Znamy te sytuacje z autopsji, gdy jako małe dziecko upadaliśmy, goniąc cokolwiek lub biegając bezładnie, doświadczaliśmy skaleczeń, otarć, siniaków i towarzyszącego im bólu wskutek niekontrolowanego upadku.
Jeśli skutki upadku nie wymagały natychmiastowej pomocy medycznej, wystarczały słowa pocieszenia mamy/taty, przytulenie, a na otarcie łez jakieś łakocie za doznany ból. Dzieciństwo nieodłącznie powiązane jest z upadkami, zadrapaniami i skaleczeniami, gdy jednak pojawiała się nagroda, łatwiej było ścierpieć doznaną krzywdę. Z tego mechanizmu ból – krzywda – nagroda nie wyrastamy przecież, gdy jesteśmy już dorośli. Tym bardziej gdy opłacimy potencjalną nagrodę w postaci wypłaty sumy ubezpieczenia w razie wystąpienia nieszczęśliwego wypadku, choćby jego skutki dla naszego organizmu nie były dotkliwe, nietrwałe, przemijające, ale jednak tkwiące w naszej świadomości jako przykre.
Mechanizm wydaje się stosunkowo prosty: miałem wypadek, należy się wypłata (nagroda), skoro płacę za ubezpieczenie. Wielu jednakże ubezpieczonych poczuło się rozczarowanych odmowną decyzją ubezpieczyciela, następni czekają w kolejce.
Nie każdy wypadek jest nieszczęśliwym wypadkiem w definicji sformułowanej w ogólnych warunkach ubezpieczenia ubezpieczyciela, nie każdy uszczerbek nim spowodowany skutkuje wypłatą roszczenia. Dominują definicje określające uszczerbek na zdrowiu jako trwały, rzadziej po prostu jako uszczerbek.
Jeden z liderów rynku ubezpieczeniowego określa trwały uszczerbek na zdrowiu jako trwałe, nierokujące poprawy uszkodzenie danego organu, narządu lub układu, które polega na ich fizycznej utracie lub upośledzeniu jego funkcji. Istotne znaczenie w ocenie skutków wypadku ma rokowanie poprawy, jego trwałość lub nietrwałość. Jeśli zatem w ocenie ubezpieczyciela uszkodzenie nie ma charakteru trwałego, uzna roszczenie za niemające podstaw do jego realizacji. Nagrody nie będzie. Jak w przypadku pani obsługującej ubezpieczenie grupowe w jednym z zakładów pracy na Pomorzu, z którą miałem przyjemność rozmawiać w ubiegłym tygodniu.
W firmie od lat obowiązuje ubezpieczenie grupowe, które przedstawiciele konkurencji wielokrotnie próbowali przejąć, argumentując każdy na swój sposób za swoim produktem. Bezskutecznie, wszak nieliczni ubezpieczeni z dość licznej załogi wierzą tylko w jedną, słuszną firmę ubezpieczeniową. Wierzą! Wierzyli raczej, ponieważ grupa kruszy się po każdej odmownej decyzji związanej z uznaniem braku trwałości doznanego uszczerbku spowodowanego nieszczęśliwym wypadkiem. Moja rozmówczyni również mówi: „Pa!” towarzystwu, któremu lata wierzyła. Wskutek wypadku doznała uszkodzenia prawego oka, nie otrzymała żadnej satysfakcji finansowej. Do sądu z tym nie pójdzie (plus dla ubezpieczyciela, bo nie uszczuplił zasobów), ale wieść po znajomych poniesie (minus dla ubezpieczyciela).
Konkurencja pomiędzy ubezpieczycielami skutkuje zmianami w podejściu do oceny skutków nieszczęśliwych wypadków. Już samo nazwanie ryzyka w umowie ubezpieczenia i definicja uszczerbku określająca go jako następstwa nieszczęśliwego wypadku wymienione w OWU w tabeli uszczerbków lub uszkodzeń ciała w następstwie nieszczęśliwego wypadku, bez dodatkowego określenia „trwały”, skutkuje lepszą pozycją ubezpieczonego w razie wystąpienia zdarzenia. Stąd, co znajduje potwierdzenie w mojej długoletniej praktyce zawodowej, korzystniej jest w umowie ubezpieczenia mieć rozwiązanie w postaci „uszczerbku lub uszkodzeń ciała” niż „trwały uszczerbek na zdrowiu”, jaki jest skutkiem nieszczęśliwego wypadku.
Sławomir Dąblewski
dablewski@gmail.com