Zdaniem Warty ostatnie odnowienia reasekuracyjne nie pozostawiają wątpliwości, że „twardy rynek” w reasekuracji ma zasięg globalny. Pozycja przetargowa reasekuratorów jest mocna, ponadto windują oni stawki, ograniczają zakres ochrony i ubyło im kapitału. W ocenie ekspertów ubezpieczyciela cykl ewidentnie wszedł w fazę ekspansji.
Warta zwraca uwagę, że do 2022 r. paliwem napędzającym rynek reasekuratorów były determinanty dobrze znane z wcześniejszych miesięcy:
- finansowe koszty pandemii,
- straty wynikające z katastrof naturalnych,
- dolegliwe skutki anomalii pogodowych relatywnie nie tak dużych, ale o zaskakującej częstotliwości,
- rekordowo niskie stopy procentowe, wpływające na przychody z inwestycji.
Wyniki finansowe branży utrzymują się poniżej oczekiwań inwestorów. Inflacja rośnie w tempie niespotykanym od wielu lat. A do tego doszła jeszcze agresja Rosji na Ukrainę. To kolejne wydarzenie z 2022 r., które dało paliwo do wzrostów, a skumulowana siła wszystkich wybiła fazę cyklu w kierunku szczytów niewidzianych od lat.
Warta zauważa, że coraz częściej impulsem wyzwalającym twardy rynek w skali globalnej jest zbieg całej gamy czynników, a coraz rzadziej zależność od pojedynczych wydarzeń, tak jak to miało miejsce w przeszłości.
Mniej znaczy więcej
Z raportu agencji Fitch wynika, że kapitały własne reasekuratorów w ciągu roku skurczyły się do poziomu 355 mld dol., czyli o blisko 15%. A od 2008 r. kapitały sektora tylko rosły, co prawda w sposób organiczny jako efekt rozwoju firm, a branża zasilana była tradycyjnym oraz alternatywnym kapitałem pochodzącym od sponsorów emisji obligacji i innych instrumentów sekurytyzacji.
Teraz zaś, jak zauważają eksperci ubezpieczyciela, nastąpił spadek wyceny aktywów reasekuratorów w odniesieniu do inwestycji ulokowanych w bezpiecznych obligacjach. Po drugie, strumień dopływu nowego kapitału nie był już tak silny. Jego podnoszenie wyhamowała wszechogarniająca niepewność. Splot wszystkich niekorzystnych i zaskakujących czynników, które leżą u podstaw aktualnej fazy cyklu, wyostrzył niedostatki i błędy modeli decyzyjnych wykorzystywanych przez reasekuratorów, a to wyhamowało w końcu zapędy dostarczycieli kapitału. Dotychczasowa pojemność nie tylko zyskała na wartości, ale i została nieco inaczej zalokowana przez reasekuratorów zarówno ze względu na geografię cedentów, jak i na rodzaje preferowanych umów oraz ryzyk.
Wszyscy na tak
W pewnym stopniu tendencje rynkowe może zilustrować wskaźnik Rate on Line (RoL). Np. według raportu Guy Carpenter wzrost cen reasekuracji katastroficznej mierzony RoL wyniósł blisko 30%, a zdaniem analityków Howden – 37%.
W Europie Środkowo-Wschodniej RoL oscylował w przedziale 20–50% w zależności od kraju i rodzaju przejmowanego ryzyka. Mocno poszybowały ceny ochron zakupywanych przez samych reasekuratorów (50% i więcej). Części kontraktów retrocesyjnych nie można było w pełni domknąć na bardzo wąskim rynku retro.
Generalnie najwyższe wzrosty na moment odnowień umów reasekuracyjnych dotyczyły ryzyk majątkowych i klasy specialty, np. w zakresie ryzyk lotniczych, politycznych i terroru. Mniejszą presję odczuł segment OC, m.in. ze względu na wcześniej zapoczątkowane zwyżki cen w tym dziale. Powszechny konsensus rynkowy wśród dostawców reasekuracji, w tym olbrzymia dyscyplina w podnoszeniu cen wywindowały – specyficzną dla branży reasekuracyjnej – zbitkę pojęciową „consensus pricing” na poziom niewidziany od dekad.
Cena to nie wszystko
Eksperci ubezpieczyciela zwracają uwagę, że poza powszechnym wzrostem ceny reasekuracji i zmniejszeniem pojemności styczniowym odnowieniom towarzyszyły inne, bardziej lub mniej typowe objawy twardego rynku. I tak przykładowo reasekuratorzy uszczelniali procedury underwritingowe w zakresie definicji zdarzeń naturalnych, ryzyk politycznych i cyberzagrożeń, przesuwali w górę minimalne poziomy składek depozytowych, powszechnie wprowadzali do kontraktów wyłączenia terytorialne w związku z wojną w Ukrainie czy kontestowali „darmowe” wznowienia w umowach nieproporcjonalnych.
Najniższe warstwy umów X/L, tzw. working layers, były albo wyceniane w sposób dyskryminacyjny, albo wytyczne wręcz zabraniały underwriterom z firm reasekuracyjnych kwotowania layerów narażonych ponadprzeciętnie na szkody frekwencyjne i szalejącą inflację. W umowach proporcjonalnych niejeden cedent doświadczył obniżenia prowizji.
Globalny proces odnowień odnotował – w zależności od szerokości geograficznej – opóźnienia liczone w tygodniach m.in. w związku z niepewnością wielu reasekuratorów w zakresie kosztu retrocesji. Ceny podawane ubezpieczycielom miały niespotykanie krótką ważność, nawet tygodniową. Najwięksi gracze spośród reasekuratorów potrafili przeciągać negocjacje do ostatnich dni grudnia, chcąc w ten sposób zmaksymalizować efekty odnowień na 2023 rok.
Wszystko nie zależy od wszystkiego
Warta podkreśla, że z racji tego, iż branża reasekuracyjna i ubezpieczeniowa są ściśle połączone, koniunktura na rynku międzynarodowym w 2023 roku bez wątpienia będzie skutkowała wyższymi wydatkami ubezpieczycieli na ochronę swoich bilansów. Co przyniosą najbliższe miesiące w reasekuracji? Obecnie konsensus rynkowy, formułowany m.in. przez agencje ratingowe takie jak S&P, zakłada bezwzględną zasadność utrzymania wysokich cen reasekuracji, choćby z powodu niezrealizowania celów finansowych przez branżę w ostatnich 5 latach. Według ekspertów ubezpieczyciela, patrząc na rynek globalnie, rysuje się dłuższy marsz pod dyktando reasekuratorów.
AM, news@gu.com.pl
(źródło: Warta)