Turcję, Albanię lub… Hiszpanię (Pireneje) i Portugalię kojarzące się raczej z letnim wypoczynkiem, czy też Szkocję kuszącą górami (m.in. Glenshee i Cairngorm) – wymienia Magdalena Gbiorczyk, ekspertka Unilink.
Popularnym kierunkiem jest też Norwegia, gdzie koszty leczenia są dosyć wysokie i pomimo posiadanej Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego, opieka medyczna nie jest bezpłatna (wymagany jest udział własny). O ograniczeniu skuteczności EKUZ do krajów Unii Europejskiej i EFTA muszą pamiętać też osoby wybierające się na Bałkany (np. do Serbii lub Bośni i Hercegowiny). – Tamtejsze ośrodki narciarskie bywają reklamowane jako tanie, co nie znaczy jednak, że w razie wypadku tanie będzie też leczenie o dobrym standardzie – wyjaśnia Andrzej Prajsnar, ekspert Unilink.
Ceny i koszty leczenia poszły w górę
Unilink przypomina, że za granicą, podobnie jak w Polsce, ceny również wzrosły, co wpływa nie tylko na koszty noclegów lub opłaty za karnety narciarskie. – Bardziej kosztowne stało się też leczenie za granicą. Podwyżki dotyczą także kosztów transportu medycznego do Polski. Wzrost wynagrodzeń, kosztów przewozu i cen leków to tylko niektóre z czynników wpływających na wysokość medycznych rachunków – komentuje Andrzej Prajsnar.
Austriackie stowarzyszenie Österreichischer Alpenverein podaje, że w 2023 r. akcja ratownicza ze śmigłowcem trwająca 40 minut kosztowała ofiarę górskiego wypadku 4984 euro. Analogiczne rachunki w przypadku Niemiec oraz Szwajcarii wynosiły odpowiednio 3120 i 3681 euro (przy założeniu lotu śmigłowca trwającego 40 minut). Podwyżki kosztów akcji ratowniczych warto uwzględnić przy ustalaniu sumy ubezpieczenia dla polisy narciarskiej.
– Jeżeli regularnie wybieramy ubezpieczenia narciarskie z pomocą agenta ubezpieczeniowego, co jest dobrym pomysłem, to taki ekspert może zalecić kupno polisy z wyższą sumą ubezpieczenia i rozszerzonym zakresie ochrony – dodaje Jolanta Dziadowiec, ekspertka Unilink.
Jazda poza oznakowanymi trasami wymaga rozszerzenia
Planując jazdę na nartach lub snowboardzie poza oznakowanymi trasami (tzw. narciarstwo off-piste lub freeride), należy pamiętać, aby do polisy dodać rozszerzenie o sport wysokiego ryzyka. Dotyczy to też m.in. heliskiingu i skoków na nartach czy wspinaczki wysokogórskiej. To odrębna kategoria w polisach niż „sport zimowy”, w której zawiera się zwykłe narciarstwo rekreacyjne na przygotowanych stokach.
Zmotoryzowani narciarze powinni pamiętać też o innych aspektach
Unilink przypomina narciarzom wybierającym się autem na narciarski wyjazd o aspektach typowo motoryzacyjnych. Chodzi nie tylko o zalecany zakup assistance i AC, z odpowiednim zakresem ochrony sięgającym poza granice Polski, ale też różnice związane z ruchem drogowym. W szczególności chodzi o obowiązujące w innych krajach wymagania odnośnie do wyposażenia samochodu oraz używania opon zimowych. – Te wymogi nie zostały niestety do dziś ujednolicone na terenie państw UE i EFTA, co sprawia kierowcom pewne kłopoty. Warto więc przed wyjazdem sprawdzić, co jest wymagane w danym kraju. Należy też pamiętać, że wybierając się samochodem na narty do dwóch bałkańskich państw (Albania i Macedonia Północna), potrzebujemy też Zielonej Karty – podsumowuje Magdalena Gbiorczyk.
(AM, źródło: Unilink)